Stare grzechy w nowych szatach

Szymon Babuchowski

GN 28/2012 |

publikacja 12.07.2012 00:15

Czy grzechem jest... jazda na gapę, palenie marihuany, nienoszenie koloratki, granie w totolotka, ściąganie z internetu, wiara w przesądy albo przekraczanie przepisów drogowych?

Stare grzechy w nowych szatach Poradnik małego grzesznika red. Sebastian Moryń Fronda, Warszawa 2012 ss. 176

Przychodzi dorosły człowiek do spowiedzi i mówi: „nie chodziłem do kościółka”, „nie odmawiałem paciorka”. To nie dowcip – w podejściu do sakramentu pokuty często zatrzymujemy się na poziomie formułki wyuczonej przed Pierwszą Komunią. Jak to możliwe? Przyczyn może być kilka. Jedną z nich jest niewątpliwie duchowe lenistwo, ale istnieje też druga strona medalu – brak dobrych pomocy do rachunku sumienia, a przynajmniej ich mała powszechność. „Skarbczykowe”, czy nawet te bardziej dorosłe opracowania, zawarte w różnych skarbcach i modlitewnikach, napisane są często archaicznym językiem.

„Czy zwracam serce moje do Boga tak, abym przez wierne wypełnianie przykazań miłował Go prawdziwie ponad wszystko jak syn ojca, czy raczej zabiegam o sprawy doczesne?”. „Czy miłuję prawdziwie mojego bliźniego? Czy nie nadużywam swoich braci, wykorzystując ich do osobistych celów lub czyniąc im to, czego nie chciałbym doznawać od innych”. Powyższe przykłady nie pochodzą z jakiejś XIX-wiecznej książeczki do nabożeństwa, tylko ze „Skarbca modlitw i pieśni”, rocznik 1997. Tymczasem trudno mi wyobrazić sobie młodego człowieka, który przebrnie spokojnie przez te zdania, a tym bardziej odniesie je do własnego życia.

Nic dziwnego, że penitenci powtarzają potem bezrefleksyjnie w konfesjonale podobne formułki. Skoro tak było w książeczce, myślą, że tak trzeba. „Nadużywałem małżeństwa”, „nie dostrzegałam Pana Boga w drugim człowieku” – konia z rzędem temu, kto zgadnie, o co tu chodzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.