Język migowy na studiach

PAP |

publikacja 13.12.2012 20:58

Od 2014 roku studenci Uniwersytetu Śląskiego będą się uczyć języka migowego - poinformowało w czwartek biuro prasowe uczelni. Zajęcia będą się odbywały na wydziale filologicznym, który podejmuje współpracę w tym zakresie z uniwersytetem w Lancashire w Wielkiej Brytanii.

W ramach zajęć studenci programów tłumaczeniowych filologii angielskiej poznają techniki tłumaczenia z polskiego języka migowego na brytyjski język migowy oraz z brytyjskiego na polski.

"Różnice pomiędzy językami migowymi w Polsce i Wielkiej Brytanii są duże. Nawet w samej Wielkiej Brytanii język migowy ma wiele odmian regionalnych, przy czym londyński system znaków jest powszechnie - choć niesłusznie - wyżej ceniony, posiada wyższy status niż pozostałe. W Polsce aż takiego zróżnicowania nie ma" - powiedział PAP pomysłodawca wprowadzenia języka migowego na zajęciach prof. Andrzej Łyda z Instytutu Języka Angielskiego.

Studenci w ramach trwającego pół roku kursu, który będzie realizowany w trakcie tzw. modułu tłumaczenia środowiskowego będą mieli okazję współpracować ze specjalistami w tej dziedzinie. Polskiego języka migowego będą uczyć eksperci i praktycy, w tym tłumacze przysięgli; z kolei brytyjskiego specjaliści współpracujący z University of Central Lancashire w Wielkiej Brytanii.

Prof. Łyda dodał, że zapotrzebowanie na specjalistów w zakresie tłumaczenia migowego są w kraju duże. Wynikają zarówno z zaniedbań w kształceniu tłumaczy środowiskowych, których umiejętności umożliwiają komunikację takich grup, jak np. niepełnosprawnych słuchowo czy nie władających językiem polskim imigrantów, z instytucjami publicznymi.

Obecnie jedna z jego doktorantek pracuje nad rozprawą o roli tłumacza w relacjach między imigrantami a instytucjami typu szpitale, policja i urzędy. "Przed rokiem 90. nie było problemu imigrantów w Polsce, problem komunikacyjny osób niesłyszących również był skrzętnie pomijany. Nie wykształciły się więc praktycznie żadne instytucje, które mogłyby pośredniczyć w kontakcie tych grup ze służbą zdrowia, sądami czy urzędami. Specjalistów w tym zakresie jest naprawdę niewielu" - wyjaśnia Łyda.