Nauczyciel do bicia

Franciszek Kucharczak

GN 28/2012 |

publikacja 12.07.2012 00:15

Myśl wyrachowana: Kto gardzi nauczycielami, dostanie szkołę od życia.

Nauczyciel do bicia Franciszek Kucharczak

Nauczyciele mają wakacje, więc zanim przyjadą wybyczeni z Wysp Kanaryjskich, możemy sobie o nich w spokoju podyskutować. Czyli kontynuować nagonkę, która trwa już w mediach od jakiegoś czasu, polegającą na wywoływaniu zazdrości z powodu „nauczycielskich przywilejów”.

Z pewnością są w edukacji rzeczy do zmiany, ale ta debata jest tak dziwnie rozkręcana, jak przy dopalaczach. Problem wyrasta jak spod ziemi, jest ostro wałkowany, a gdy cel zostanie osiągnięty, nagle ucicha. A potem pojawia się kolejna grupa społeczna, przed którą „nie będziemy klękać”.

Wrzawa wokół nauczycieli ucichnie pewnie jakoś tak na jesień, ale straty pozostaną. Skutkiem owej „dyskusji” nie będzie więcej pieniędzy w kieszeni Kowalskiego. Nie poprawi się też jakość pracy nauczycieli (słynne pensum to tylko niewielki wycinek tego, co muszą robić). Efektem będzie dalsze obniżenie ich autorytetu. Jak tak dalej pójdzie, tradycyjnym już nakryciem nauczycielskiej głowy stanie się kosz na śmieci. Oczywiście państwo okaże się wrażliwe także na jego prawa (nauczyciela, na razie jeszcze nie kosza), więc zagwarantuje mu prawo do zgodnego z unijnymi normami wizjera w rzeczonym koszu i lufcika zapewniającego wentylację. Otwór na usta potrzebny nie będzie, bo i tak nikt nauczyciela nie będzie słuchał. Trzeba przyznać, że taki kosz może być korzystny, bo na przykład zapobiega spoliczkowaniu przez ucznia. A nie jest to bagatela w sytuacji, gdy spoliczkowany żadną miarą nie może uczniowi oddać. Nie tylko dlatego, że prawo zabrania. Także dlatego, że dziś w sytuacjach spornych rodzice z reguły bezkrytycznie wierzą pociechom, choć małolaty mają szczególną zdolność kłamania w żywe oczy.

Pamiętam, jak w podstawówce, porwani stadnym instynktem, łgaliśmy całą klasą, napuszczając w szkole nauczycielkę na księdza, a księdza w salce na nauczycielkę. Robiliśmy to tak sugestywnie, że sami chyba w to wierzyliśmy. Jest to jedno ze wspomnień, które służy mi za materiał porównawczy, gdy słyszę, jak to „cała klasa” coś tam zeznaje przeciw nauczycielowi.

Pomyśleć, że w tamtych czasach, gdy uczeń „dostał w pysk” od nauczyciela, w domu dostawał poprawkę. I co ciekawe – prawie każdy z nich po latach mówi, że słusznie. Bo prawda jest taka, że nauczyciele zazwyczaj mają rację. Najczęściej nie są to ludzie przypadkowi. W tej pracy trzeba mieć serce do dzieci albo się długo w tej pracy nie jest.

Gdy w swojej pamięci przeglądam pliki z nauczycielami, niewielu tam znajduję takich, którzy tego serca nie mieli. A i teraz wśród tych, których znam – a znam wielu – jest podobnie. Robienie wokół nich nieprzychylnej atmosfery zaszkodzi wszystkim. Jeśli po domach mówi się źle o nauczycielach, nie ma co oczekiwać, że w szkole dzieci będą ich szanowały. Ale to nie nauczyciele będą pierwszymi ofiarami tej sytuacji. Pierwszymi będą dzieci, które wyrosną w przekonaniu, że mają tylko prawa, a dorośli mają wobec nich wyłącznie obowiązki. Drugimi będą rodzice. Bo skoro można gardzić nauczycielem, dlaczego nie można pogardzić swoimi starymi?

Śmietnikowy wybór

Maria Czubaszek znów zasłynęła, tym razem z powodu jakiejś operacji plastycznej. „Wprost” wykorzystał to jako okazję, żeby zrobić z nią wywiad. Wróciła sprawa aborcji, którymi się kilka miesięcy temu pochwaliła. Ponownie o to zapytana, odpowiedziała godnie: „Lepsze to, niż wyrzucić dziecko na śmietnik”. Czyli pani Czubaszek uważa, że jedyne, co można zrobić z dzieckiem, to urwać mu głowę, nóżki i rączki, a jeśli się tego zaniedba, to trzeba wyrzucić je na śmietnik. Innej możliwości nie ma. Jak widać, pani satyryk jest nie tylko coraz mniej zabawna, ale też nielogiczna. Bo jeśliby nawet istniała tylko taka alternatywa – to jednak lepszy śmietnik.

Tusku, musiałeś?

Do premiera i innych instytucji państwowych napłynęły tysiące protestów przeciwko planom podpisania Konwencji Rady Europy ws. zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Chodzi o to, że konwencja w niczym nie poprawia sytuacji kobiet, wprowadza za to niezwykle groźną, genderową definicję płci. Premier, zawalony protestami, zapowiadał szerokie konsultacje, zastanawiał się, zwlekał. Wystarczyło jednak jedno spotkanie z feministkami z Kongresu Kobiet, żeby postanowił podpisać konwencję. Kongres Kobiet rzeczywiście reprezentuje kobiety: Nowicką, Środę i Szczukę. I jeszcze kilka innych, mniej znanych. To się nazywa szanować mniejszości!

Homonewsweek

Lisowy „Newsweek” znów prowokuje okładką. Przytulone dwie kobiety, między nimi dziewczynka. Napis: „Tak, to nasze dziecko. Czas zrozumieć, że homoseksualne pary z dziećmi są wśród nas”. W środku łzawy tekst o tym, jak ciężko jest żyć, gdy dziecko ma „dwie mamy”. A one chcą żyć uczciwie, bez ukrywania się. No to na co czekają? Niech się rozstaną, a prawdziwa mama niech uczciwie powie dziecku: jesteś normalna, masz mamę i tatę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.