My – bez znaczenia

Joanna Kociszewska

Naprawdę chcemy żyć w świecie w którym MY nie mamy znaczenia? W którym chodzi tylko o naszą użyteczność?

My – bez znaczenia

Ciekawy zbieg wydarzeń. Wczoraj Trybunał w Strasburgu uznał prawo do selekcji zarodków pod kątem choroby genetycznej, a właściwie prawo do posiadania (sic!) zdrowego dziecka przez rodziców-nosicieli choroby genetycznej. Innymi słowy, powiedziano że życie dziecka chorego (czy także nosiciela?) ze względu na niepełnosprawność jest mniej wartościowe. Albo może jeszcze gorzej: życie dziecka nie jest wartością. Wartością jest dobrostan i spełnienie rodziców, a dziecko jest sposobem na jego osiągnięcie?

O problemach dzieci, których rodzice uważają je za sposób na zaspokojenie swoich potrzeb wiele mogą powiedzieć psychologowie. Takie podejście kończy się nie najlepiej i dla dzieci i dla ich rodziców. Temat ważny, ale dziś warto zauważyć zupełnie inne wydarzenie.

Dziś w Londynie rozpoczyna się paraolimpiada. Zawody potrwają 11 dni. Biorący w niej udział młodzi ludzie pod względem sportowym często nie ustępują zdrowym zawodnikom. Kapelana obu wydarzeń zapytano, co nowego w stosunku do olimpiady pokażą nam igrzyska paraolimpijskie. Odpowiedź brzmiała: jeszcze wyraźniej widać będzie wspaniałą postawę młodych ludzi i ich bliskich.

Olimpiada stała się ogromną machiną i wydarzeniem medialnym, w którym zatraca się to, co najistotniejsze, czyli wielkie poświecenie młodych ludzi – mówi ks. John Armitage. Tymczasem - jak zauważył - niemal każdy zwycięzca dziękował swoim rodzicom, mówił o oparciu, jakie miał w rodzinie. Na paraolimpiadzie zobaczymy to wyraźniej.

- Gdy Igrzyska Paraolimpijskie odbywały się w 2008 roku w Pekinie, chciałam podejrzeć starty znajomych łuczników i spotkało mnie wielkie rozczarowanie. Relacja ograniczała się do 15-minutowego flesza późnym wieczorem – zauważa Milena Olszewska, która w tym roku wystartuje w Londynie. Mniej eleganckie, mniej emocjonujące?

Wynik, wynik, wynik! Nieważny wysiłek, sukces, wyczyn. Nieważny człowiek, jego praca, zaangażowanie. Jego i jego rodziny. Ma być pięknie, sprawnie, coraz wyżej, szybciej, dalej!

Pozostaje powtórzyć pytanie: czy to życie ludzi chorych coraz częściej uważane jest za niewarte przeżycia, czy może sam człowiek i jego radości, sukcesy, marzenia, plany, wysiłek i porażki nie ma już znaczenia? Patrząc na to, co stało się z olimpiadą, raczej to drugie…

Naprawdę chcemy żyć w świecie w którym MY nie mamy znaczenia? W którym chodzi tylko o naszą użyteczność?