Antysemityzm tolerancyjny

Franciszek Kucharczak

GN 27/2012 |

publikacja 05.07.2012 00:15

Jeśli przyjmować wartości mają dopiero ludzie dojrzali, nigdy nie będą dojrzali.

Antysemityzm tolerancyjny Franciszek Kucharczak

W ubiegłym tygodniu sąd w Kolonii orzekł, że obrzezanie niemowląt jest nielegalne i obrzezywać można po osiągnięciu 18. roku życia. Bo zabieg ten powoduje „trwałe i nieodwracalne” zmiany na ciele dziecka, a ponadto „taka zmiana narusza interesy dziecka, nie pozwalając mu później na podjęcie swobodnej decyzji o swej przynależności religijnej”.

Przypomnijmy, że Żydzi obrzezują swoje dzieci płci męskiej ponad 4 tysiące lat. Jest to dla nich znak przymierza z Bogiem. „Z pokolenia na pokolenie każde wasze dziecko płci męskiej, gdy będzie miało osiem dni, ma być obrzezane” – powiedział Bóg Abrahamowi (Rdz 17). Zatem dla Żydów obrzezanie niemowląt to więcej niż zwyczaj – to kwestia posłuszeństwa Bogu – więc sprawa pierwszoplanowa. I teraz oto dowiadują się, że to, co jest od setek pokoleń ważnym elementem ich tożsamości, jest przestępstwem.

Orzeczenie sądu w Kolonii wskazuje – jak się zdaje – że w Niemczech odradza się radykalny antysemityzm. Co z tego, że on się tak nie nazywa. Gdy do Żydów dobiera się władza, z reguły nie ma mowy o antysemityzmie. To tylko prymitywna żuleria, malująca na murach powieszone gwiazdy Dawida, jest gotowa przyznać, że jest antysemicka. Ale ta forma antysemityzmu, wbrew jeremiadom „Salonu”, nie jest groźna.

Takie zachowania budzą powszechną niechęć i raczej skłaniają do współczucia wobec ich adresatów niż przyjęcia sposobu myślenia prymitywów. Władza nie jest taka głupia i tak się nie odsłania, przeciwnie – chętnie grzmi przeciw temu, co sama demaskuje jako antysemityzm.

Antysemityzm państwowy zawsze ma twarz troski o coś. O czystość rasy, o jedność narodową, o utrzymanie handlu w naszych rękach i tak dalej. Nowa odsłona antysemityzmu w Niemczech ma imię: „troska o dzieci”. Bo władza „wie”, że najlepsza dla dzieci jest neutralność światopoglądowa. Zastosowanie tezy, że dziecko nie powinno być w niczym ukierunkowane, bo musi sobie samo wybrać, gdy dorośnie, jest zaprogramowanym niszczeniem zdrowego społeczeństwa. Bo zdrowe społeczeństwo składa się z ludzi, którym rodzice od samego początku dawali to, co sami mieli najcenniejszego, i które uczyli tego, co dla nich najważniejsze.

Tymczasem wynaturzona demokracja chce wyhodować ludzi, którym rodzice dali papu i pozwolili seksu, a o resztę zatroszczy się władza. Wraca demon teorii Rousseau, który wpoił „oświeconym” myśl, że dziecko jest „czystą tablicą” i nie należy „brudzić” go wpajaniem zasad. Poważne potraktowanie takiej tezy – i to w skali globalnej – musi zaowocować pokoleniem egoistycznych bęcwałów, kreatywnych jedynie w wymyślaniu nowych form przeżywania bezpłodnej przyjemności. Na krótką metę to są dobrzy konsumenci, ale prawdziwa meta nigdy nie jest krótka. Niemiecki precedens uderza nie tylko w Żydów, lecz i w muzułmanów, i w chrześcijaństwo. Wkrótce się dowiemy, że chrzest dzieci także jest przestępstwem, bo przeszkadza im w podjęciu „swobodnej decyzji o przynależności religijnej”. Maryja z Józefem byliby dziś w Niemczech przestępcami.

Oszołomy z definicji
PiS złożyło w Sejmie dwa projekty ustaw zakazujące in vitro. Jeden z nich za stosowanie tej procedury (bo chodzi przecież o krzywdzenie ludzi) przewiduje karę grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do 2 lat.

Od razu oburzeniem wybuchły salonowe autorytety, wyciągając argument z oszołomstwa „pisiorów”, którzy składają nieludzkie projekty. Zarządzany przez ikonę obiektywizmu Tomasza Lisa „Newsweek” zamieścił na okładce wizerunek bobasa w szkle, a obok napis: „In vitro: TALIBÓW WOJNA Z DZIEĆMI. Dlaczego nasza prawica nienawidzi dzieci z probówki”. I już czytelnik nie musi myśleć, o co chodzi w ustawie, a tym bardziej nie musi jej poznawać. Projekt przecież złożyli talibowie. A dlaczego talibowie? Bo nienawidzą dzieci. A skąd wiadomo, że nienawidzą? Bo talibowie. •

Różnorodność na platformie
Trzej nadawcy, którym Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyznała miejsce na platformie cyfrowej MUX-1 (odrzucając wniosek TV TRWAM), nie byli w stanie zapłacić za otrzymaną koncesję. Więc… KRRiT rozłożyła im płatność na raty. Tak po prostu, z łaskawości KRRiT. Jak podał „Nasz Dziennik”, spółki STAVKA i Lemon Records będą spłacać 10,8 mln zł w 114 ratach.

Eska TV 7,3 mln zł będzie spłacać dług, z łaski KRRiT, w 93 ratach. Wynika z tego, że spłata potrwa przez cały okres ważności koncesji. Jeśli chodzi o czwartą spółkę, która dostała miejsce na platformie cyfrowej – ATM Group – to ona w ogóle nie rozpoczęła nadawania w terminie i teraz toczy się postępowanie w sprawie cofnięcia koncesji. Jak widać, bardzo rzetelne towarzystwo. Ale nie rzucajmy się. Co z tego, że stabilność finansowa wspomnianych spółek okazała się wątpliwa, najważniejsza jest „różnorodność programowa”. Od czasu przyznania im koncesji spotykają nas przecież z ich strony bardzo różnorodne niespodzianki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.