Obyczaj silniejszy niż prawo

Andrzej Macura

Może rozumieć odmienność. Trudno jednak tolerować w niej to, co w drastyczny sposób narusza sprawiedliwe prawo.

Obyczaj silniejszy niż prawo

„Tutaj mogę iść ulicą i nie obawiać się, że dostanę po gębie” – opowiada przyjaciel na co dzień mieszkający w Niemczech, który zjawił się u mnie wieczorem z niespodziewaną wizytą. Na moją uwagę, że chyba trochę przesadza z przekąsem opowiada o realiach swojego nowego kraju. - „U nas tolerancja dla odmienności poszła tak daleko, że grupie wyrostków musisz ustąpić z drogi, bo jak cię pobiją to będzie, że swoim zachowaniem ich sprowokowałeś. Oczywiście nie chodzi o każdą młodzież, tylko o Turków”. Widząc moje niedowierzanie dopowiada: „Niedawno w Berlinie zabito Wietnamczyka. Tylko jedna gazeta poinformowała, że mordu dokonali przedstawiciele mniejszości. Media w takich sprawach milczą, bo niby nie chcą prowokować. Powoli jednak będziemy się czuli gośćmi we własnym kraju”.  

Wieczorna rozmowa przypomniała mi się, gdy rano spojrzałem na informacje. Rodzice 14-letniej dziewczyny pobili ją i oblali kwasem. Bo podejrzewali o romans z chłopakiem z sąsiedztwa. Prawda że w dalekim Pakistanie. Czy coś podobnego nie czeka nas niebawem w Europie?

Gwoli oddania sprawiedliwości trzeba koniecznie dodać, że tego typu zwyczaje są przez pakistańskie prawo surowo zakazane. Cóż jednak to znaczy, jeśli – jak informują media – sprawcy tego typu działań często unikają odpowiedzialności, bo chroni ich zmowa społeczności przyzwalającej na takie praktyki?

Tymczasem w Europie, zafascynowanej ideałami tolerancji, zaobserwować można niebezpieczną tendencję przyzwalania na łamanie państwowego prawa w imię tolerancji wobec odmiennych poglądów religijnych. Oczywiście jeśli nie są to poglądy chrześcijańskie. W Niemczech, w kontekście których zrodziła się refleksja, zdarzały się już łaskawe wyroki dla przestępców motywowane zrozumieniem dla ich odmienności. Także w kwestii „honorowych mordów”. Głośna była swego czasu sprawa takiego morderstwa dokonanego na siostrze przez trzech braci, z których mimo ich ujęcia i obciążających ich faktów, tylko jeden, sam wykonawca "egzekucji"  został skazany. Gościnność to dobra rzecz. Zgodna z Ewangelią. Jeśli jednak jakaś społeczność tworzy w kraju gospodarzy coś na kształt „równoległego społeczeństwa”, z własnymi obyczajami, to reszta ma się do nich odnosić ze zrozumieniem nawet wtedy, gdy te obyczaje naruszają w drastyczny sposób społeczny porządek?

W całej sprawie smutne jest jednak przede wszystkim to, że szacunek dla islamu (i innych  mniej znanych religii przybyszów z krajów w większości islamskich) nie idzie w Europie w parze z poszanowaniem dla poglądów chrześcijan. Trudno nie odnieść wrażenia, że nasza rodzima laickość (bo niekoniecznie ateizm) w gruncie rzeczy w islamie znalazła potężnego sojusznika w swojej niechęci do chrześcijaństwa. Cóż. W sumie dla znającego trochę Apokalipsę nic dziwnego…