Co D. Tusk myśli o aborcji i in vitro?

wdm/PAP/KAI

publikacja 14.10.2012 16:52

Premier zapowiedział, że do końca roku PO przygotuje projekt w sprawie in vitro. Opowiedział się też za obecnie obowiązującym ustawodawstwem w sprawie aborcji.

Co D. Tusk myśli o aborcji i in vitro? Jacek Zawadzki/GN W radiowym wywiadzie premier przyznał, że uważa się za człowieka dość liberalnego obyczajowo.

W wywiadzie dla radiowej Jedynki premier stwierdził, że "jeśli chodzi o ustawodawstwo dotyczące aborcji, to za model optymalny – co nie znaczy idealny – uznaje status quo a więc to, co udało się osiągnąć w tej dziedzinie do tej pory".  Przestrzegł przed próbami naruszania "pokoju aborcyjnego", który – jak to określił – polega na tym, że w szczególnie uzasadnionych przypadkach można przerywać ciążę ale że nie ma aborcji na życzenie. "Uważam, że ten model jest i humanitarny i dający szansę na większą dzietność ale nie zniewalający kobiety w sytuacji szczególnie ekstremalnej" – powiedział premier.

Tusk ocenił, że próby zmiany obecnej ustawy grożą kolejną wojnę o aborcję, natomiast "wynik tej wojny jest dalece niepewny". Dodał, że choć uważa się za człowieka dość liberalnego obyczajowo, to źle by się czuł wśród ludzi, którzy robią aborcję na życzenie, z każdego względu społecznego.

"Nie ja jestem od tego, by wyznaczać od kiedy człowiek staje się człowiekiem, wiem tylko tyle, że aborcja sama w sobie nie jest czymś pożądanym" – stwierdził premier.

10 października Sejm skierował do dalszych prac w komisji projekt ustawy autorstwa Solidarnej Polski  wprowadzający zakaz przerywania ciąży, gdy nienarodzone dziecko jest chore. Za dalszymi pracami nad projektem głosowało m.in. 40 posłów PO. Taka postawa posłów PO bardzo nie spodobała się premierowi. dziś stwierdził, że będzie zabiegał, aby "tak jak jest dzisiaj, pozostało", bo zdaniem Tuska "ten model, że w szczególnych uzasadnionych przypadkach można przerywać ciążę, lecz nie ma aborcji na życzenie, jest humanitarny i dający szansę na większą dzietność, ale niezniewalający kobiety w sytuacji ekstremalnej".

Odnosząc się do debaty wokół in vitro premier stwierdził, że w jego kręgu politycznym nikt nie jest przeciwnikiem tej metody. Wskazał, że w sytuacji, gdyby in vitro miało być finansowane czy współfinansowane przez państwo, to najważniejsze jest wypracowanie pewnych standardów. Chodzi tu m.in. o określenie limitu wieku, oraz tego, czy z tej metody zapłodnienia mogłyby korzystać małżeństwa, czy także single oraz osoby żyjące w konkubinacie. Należałoby też określić, ile procedur państwo byłoby w stanie finansować.

Premier podkreślił, że wypracowanie takich standardów oznaczałoby, paradoksalnie, nie większy dostęp tylko mniejszy dostęp do tej procedury. Dodał, że środki przeznaczone na refundację "nie byłyby szczególnie duże gdybyśmy radykalnie ograniczyli prawo dostępu do takiej procedury", niemniej w tych trudnych czasach "odpowiedzialny rząd musi uważać, żeby nie wydać za dużo pieniędzy".

Szef rządu zwrócił uwagę, że obecnie kwestia in vitro w Polsce jest najbardziej liberalna w Europie, ponieważ nie ma żadnych zakazów, nakazów, ograniczeń co do wieku, stanu zdrowia, liczby procedur.

Premier zapowiedział też, że do końca roku PO przygotuje projekt ustawy w sprawie in vitro. Pytany czy w tej sprawie minister Gowin "znowu nie będzie hamulcowym", odparł: "Nie będzie hamulcowym w tym sensie, że tego nie zablokuje, ale może mieć inny pogląd tak jak wielu innych posłów".