"Europo, zamknij drzwi przed Turcją"

KAI |

publikacja 23.08.2012 18:25

- apeluje prawosławny arcybiskup Cypru, Chryzostom.

"Europo, zamknij drzwi przed Turcją" Andrzej Macura / CC-SA 3.0 Ten kościół katolicki w Kyrenii od dawna już jest ruiną. Wenecjanie odeszli stąd dawno. Prawosławne zda się czekać podobny los.

„Kraj, który aspiruje do członkostwa w Unii Europejskiej powinien także zachowywać się po europejsku”. Tak o Turcji wypowiedział się prawosławny arcybiskup Cypru Chryzostom II. Hierarcha bierze udział w Mityngu Przyjaźni Narodów i przy tej okazji udzielił wywiadu włoskiemu portalowi ilsussidiario.net. Jednym z wiodących tematów spotkania w Rimini jest wolność religijna, stąd kwestia ta znalazła się na pierwszym miejscu wśród pytań.

Abp Chryzostom przypomniał w kontekście europejskich ambicji Turcji, że kraj ten okupuje 38 proc. powierzchni Cypru. Na terenie tym od dziesięcioleci trwa eliminowanie wszelkich śladów chrześcijaństwa i kultury greckiej. Władze okupacyjne zabraniają chrześcijanom renowacji czy utrzymywania zabytków religijnych; nie dopuszczają także do sprawowania nabożeństw. „Europa powinna zamknąć przed Turcją drzwi, dopóki te problemy nie zostaną rozwiązane” – uważa cypryjski hierarcha.

Jego zdaniem za takim rozwiązaniem przemawia też brak demokracji w Turcji, co znajduje specyficzny wyraz na okupowanej części Cypru. Rdzenna ludność turecka w połowie wyniosła się z wyspy, a na jej miejsce sprowadzono osadników z Anatolii. Miejscowi nie mają też żadnego głosu w sprawach publicznych, bo o wszystkim decyduje wojsko. Ogranicza to m.in. skuteczność dialogu z muzułmanami, mimo oznak dobrej woli po obu stronach.

„W okupowanej części Cypru nie istnieje żadna wolność religijna – stwierdził abp Chryzostom. – Chrześcijanie są pod butem osadników i wojska. Na przykład w Karpazji pozostało 300 starszych chrześcijan Greków. Są tam niczym w pułapce tylko po to, by cierpieć. Miejscowemu biskupowi nie wolno tam sprawować Mszy ani odwiedzić swoich wiernych czy zbliżać się do tamtejszych kościołów”.

Zdaniem zwierzchnika cypryjskich prawosławnych sytuację taką utrwala polityczna i gospodarcza rola Turcji, której kolonialny „apetyt” sięga na całą wyspę, choć tu powstrzymuje ją obawa przed międzynarodową reakcją.