publikacja 26.12.2015 12:00
Tamtego wigilijnego dnia miałam w naszej kaplicy przygotować dekorację świąteczną. Ustawić szopkę, podobną do tej, która stoi u nas w domu w Lublinie. Wyciągnęłam wielki karton i zaczęłam odpakowywać figurki. Wtedy do kaplicy wszedł człowiek z rodzącą kobietą. ..
Siostra Cecylia Bachalska, misjonarka Afryki, pokazuje batik z wizerunkiem Trzech Króli, wykonany w Afryce
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
Czy to Boże Narodzenie w Lublinie, czy w Tanzanii, czy w Burkina Faso, Pan Jezus rodzi się tak samo. Zasiadając przy lubelskim stole wigilijnym, siostry misjonarki Afryki wspominają jednak takie święta Bożego Narodzenia, jakie w Polsce się nie zdarzają.
Nawrócona 24 grudnia
– W naszej wiosce, w chacie, która była kaplicą, w Wigilię odbywało się przedstawienie jasełek. Brzemienna Maryja i Józef przystawali co chwila, pytając kogoś, czy mogliby zatrzymać się na noc i poczekać do rozwiązania. Zgodnie z tradycją, ludzie w kaplicy odmawiali. W pewnym momencie przepchnęła się do przodu jakaś staruszka z wioski, która nie była chrześcijanką i nic nie wiedziała o Panu Jezusie i Bożym Narodzeniu. Podeszła do Maryi i Józefa i powiedziała, że skoro nikt nie chce ich przyjąć, ona zaprasza do siebie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.