Romantyczne wizje Tuska?

PAP |

publikacja 12.10.2012 10:22

2013 rok będzie trudniejszy i będzie wymagał twórczego myślenia o sposobach, które będą skutecznie chroniły Polskę przed kryzysem - powiedział w piątek w Sejmie premier Donald Tusk.

Romantyczne wizje Tuska? PAP/Leszek Szymański Donald Tusk wygłasza swoje "drugie expose"

"Rok 2013 będzie rokiem trudnym, nie tylko dla Polski, gdzie znaków zapytania jest więcej niż pewności co do rozwoju sytuacji, rokiem wymagającym innych narzędzi i twórczego myślenia o tym, aby znaleźć sposoby, które równie skutecznie jak do tej pory będą chroniły Polskę przed kryzysem" - podkreślił szef rządu.

Jak zapowiedział, jego wystąpienie będzie "poświęcone działaniom gospodarczym, jakie rząd, wszyscy Polacy powinni podjąć, aby Polska nadal była bezpieczna w czasie globalnego zawirowania".

"Nic nie wskazuje na to, by 2013 rok był łatwiejszy i spokojniejszy w wymiarze globalnym i europejskim, będzie innym, ale dla Polski niekoniecznie trudniejszym" - mówił Tusk.

"Chcę (...) po roku niełatwym zdać bardzo krótkie sprawozdanie z tego, co przez ten rok zrobiliśmy. To tzw. drugie expose nie miało być i nie będzie jakimś politycznym fajerwerkiem. Nie będę się skupiał tu na działaniach opozycji, ani dokuczał jej liderom. To drugie expose nie będzie też jakimś cudownym manewrem, który nagle przebuduje scenę polityczną" - powiedział szef rządu w Sejmie.

Podkreślił też, iż nie ma wątpliwości co do tego, że jego informacja "nie jest też prostym sposobem na odbudowę zaufania do tych, którzy je tracą do władzy".

Premier zaznaczył, że zdaje sobie sprawę, że "każda władza bywa irytująca", a "władza, która trwa pięć lat potrafi rozczarować". Jak zaznaczył, wie to z doświadczenia szefa rządu, ale też z doświadczenia opozycjonisty.

"Dlatego nie mam żadnych wątpliwości, że ci, którzy trwają przy koalicji i ci, którzy się rozczarowali będą domagali się od nas (...), żebyśmy każdego dnia, a nie tylko w dniu wyjątkowym jakim jest tego typu informacja, pokazali, że każde nasze działanie jest staraniem o odzyskanie ich zaufania" - powiedział szef rządu. A także - dodał - staraniem "o zbudowanie na nowo wiary nie tylko we władzę i nie głównie we władzę, ale w to, że ich sprawy, codzienne sprawy zwykłych Polaków mogą iść w dobrym kierunku".

"Zdaję sobie sprawę, że wotum zaufania - mam nadzieję, że je uzyskamy w Wysokiej Izbie - nie jest równoznaczne z odzyskaniem zaufania u tych ludzi, którzy je tracą. Samo wotum zaufania jest potwierdzeniem możliwości rządzenia po to, żeby działać każdego dnia na rzecz zwykłych ludzi" - powiedział premier.

Odnosząc się do zapowiedzi opozycji, która zamierza złożyć wniosek o konstruktywne wotum nieufności dla rządu, premier podkreślił, że za tym powinna pójść decyzja o wzięciu odpowiedzialności.

Tusk zaliczył wzrost gospodarczy do kluczowych problemów w kontekście roku 2013. Zaznaczył, że jest to ważne nie dla władzy i opozycji, ale dla ludzi.

"Gdy wszyscy zastanawiają się, jakie priorytety powinny nam towarzyszyć w czasach kryzysowego zamętu (...) są to bezdyskusyjnie dwa priorytety: to jest utrzymanie wzrostu gospodarczego, tempa rozwoju Polski, które wzbudza podziw na całym świecie - nawet jeśli będzie mniejszy niż w ostatnich latach" - mówił premier. Podkreślił, że to jest istotne nie dlatego, by dumnie wyglądały polskie statystyki na tle innych krajów, ale "po to, żeby chronić każde bez wyjątku miejsce pracy".

"Dla rządu rozsądnego, który chce ten wzrost, a więc miejsca pracy dla ludzi utrzymać, kluczowe jest znalezienie możliwości finansowania rozwoju i wzrostu na rok 2013" - powiedział Tusk.

"Ta ustawa musi stać się przedmiotem naszej wspólnej debaty, bo ustawa o gazie łupkowym nie może stać się własnością rządu tego ani przyszłych, ponieważ ma być zabezpieczeniem energetycznym i finansowym dla wszystkich Polaków" - oświadczył Tusk.

Zapowiedział, że zwróci się do wszystkich sił politycznych w parlamencie, by z "najlepszą wolą i determinacją dyskutowali o projekcie, który rząd przedstawi w najbliższych dniach".

Premier zaznaczył, że rząd zdaje sobie sprawę, jakie nadzieje Polacy wiążą z "naszym narodowym źródłem energii". Jak powiedział, gaz łupkowy to bezpośrednie inwestycje spółek Skarbu Państwa m.in. PGNiG, Orlenu, Lotosu, KGHM, a także budowa trzech kopalń.

Powiedział, że zgodnie z założeniami rządu do 2016 r. poziom tych inwestycji osiągnie 50 mld zł.

"Kontynuujemy program bezpieczeństwa energetycznego i niezależności energetycznej Polski jaki zaczęliśmy pięć lat temu. Inwestujemy w ten sposób pieniądze w wielkie przedsięwzięcia energetyczne, angażujące pracę tysięcy, setki tysięcy ludzi" - mówił Tusk podczas wystąpienia w Sejmie.

Jak zapowiedział, inwestycje w program energetyczny mają sięgnąć 60 mld złotych do 2020 roku.

Tusk podkreślił, że w latach 2012-2015 43 mld zł powinny być przeznaczone na kontynuację programu budowy autostrad i dróg krajowych. Poinformował, że w 2012 r. będą ogłoszone przetargi na obwodnicę Poznania, a w 2013 r. dla odcinka autostrady A1 Tuszyn-Pyrzowice, na obwodnicę Marek, dokończenie trasy S7 z Gdańska do Warszawy, na trasę S19 Rzeszów-Lublin.

W latach 2014-2015 - jak zapowiedział premier - odbędą się przetargi na trasy Wrocław-Poznań i Warszawa-Kraków.

Tusk zapowiedział też modernizację kolei. W 2013 r. - mówił - ogłoszone będą przetargi na zakup nowego taboru dla PKP. "Mówimy o zaangażowaniu w latach 2013-2015 30 mld zł w modernizację kolei" - zaznaczył.

"Jestem przekonany, że polskie ambicje dotyczące kwoty 300 miliardów złotych - co umożliwi utrzymanie wzrostu (gospodarczego) i tempa rozwoju w Polsce - jest planem realnym, ale trudnym" - powiedział szef rządu. Jak dodał, 300 miliardów złotych z budżetu UE to jest to "satysfakcjonujące minimum".

Szef rządu powiedział, że batalia o budżet UE jest obecnie w punkcie kulminacyjnym. Dodał, że będzie informował Sejm o tej kwestii przed kluczowym dla tej batalii posiedzeniem Rady Europejskiej w listopadzie.

Zdaniem Tuska, batalia o korzystny dla Polski budżet UE jest trudna, dlatego że najbardziej sceptyczni, co do nowego budżetu unijnego pozostają Brytyjczycy i rząd konserwatystów brytyjskich. Premier zaapelował do wszystkich sił politycznych, aby "wykonali maksimum wysiłku, aby przekonali swoich partnerów w Parlamencie Europejskim do zmiany stanowiska".

Na rzecz zwiększenia miejsc pracy ma działać - według Tuska - wydłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy do 12 miesięcy i wprowadzenie ruchomego czasu pracy.

"W ocenie przedsiębiorców, ale i środowisk związkowych te mechanizmy w czasie kryzysu dobrze działają także na rzecz utrzymania a nawet wzrostu miejsc pracy" - podkreślił szef rządu.

Jak mówił, "trzeba robić wszystko, by miejsc pracy w Polsce nie ubywało, ale przybywało".

"Chcielibyśmy, aby urzędy pracy były premiowane za efektywność w aktywizacji zawodowej bezrobotnych, za obsadzanie w realnych miejscach pracy, a nie za liczbę zarejestrowanych bezrobotnych lub organizację szkoleń" - dodał Tusk.

"Przedstawię w krótkim zarysie ten projekt, jaki chcemy wprowadzić w życie już w 2013 roku. (...) Po pierwsze i to jest ten punkt zasadniczy przedstawimy wysokiej izbie propozycję przedłużenia urlopu macierzyńskiego z pół roku (...) do roku" - powiedział szef rządu.

Premier podkreślił, że gdy mowa o bezpieczeństwie rodziny, to trzeba w Polsce przerwać "te wieloletnie cząstkowe i nieprzynoszące właściwych efektów działania".

"To jest jedyny obszar, co do którego przejdzie mi przez gardło słowo +rewolucja+. Ale takiej rewolucji na rzecz dzietności, na rzecz bezpieczeństwa matki, która decyduje się wraz z ojcem na urodzenie dziecka, że takiej rewolucji Polska jednak potrzebuje, bo dotychczasowe działania nie przynosiły nam tego pożądanego efektu" - zaznaczył.

Premier Donald Tusk poinformował, że rząd zdecydował o przekazaniu dodatkowych 320 milionów złotych na przedszkola w 2013 roku.

"Zakładamy, patrząc na wzrost ilości miejsc w przedszkolu, że kwestia dostępności przedszkoli w roku 2015 będzie rozwiązana w 100 proc. Naszym zadaniem jest doprowadzić do tego, żeby ta dostępność oznaczała także dostępną cenę, stąd zwiększanie subwencji w roku 2013 na razie o 320 milionów złotych" - powiedział Tusk w piątek w Sejmie.

Jak dodał, "rząd jest bliski pewności", że problem opieki nad dzieckiem powinien zostać skutecznie rozwiązany w roku 2015.

Tusk zaznaczył, że jest przekonany, iż pozytywny program skierowany do matek i rodzin - w którym "matka nie będzie musiała wybierać: albo urodzę dziecko, albo będę miała pracę; czy też: albo urodzę dziecko i stracę środki do życia albo będę decydowała się nawet na najbardziej dramatyczne decyzje" - sprawi, że "znikną upiory wojny aborcyjnej" także z dyskusji sejmowych.

"Chcecie, aby kobiety w Polsce w poczuciu bezpieczeństwa rodziły dzieci, to pomóżcie nam, aby ten program zrealizować, a nie straszcie więzieniem" - dodał.

Premier zaznaczył, że słowa te "szczególnie gorąco dedykuje koleżankom i kolegom z PO", którzy w środę zagłosowali za skierowaniem do dalszych prac w Sejmie projektu ustawy autorstwa Solidarnej Polski  wprowadzającego zakaz zabijania nienarodzonych dzieci w przypadkach, gdy występuje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Niestety, ten sam premier wczoraj ostro potraktował posłów PO, którzy głosowali przeciw aborcji eugenicznej. Jego troska nie dotyczy więc wszystkich dzieci, ale wybranych.  Dla Donalda Tuska polityczny kompromis jest ważniejszy niż życie dzieci.

"Na rok 2013 i prawdopodobnie 2014 mój rząd - jeśli otrzymamy wotum zaufania - będzie robił wszystko, aby żadna decyzja w parlamencie, czy rządzie nie doprowadziła automatycznie do likwidacji jakiegokolwiek miejsca pracy lub jakiejkolwiek formy zarabiania" - oświadczył premier w swoim sejmowym wystąpieniu.

Tusk zaznaczył, że "przygniatająca większość ludzi, którzy korzystają z tych form, to ludzie, którzy dorabiają w ten sposób do 5 tys. zł rocznie. "To ludzie, którzy nie szukają wybiegu, sposobu, aby nie płacić tej daniny, tylko, którzy nie mają innej szansy na to, aby zarobić na nawet najbardziej skromne życie" - podkreślił.

Jak ocenił, "masywna decyzja, jakaś nieostrożna ustawa, która takim mieczem utnie te możliwości, dotknie tych najsłabszych, tych najbardziej zaniepokojonych o swoje skromne zarobki".

"Dlatego jednoznacznie i twardo mówię, że nie będzie tego typu decyzji, nawet jeśli presja związków zawodowych będzie tutaj bardzo mocna" - oświadczył Tusk. Zaznaczył, że potrzebę "ozusowienia" większości form zarabiania, które dzisiaj nie są obłożone takim składkami, bądź są nimi obłożone w części podnosi bardzo mocno m.in. Solidarność.

Zagłosuj w sondzie: