Obama druga kadencja

George Weigel

GN 46/2012 |

publikacja 15.11.2012 00:15

Co oznacza wynik wyborów dla USA i dla świata? Stany będą zmieniać się w państwo opiekuńcze na wzór europejski, nasili się konflikt administracji z Kościołem, Ameryka będzie wycofywać się z pozycji światowego lidera.

Obama druga kadencja PAP/EPA/SHAWN THEW

Reelekcja prezydenta Baracka Obamy niekoniecznie jest sygnałem ostrego kursu w lewo dla amerykańskiej polityki. Wyraźnie jednak wskazuje na to, że znacząca liczba Amerykanów uzależniła się od państwa opiekuńczego na kształt europejski, mimo że tego typu państwa zapadają na nieuleczalną chorobę finansów, która doprowadza je właśnie do zapaści ekonomicznej.

„Obamacare” – dług na przyszłe pokolenia

Sekretarz skarbu USA Timothy Geithner potwierdził niedawno, że Stanów Zjednoczonych nie stać na finansowanie kosztów dużego wzrostu wydatków rządu, a tych wymagać będzie reforma ubezpieczeń medycznych zwana „Obamacare”. Jest oczywiste, że taka rozrzutność rządu nałoży ogromny dług publiczny na przyszłe pokolenia. Na ten ważny problem moralny zwraca uwagę kilku amerykańskich biskupów. Gołym okiem widać, że „Obamacare” da rządowi skuteczną kontrolę nad ponad jedną szóstą gospodarki USA. To rządowi urzędnicy będą podejmować decyzje dotyczące służby zdrowia, a nie lekarze i ich pacjenci. W sondażach pod lokalami wyborczymi Amerykanie twierdzą, że nie lubią „wielkiego rządu” i wolą, gdy ten w niewielkim stopniu ingeruje w ich życie. A mimo to Obama został wybrany ponownie, a z nim jeden z najbardziej etatystycznych rządów w historii USA (etatyzm to rodzaj polityki polegającej na przejmowaniu przez państwo kontroli nad prywatnymi przedsiębiorstwami i tworzenie nowych przedsiębiorstw państwowych, inaczej: silny interwencjonizm państwowy – przyp. red). Tak więc druga kadencja administracji Obamy postawi trudne wyzwania przed wszystkimi amerykańskimi instytucjami społeczeństwa obywatelskiego, włącznie (a może w szczególności) z Kościołem katolickim. Można odnieść wrażenie, że rząd Obamy nie jest w stanie pojąć kluczowej roli niezależnych, wolnych i dobrowolnych stowarzyszeń dla demokracji. Zdaniem rządu, takie instytucje społeczeństwa obywatelskiego można tolerować, jeśli robią to, co rząd chce i realizują jego cele. Nie jest to, delikatnie mówiąc, wizja bł. Jana Pawła II, który w encyklice społecznej „Centesimus annus” (1991) podkreślał wagę stowarzyszeń i instytucji obywatelskich. Uważał bowiem, że stanowią one realizację „podmiotowości społeczeństwa” i są prawdziwymi szkołami wolności, w których obywatele (szczególnie młodzi) uczą się cnót niezbędnych w demokracji, przez co skutecznie blokują pokusę totalitaryzmu obecną we wszystkich nowożytnych systemach politycznych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.