Nowy bat na celibat

Franciszek Kucharczak

GN 30/2012 |

publikacja 26.07.2012 00:15

Jeśli sumienie wyrzuca ci zdradę żony, ulżyj sobie: powalcz o zniesienie celibatu.

Nowy bat  na celibat Franciszek Kucharczak

Młody ksiądz z Poznania miał kochankę. Jak donoszą media, słuchał muzyki, gdy ona za ścianą rodziła. Gdy dziecko zmarło, dopiero wtedy wezwał pogotowie. Okropna sprawa. A kto jest temu winien? – Jak to kto? Ten ksiądz! – odpowie człowiek prosty.

Oj naiwny, naiwny. Dziś, gdy człowiek robi coś paskudnego, to nie on jest winien, tylko system, układy, rodzice, szef. Takie rzeczy. Nigdy on. A jeśli coś złego zrobi ksiądz, o, no to wówczas – prócz Kościoła oczywiście – winien jest celibat.

Tak więc „Polska The Times”, omawiając sprawę z Poznania, pisze o księżach: „Żyją z kobietami, uprawiają seks i mają dzieci. Jak zwyczajni faceci. Z jednym tylko wyjątkiem – nie mogą założyć rodziny. Obowiązuje ich celibat. Ale czy to nie jest dziś przypadkiem martwe”.

Gazeta przytoczyła badania prof. Baniaka, któremu wyszło kiedyś, że 47 proc. księży chciałoby żyć w małżeństwie i mieć dzieci, zaś ponad 10 proc. przyznało się do związków z kobietami.

Najsłynniejszy były ksiądz Tadeusz Bartoś był hojniejszy i powiedział gazecie, że „kilkadziesiąt procent księży” żyje w takich związkach. Tak sobie wymyślił, bo to zawsze miło pomyśleć, że się ma tylu współbraci w zdradzie.

Zostańmy jednak przy prof. Baniaku. Jeśli przyjąć, że 10 proc. księży zdradza Chrystusa z kobietami – no dobra, zróbmy przyjemność Bartosiowi: niechby i 20 proc. – to znaczy, że ogromna większość księży jest wierna swojemu zobowiązaniu.

Gdyby ci niewierni księża mieli być powodem zniesienia celibatu, to z powodu niewiernych małżonków należałoby znieść małżeństwo. I to jeszcze prędzej, bo zdrad wśród tych ostatnich jest statystycznie znacznie więcej niż wśród duchownych. A że prawie połowa księży „chciałaby żyć w małżeństwie i mieć dzieci”? To przecież normalne. Tak jesteśmy skonstruowani i brak takich pragnień powinien być niepokojący. Odpowiedzialny człowiek nie kieruje się jednak wszystkimi pragnieniami, lecz tymi, które wybrał, bo tak to już na tym świecie jest, że nie można mieć wszystkiego. Jeśli ktoś został księdzem, to dlatego, że – za łaską Boga – pragnienie kapłaństwa było u niego większe niż pragnienie posiadania rodziny. A jeśli mu się potem odwidziało, to nie z powodu celibatu, lecz z powodu grzechu.

Owszem, celibat jest sprzeczny z ludzką naturą, jeśli uznać, że Boga nie ma, a przynajmniej że do niczego człowieka nie wzywa i do niczego go nie uzdalnia. Wówczas jednak ludzką naturą okaże się natura po prostu zwierzęca. I sprzeczne z nią okaże się wszystko, co wymagające. Zwłaszcza małżeństwo. Bo przecież normalny chłop ma pragnienie posiadania każdej kobiety, która mu się spodoba.

To sprzeczne z naturą, żeby się wstrzymywał, bo mu plemniki do głowy uderzą. Sprzeczne z naturą jest, żeby facet siedział przy dzieciach i je z żoną wychowywał, bo z natury jest wolnym człowiekiem i najlepiej się czuje na drzewie z puszką piwa. Albo w łóżku z pięcioma babami naraz. I widzisz, wszystko byś to człowieku miał, gdyby nie celibat.

Kara za nadzieję

UEFA ukarała grzywną piłkarza reprezentacji Włoch Antonio Cassano za słowa: „Orientacja seksualna to indywidualna sprawa każdego człowieka. Niemniej mam nadzieję, że żadnego geja nie ma w naszym zespole”. To wystarczyło. Rozpętała się słuszniacka histeria, w której wyniku piłkarz musiał zapłacić 15 tys. euro. I to mimo tego, że przeprosił. Cóż, na razie wolno chyba jeszcze mieć nadzieję, że przynajmniej w domu wszyscy zdrowi.

Prawo zdrady

Władze australijskiego stanu Wiktoria chcą wprowadzić prawo zmuszające kapłanów do zdradzania tajemnicy spowiedzi. Spowiednicy mieliby donosić o przypadkach pedofilii, o których dowiedzieli się w konfesjonale. Na podobny pomysł wpadły już rok temu władze Irlandii. Na razie nie przeszedł, ale przypadek australijski wskazuje na to, że ten obłęd jest zaraźliwy. Może to oznaczać, że wreszcie gdzieś takie prawo powstanie. Jeśli tak się stanie, to jedno jest pewne: władze nie poznają tajemnic konfesjonału. Będą za to miały pretekst, żeby wsadzać do więzień księży. I może o to chodzi.

Niemcy pękają

Bundestag wezwał rząd do przygotowania przepisów, które zagwarantowałyby możliwość przeprowadzania w Niemczech religijnego obrzędu obrzezania chłopców. Uchwała ta jest pochodną protestów Żydów i muzułmanów z powodu zakazu obrzezania, jaki orzekł sąd w Kolonii. Rabini ostrzegli, że z tego powodu zagrożona jest przyszłość życia żydowskiego w Niemczech. W reakcji na to kanclerz Merkel stwierdziła, że Niemcy „ośmieszą się jako naród”, jeśli będą jedynym krajem, w którym Żydzi nie mogliby dokonywać obrzezania. Wcześniej, po wyroku kolońskiego sądu, znaczna liczba Niemców wyrażała zadowolenie z niego, argumentując, że dzieci „nie wolno kaleczyć”. Jest to o tyle ciekawe, że tym samym ludziom nie przeszkadza mordowanie dzieci kilka miesięcy wcześniej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.