Prawda nie maczuga

Sprawy nie zawsze mają się tak, jak napisali czy jak się nam wydaje.

Prawda nie maczuga

Czy można mieć monopol na prawdę? – pyta ojciec Jacek Salij w swoim artykule na łamach czasopisma „W drodze”. My, chrześcijanie, przez Jezusa naprawdę poznaliśmy, kim jest i jaki jest Bóg. To, że nie traktujemy „naszej wersji Boga” tylko jako jednej z możliwych nie jest wyrazem nietolerancji, ale konsekwencją poznania przyniesionej przez Bożego Syna prawdy – wyjaśnia. I ma rację. Zresztą postmodernistyczny relatywizm w odniesieniu do prawdy rodzi konieczność trzymania się całkiem sporej liczby „nowych dogmatów”, co już wyśmiał swego czasu w piosence „Postmodernizm”  Jacek Kaczmarski – człowiek, którego trudno podejrzewać o koniunkturalizm w wypowiedziach na tematy światopoglądowe . Wydaje mi się jednak, że w duchowej atmosferze Polski ostatnich miesięcy warto coś dopowiedzieć.

„Imię róży”, sztandarowe dzieło uznawanego za głównego ideologa postmodernizmu Umberto Eco, czytałem swego czasu z niekłamaną przyjemnością. Podobnie zresztą jak później jego „Wahadło Foucaulta”  i „Cmentarz w Pradze”.  I w przeciwieństwie do całkiem sporej liczby jej komentatorów nie znalazłem w niej tezy o niepoznawalności prawdy. Raczej refleksję, że sprawy często nie tak się mają, jak by się to na pierwszy rzut oka wydawało. I z tą tezą się zgadzam.

Choć jestem chrześcijaninem i całym sercem  wierzę, że Jezus prawdziwie objawił nam Ojca (i Trójcę), myślę, że nasza ludzka tendencja do kierowania się własnymi (często nieuświadomionymi) założeniami, do wtłaczania w ich ramy ewangelicznej prawdy, do upraszczania, sprawiają, że nasze pojmowanie Boga,  Ewangelii i dobra może być skażone poważnymi błędami. Herezja? Nie. To fundament duchowości.

Choć jesteśmy chrześcijanami, ciągle słuchamy pouczeń, które mają nam Boga bardziej przybliżyć; choć staramy się żyć wedle Ewangelii, ciągle słuchamy kazań, które mają pomóc nam w jej świetle kształtować swoje życie. Chrześcijanin wie, że została mu dana prawda. Ale wie też, że jego percepcja owej prawdy bywa skażona i ograniczona. To nie pojedynczy chrześcijanin jest jej posiadaczem, a oświecony przez Ducha Świętego Kościół.

Świadomość, że każdy z nas ciągle do pełni prawdy dochodzi i że na tej drodze można czasem pobłądzić powinna uczyć nas pokory. Zarówno w formułowaniu kategorycznych stwierdzeń jak i w ferowaniu łatwych wyroków. Aroganckie występowanie z pozycji lepiej wiedzącego nie tylko nie jest dobrym sposobem na szerzenie Ewangelii. Czasem, gdy wskutek wspomnianej wyżej ludzkiej ułomności komuś myli się Ewangelia z politycznymi kalkulacjami, wręcz szkodzi jej sprawie.

Coś mi się pomyliło? Być może. Tylko pamiętam, że Jezus kiedyś powiedział arcykapłanom i starszym, że celnicy i nierządnice wchodzą do królestwa niebieskiego przed nimi.