Palestyna w ogniu

Andrzej Grajewski

GN 50/2012 |

publikacja 13.12.2012 00:15

Palestyna, Ziemia Święta, jedno z najbardziej fascynujących miejsc na świecie, a jednocześnie – od ponad 50 lat – stały punkt zapalny. Czy dzisiaj grozi tam nowa eskalacja konfliktu?

 Izraelski atak rakietowy na Strefę Gazy, listopad 2012 r. PAP/EPA/OLIVER WEIKEN Izraelski atak rakietowy na Strefę Gazy, listopad 2012 r.

Serwisy medialne niedawno pełne były obrazów przemocy z obszaru Palestyny, której ofiarami byli Palestyńczycy ze Strefy Gazy. Izraelczycy tym razem strat nie ponieśli, ale tylko dlatego, że stworzyli najbardziej skuteczny na świecie parasol antyrakietowy. Dla Żydów jest to nie tylko walka o istnienie własnego państwa, ale w ogóle o prawo do życia. Racje historyczne podnoszą także Arabowie, mieszkający na tych ziemiach od setek lat. Nie rozumieją, dlaczego świat po bierności w czasach Holocaustu postanowił spłacić dług wobec społeczności żydowskiej, oddając im cudzą własność, czyli Palestynę, w której w 1947 r., a więc przed podziałem, stanowili blisko 90 proc. mieszkańców. Jeśli Żydzi mówią o mistycznej więzi z krajobrazem Ściany Płaczu, która pozostała po świątyni Salomona, Arabowie wskazują na meczet Kopuła na Skale na Wzgórzu Świątynnym, skąd, według ich wierzeń, Mahomet został wzięty do nieba. Dla nas konflikt w Palestynie także nie może być obojętny, ponieważ rozgrywa się w Ziemi Świętej, która dla chrześcijan jest Piątą Ewangelią, żywym śladem obecności Jezusa oraz apostołów.

Dramat podziału

Palestyna od wieków miała różnych panów, najczęściej obcych. Od XIV w. była nieprzerwanie częścią tureckiego imperium otomańskiego. Władza sułtana w sprawach religijnych była tu jednak dość tolerancyjna.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.