Ginęli jak w Katyniu

Tomasz Gołąb

publikacja 25.10.2012 14:57

Większość ginęła, jak w Katyniu, od strzału w tył głowy. W ciągu pięciu tygodni na Powązkach Wojskowych w Warszawie udało się odnaleźć szczątki 117 ofiar stalinowskich katowni.

Konferencja podsumowująca pierwsze ekshumacje na Powązkach Wojskowych Tomasz Gołąb/GN Konferencja podsumowująca pierwsze ekshumacje na Powązkach Wojskowych
Ofiary terroru komunistycznego chowane były bez żadnego szacunku

W marcu rozpocznie się drugi etap prac ekshumacyjnych ofiar stalinowskiego terroru – poinformowano na konferencji w Warszawie, podsumowującej ekshumacje na tzw. Łączce cmentarza Wojskowego na Powązkach. Ofiary rozstrzeliwano w komunistycznych więzieniach, głównie przy ul. Rakowieckiej.

Niektórzy czekali na egzekucję nawet rok. – Gen. August Emil Fieldorf "Nil", rtm. Witold Pilecki, mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka" i ppłk Łukasz Ciepliński – przywódca Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" – mogliby być rozpoznani po charakterystycznych cechach uzębienia czy śladach po ranach, ale w większości przypadków rozpoznanie ofiar jest bardzo trudne – mówi kierujący ekshumacjami historyk IPN dr hab. Krzysztof Szwagrzyk. – Do jednego dołu wrzucano nawet 9 ciał, część z nich zostało posypanych wapnem, swoje zrobił też czas i okoliczne drzewa, których korzenie wrosły w szkielety. Wszystko w latach 50. i 60. przysypano jeszcze grubą warstwą ziemi. Zrobiono wiele, żeby zostali zapomniani – dodaje historyk.

Pierwszy etap prac ekshumacyjnych na tzw. Łączce zakończył się w ostatnim tygodniu sierpnia.
– Udało się zidentyfikować 117 ofiar terroru komunistycznego. Uzyskaliśmy materiał genetyczny 109 osób, choć trzeba przyznać, że fragmenty kości nadają się do tego celu najmniej. Pobraliśmy także DNA od rodzin ofiar, w sumie około 150 próbek. Profilujemy teraz materiał porównawczy i dowodowy. Ale na wnioski trzeba będzie czekać do zakończenia wszystkich identyfikacji, co najmniej kilka miesięcy. Pierwsze o ich wynikach dowiedzą się rodziny ofiar – mówi dr Andrzej Ossowski, asystent w Zakładzie Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.

Dla stworzenia możliwości identyfikacji ofiar komunizmu Instytut Pamięci Narodowej oraz Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie stworzyły Bazę Genetyki ofiar Komunizmu w Polsce lat 1944–1956.

Znalezione na Powązkach Wojskowych szczątki świadczą o wyjątkowym bestialstwie oprawców. Część chowana była na przykład w niemieckich mundurach. Inni na głowie mieli worki, albo fragmenty gazet. Do dziś można odczytać na ich skrawkach fragmenty tekstu: Stalin, komunizm, prawda.
- Niektórzy przygnieceni byli kamieniami, inni mieli zgięte nogi lub ręce. Wyglądali, jakby zginęli w Katyniu, a nie w centrum Warszawy – dodaje Krzysztof Szwagrzyk.
Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach może znajdować się nawet 400 ofiar stalinowskiego terroru. Dokładna liczba nie jest znana, ponieważ umyślnie nie prowadzono żadnej ewidencji pochówków. Obecnie ekshumowane szczątki oczekują na identyfikację na Cmentarzu Północnym.

W II etapie poszukiwań nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956 kontynuowane będą prace na Łączce oraz na cmentarzach Służewskim i Bródnowskim.
- Przyszłości nie da się zbudować, odwracając się od własnych korzeni i zapominając o własnych bohaterach. Ekshumacje ofiar terroru komunistycznego to walka o tożsamość naszego narodu – mówił obecny na konferencji minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, zapowiadając, że po zakończeniu prac na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach powstanie pomnika ofiar stalinowskich.

- Mówimy o 50-60 tys. osób, których szczątki były chowane co najmniej w kilkudziesięciu miejscach w Polsce. Jesteśmy im winni upamiętnienie – dodał dr hab. Andrzej Krzysztof Kunert sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Prace ekshumacyjne to wynik m.in. ubiegłorocznego porozumienia, zawartego pomiędzy IPN, Ministerstwem Sprawiedliwości oraz Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W prace zaangażowane są również władze Warszawy.