Zmarł Mike I

PAP |

publikacja 08.07.2012 10:58

W wieku 69 lat zmarł w Australii farmer Mike Abney-Hastings. Szkocki historyk sądzi, że był on prawomocnym następcą tronu Anglii i wywodził się z panującej w Anglii we wczesnym średniowieczu dynastii Plantagenetów.

Zmarł Mike I Pietro & Silvia / CC 2.0

Urodzony w Anglii w 1942 r. Abney-Hastings odziedziczył po matce tytuł hrabiego Loudoun. Miał też honorowe tytuły barona Botreaux, Stanley i Hastings oraz grzecznościowy tytuł lorda Mauchline, ale rodzinne włości w Szkocji przeszły na ciotkę.

W 1960 r. pasja przygody skłoniła go do emigracji do Australii, gdzie arystokratyczne tytuły niewiele znaczą. Tym bardziej, że lord Mauchline trudnił się m. in. strzyżeniem owiec i sprzedażą encyklopedii Britannica.

O tym, że wywodzi się z królewskiego rodu Plantagenetów Abney-Hastings dowiedział się w 2004 r., gdy telewizja Channel 4 poinformowała go o badaniach genealogicznych przeprowadzonych przez historyka z Glasgow, Michaela Jonesa.

Dr Jones opiera swe twierdzenia na dokumencie znalezionym w archiwach francuskiej katedry w Rouen, gdzie późniejszy król Edward IV przyszedł na świat. Wynika z niego, że był on nieślubnym dzieckiem, a korona powinna była przypaść jego młodszemu bratu Jerzemu, księciu Clarence.

Michale Jones, sięgając po specjalistyczne publikacje o arystokratycznych rodach, prześledził "krew" Plantagenetów przez wszystkie pokolenia aż do Mike'a Abney-Hastingsa. Ten początkowo nie dowierzał odkryciom historyka, ale z czasem nabrał przekonania, że są prawdziwe i że istotnie może sobie rościć prawo do tronu, zajmowanego obecnie przez Windsorów.

Jednak do odzyskania pałaców i klejnotów nie było mu spieszno. Nie miał komandosów zdolnych dokonać desantu na zamek w Windosorze. Był katolikiem, absolwentem prywatnej szkoły prowadzonej przez benedyktynów, a katolicy zgodnie z brytyjskim prawem są wykluczeni z zasiadania na brytyjskim tronie. W dodatku z przekonań był republikaninem.

Arystokratyczne tytuły odziedziczył po nim najstarszy syn urodzony w 1974 r. Simon Abney-Hastings jest jednak na razie zbyt zajęty, by myśleć o pretensjach do tronu.