PAP |
publikacja 20.06.2012 07:47
Na szczycie G20 w Los Cabos w Meksyku państwa strefy euro zobowiązały się do pracy na rzecz "bardziej zintegrowanego systemu finansowego" - powiedział meksykański prezydent Felipe Calderon, odczytując we wtorek komunikat końcowy.
ALEXEI NIKOLSKY/PAP/EPA
Władimir Putin i Barack Obama podczas pierwszego spotkania roboczego grupy G20; Los Cabos, 18.06.2012
"Popieramy zamiar rozważenia konkretnych kroków w kierunku bardziej zintegrowanego systemu finansowego, w tym nadzoru, rozwiązywania awarii i dokapitalizowania banków i ubezpieczeń depozytów" - powiedział Calderon, który przewodniczył grupie krajów bogatych i rozwijających się.
Calderon powiedział, ale bez podania szczegółów, że szczyt zakończył się podpisaniem dokumentu, zawierającego plan na przyszłość. Dokumentu tego jeszcze nie opublikowano.
Przywódcy 19 najlepiej rozwiniętych gospodarczo państw świata i UE nie rozwiązali w Los Cabos dylematu, jak wyjść z kryzysu finansowego: czy zwiększyć wydatki i pobudzić wzrost gospodarczy, czy oszczędzać i przywrócić zaufanie inwestorów. Jak pisze agencja AP, prezydenci i premierzy, którzy spotkali się w meksykańskim kurorcie, wydawali się we wtorek zadowoleni z odłożenia na później decyzji.
Jednak linie podziału na zwolenników pobudzania wzrostu i zwolenników oszczędności zarysowały się wyraziście między 24 głowami państw. Konserwatywni przywódcy Wielkiej Brytanii, Korei Płd., USA i Niemiec zdecydowanie opowiedzieli się za oszczędnościami i ostrzegali, że do przywrócenia dyscypliny finansowej i zaufania rynków cięcia budżetu są niezbędne.
Z drugiej strony rządy skłaniające się na lewo - Argentyny, Brazylii i Francji - skrytykowały narzucone przez Niemcy plany oszczędności dla zmagających się z kryzysem takich krajów, jak Hiszpania i Grecja, i wzywały do zwiększenia nakładów w celu pobudzenia wzrostu gospodarczego.
Amerykański minister skarbu (finansów) Timothy Geithner, mówiąc na zamknięciu szczytu, powiedział, że Europa zbliża się do rozstrzygających decyzji, mających na celu stabilizację strefy euro. Według niego środki w tym celu muszą objąć wzmocnienie ram finansowego systemu europejskiego i udzielenie pomocy takim krajom, jak Hiszpania i Włochy, w zaciągnięciu kredytów o zrównoważonym oprocentowaniu.
"Jesteśmy zachęceni tym, co usłyszeliśmy dziś od europejskich przywódców" oraz tym, że na całym świecie dostrzegamy potrzebę zwiększenia wzrostu gospodarczego - powiedział. Geithner wypowiadał się już po wtorkowym spotkaniu prezydenta USA Baracka Obamy z przywódcami Wielkiej Brytanii, Niemiec, Włoch, Francji, Hiszpanii i Unii Europejskiej, którzy mają spotkać się w przyszłym tygodniu na szczycie w Brukseli. Spotkanie to Geithner nazwał "decydującym".
Na zakończenie szczytu G 20, prezydent Rosji Władimir Putin podtrzymał sprzeciw wobec planów budowy amerykańskiej tarczy antyrakietowej i potwierdził, że dopuszcza jedynie wspólne prace nad systemem obrony przeciwrakietowej.
"Sądzę, że kwestia tarczy antyrakietowej nie zostanie rozwiązana niezależnie od tego, czy (na kolejną kadencję) zostanie wybrany (amerykański prezydent Barack) Obama, czy nie" - powiedział dziennikarzom Putin na zakończenie szczytu przodujących gospodarcza państw świata oraz Unii Europejskiej.
Wyraził następnie opinię, że sytuacja może "zmienić się radykalnie" tylko wówczas, gdy "Stany Zjednoczone zgodzą się z naszą propozycją, według której Rosja, Europa i USA powinny być równoprawnymi partnerami w tym procesie".
Według Moskwy, pociski przechwytujące, które USA i NATO rozmieszczają w ramach systemu, będą w stanie niszczyć w locie rosyjskie głowice przed ok. 2018 rokiem, co zakłóci równowagę sił wypracowaną po zimnej wojnie.
Waszyngton utrzymuje, że system obrony przeciwrakietowej, który ma zostać rozmieszczony w czterech etapach do mniej więcej roku 2020, ma odpowiadać na ewentualne zagrożenie ze strony Iranu i nie stanowi żadnego zagrożenia dla Rosji.
Budowa systemu obrony przeciwrakietowej w Europie jest jednym z głównych punktów spornych w relacjach między Rosją a USA i NATO. Moskwa uważa ten projekt za zagrożenie dla swego bezpieczeństwa i żąda od Waszyngtonu gwarancji prawnych, że amerykański system nie będzie skierowany przeciwko Federacji Rosyjskiej. Stany Zjednoczone odmawiają takich gwarancji, ale Sojusz Północnoatlantycki zapewnia, że tarcza nie jest wymierzona w Rosję.
W listopadzie 2011 roku prezydent Dmitrij Miedwiediew zagroził, że w wypadku niekorzystnego dla Rosji rozwoju sytuacji z budową tarczy antyrakietowej w Europie, Moskwa odstąpi od dalszych kroków w sferze rozbrojenia i kontroli zbrojeń, a także zastosuje kontrposunięcia. Sprecyzował, iż jednym z takich kroków będzie ulokowanie rakiet Iskander w obwodzie kaliningradzkim.
Prezydent USA Barack Obama na zakończenie szczytu G20 w Meksyku, wyraził przekonanie, że Europa we własnym zakresie rozwiąże trapiący ją kryzys zadłużenia. Wskazał, że USA nie zaoferują finansowego wsparcia międzynarodowym partnerom.
Powiedział, że jego zdaniem w czasie dwóch dni rozmów w meksykańskim kurorcie Los Cabos europejscy przywódcy wykazali się "podwyższoną gotowością" do działania.
"Nawet jeśli nie osiągną wszystkiego za jednym razem, to sądzę, że jeśli wiedzą, dokąd zmierzają, mogą wzmocnić zaufanie i zwalczyć chorobę" - oświadczył amerykański prezydent na konferencji prasowej.
Obama przyznał, że "wszystkie te kwestie ekonomiczne mogą mieć wpływ na wybory" w USA, w listopadzie, ale Stany Zjednoczone, które w dalszym ciągu zmagają się ze skutkami recesji, nie będą oferować pomocy.
"Najlepsze, co mogą zrobić Stany Zjednoczone, to tworzyć miejsca pracy i wspierać wzrost, a w dalszej perspektywie staramy się uporządkować system fiskalny" - dodał.
Choć większa część szczytu przywódców najbardziej rozwiniętych krajów świata i Unii Europejskiej poświęcona była europejskiemu kryzysowi, to Obama wiele uwagi poświęcił sytuacji międzynarodowej, ze szczególnym uwzględnieniem niesłabnącej przemocy w Syrii - odnotowuje agencja AP. Amerykański prezydent określił rozmowy z przywódcami Rosji i Chin, dwóch krajów, które sprzeciwiają się podjęciu działań przeciwko Damaszkowi na forum ONZ, jako produktywne, ale "rozbieżne" z USA.
Dodał, że zarówno Rosja, jak i Chiny "zdają sobie sprawę z poważnych zagrożeń" wynikających z wojny domowej.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w walkach w Syrii między siłami prezydenta Baszara el-Asada a opozycją zginęło ponad 14 tys. ludzi.
Rosyjski prezydent Władimir Putin oświadczył na konferencji G20, że "nikt nie ma prawa decydować za innych ludzi, kto powinien być u władzy, a kto ustąpić". (PAP)