publikacja 16.08.2012 00:15
Gdy ponad rok temu podano pierwsze szacunki o ilości gazu łupkowego, wybuchła euforia. Ministrowie przekonywali, że będziemy drugą Norwegią. Potem były dużo skromniejsze szacunki naszych geologów, a teraz raport, z którego wynika, że gazu w łupkach u nas praktycznie nie ma. Balon pękł?
PAP/Paweł Pawłowski
Marzec 2012, rozpoczęcie odwiertu Lubycza Królewska, leżącego w koncesji Tomaszów Lubelski należącej do PGNiG
Autorami ostatniego, najnowszego raportu dotyczącego polskich zasobów gazu w pokładach łupkowych są eksperci Amerykańskiej Służby Geologicznej. Z ich szacunków wynika, że zasobów pewnych (z 95-procentowym prawdopodobieństwem trafienia na złoże) nie mamy wcale. Zasobów niepewnych (z 5-procentowym prawdopodobieństwem trafienia na złoże) mamy 116 mld m sześc.
Uśrednione wartości to niecałe 40 mld m sześc. gazu. Dla przypomnienia, pierwsze szacunki (EIA – amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej) mówiły o zasobach rzędu 5,3 biliona m sześc., a więc ponad 130 razy większych. – Ten raport należy traktować z dużą ostrożnością, a nawet, powiedział bym, z pewnym krytycznym podejściem – stwierdził minister Skarbu Państwa Mikołaj Budzanowski.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.