Cukierki też będą

Franciszek Kucharczak

GN 35/2012 |

publikacja 30.08.2012 00:15

Jak Bóg ma się o nas troszczyć, gdy Go w tym wyręczamy?

Cukierki też będą Franciszek Kucharczak

Wróciłem właśnie z wakacyjnego wyjazdu. Wybraliśmy się dwoma samochodami z rodziną i przyjaciółmi. W przedostatnim dniu wyprawy – to był czwartek – nie mieliśmy jeszcze noclegu. No więc uwielbiamy Boga i modlimy się o nocleg. Wymieniamy potrzeby: gdzieś w pobliżu i żeby dzieci miały trochę swobody do biegania, bo nasiedziały się tego dnia w autach. Nagle mój siedmioletni Jacek woła z tyłu: „I żeby były cukierki powitalne!” (czasem w kwaterach leżą takie na łóżkach). „Toś, synku, przesadził” – myśli we mnie moje niedowiarstwo. Ponieważ już było po godzinie 18, a chcieliśmy być na Mszy, pomodliliśmy się też o kościół z Mszą o 19.00.

Jak się dowiedzieliśmy, nasi przyjaciele w drugim aucie podjęli identyczne działania. Chwilę później zorientowałem się, że mój GPS prowadzi nas – z punktu widzenia zadanego celu – idiotycznie i nadkładamy drogi. Zdziwiło mnie to, bo dotąd nie narzekałem na ten sprzęt. Niebawem jednak ukazała się wieża kościoła wśród drzew – wieś Szczaworyż koło Buska. Podjeżdżamy, pytamy. Msza za kwadrans. Kościół piękny, zabytkowy, częściowo w remoncie. Po Mszy idę do samochodu, a tu słyszę, że proboszcz woła do ogrodu na śliwki.

Zajadając smakowite owoce prosto z drzewa, opowiadamy o swojej podróży. Ksiądz, słysząc, że jeszcze nie mamy noclegu… proponuje plebanię. Bo kościół znajduje się na szlaku jakubowym, więc jest baza noclegowa. Wszystko było, a nawet i więcej niż mogliśmy się spodziewać, bo proboszcz zaprosił na znakomitą kolację, a rano na obfite śniadanie. Potem żona uświadomiła mi, że cukierki powitalne też były – tylko że lepsze. W ich roli wystąpiły śliwki.

To oczywiście, z punktu widzenia świata, „przypadek”. Podobnie jak wszystko inne. Ale światowe widzenie jest ślepotą, bo bazuje na fałszywym założeniu że Bóg, o ile w ogóle jest, nie interesuje się życiem ludzi. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Jezus mówi: „Nie troszczcie się o życie, co macie jeść, ani o ciało, czym macie się przyodziać”. I obiecuje: „Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane”.

Skoro Jezus to obiecał, to musi to działać. I działa. Zaświadczy o tym każdy, kto zaryzykował oddanie Bogu kierownicy swojego życia. My, chrześcijanie, mamy komfort, jakiego nie ma nikt na świecie: sam Bóg zapewnia nam wszystko, czego potrzebujemy. Gdy zaufamy i zajmiemy się sprawami Jezusa, On zajmie się naszymi sprawami. Jak trzeba, to nie tylko chleb rozmnoży, ale i czas, i siły, i co tam jeszcze trzeba. Usunie każdą przeszkodę i wyprowadzi z każdych tarapatów. Gdy trzeba, to i przez kruka chleb podeśle (były takie rzeczy).

Jeśli chrześcijanie dają sobą zawładnąć trosce o sprawy materialne, skandalicznie marnują czas, który ma być wykorzystany na co innego: na współpracę z Bogiem dla zbawienia ludzi. Bóg sam załatwi sprawy cieknących dachów kościelnych i każdych innych, gdy się Mu zaufa i zajmie przede wszystkim ludźmi, z których wycieka życie wiary. Nie ma czasu na bieganie za chlebem. Tym się aniołowie zajmą.

Taniocha
Polityka prorodzinna zaczyna przynosić owoce. Jak podał „Dziennik Gazeta Prawna”, przybyło już 300 tys. polskich dzieci. Głównie do Wielkiej Brytanii albo Niemiec. Bo chodzi o politykę prorodzinną tych państw, która sprzyja łączeniu rodzin. Tylko w ostatnim roku wyemigrowało z Polski 80 tys. dzieci do lat 14. Ściągają je tam rodzice, którzy urządzili się na emigracji. No i niech ktoś mówi, że polska władza sobie nie radzi. Kiedyś premier wyraził opinię, że dla państwa najtańsza jest rodzina bez dzieci. Teraz będziemy mieli kraj bez dzieci. Miało być „tanie państwo”? No to jest. •

Reklamacja ludzi
Dzieci poczęte metodą in vitro są często poddawane aborcji. Brytyjska Komisja ds. Zapłodnienia i Embriologii Człowieka potwierdziła, że w ciągu ostatnich pięciu lat uśmiercono tam 123 takich dzieci. Jak podaje serwis HLI, w większości dzieci te są zabijane z powodu wykrytego u nich zespołu Downa lub wad wrodzonych. Z badań wynika, że w grupie kobiet, które zaszły w ciążę dzięki in vitro, aborcji dokonuje się średnio raz na 2 tygodnie. To logiczne – skoro dziecko to „prawo”, odrzuca się „towar wybrakowany”. •

Troska redaktorska
„Instrukcja Konferencji Episkopatu Polski w sprawie zarządzania kościelnymi dobrami materialnymi” nie zainteresowała Katarzyny Wiśniewskiej z „Gazety Wyborczej”. Prawdopodobnie z braku powodów do krytyki, napisała tylko: „Szkoda, że Kościół musi przypominać księżom, że powinni przeznaczać pieniądze na »dzieła miłości«”. Gdyby w dokumencie nie było nic o dziełach miłości, przeczytalibyśmy coś w rodzaju: „Szkoda, że episkopat nawet nie wspomniał o tym, żeby księża przeznaczali pieniądze na dzieła miłości”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.