Wyrok ws. zajścia pod Jasną Górą

PAP |

publikacja 21.12.2012 13:53

Wyrok pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata usłyszał w piątek 55-letni Andrzej K., który odpowiadał przed częstochowskim sądem za incydent podczas ubiegłorocznej pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę.

Jasna Góra Marek Piekara/Foto Gość Jasna Góra

Chodziło o uderzenie reporterki Polsatu News, uszkodzenie sprzętu tej stacji i utrudnianie pracy mediom.

Wyrok w tej sprawie ogłosił w piątek Sąd Okręgowy w Częstochowie. Sąd uznał, że oskarżony przy użyciu przemocy uniemożliwił dziennikarzom sporządzanie materiału prasowego. Oprócz kary więzienia w zawieszeniu, Andrzej K. ma też zapłacić 6 tys. zł grzywny oraz pokryć kilkusetzłotowe koszty zniszczonego mikrofonu. Sąd nie znalazł dowodu, że mężczyzna odpowiada także za uszkodzenie kamery.

"Kamery dotykało wiele osób i nie sposób jednoznacznie ocenić, czy to Andrzej K. odpowiada za jej uszkodzenie" - powiedział PAP rzecznik częstochowskich sądów, sędzia Bogusław Zając.

Andrzeja K. oskarżono o uszkodzenie kamery oraz naruszenie nietykalności dziennikarki; zastosowano też art. 43 Prawa prasowego, zgodnie z którym osobie używającej przemocy lub groźby w celu zmuszenia dziennikarza do opublikowania lub zaniechania publikacji materiału prasowego grozi kara trzech lat więzienia. Sąd uznał winę oskarżonego, kwalifikując jednak jego zachowanie jako jeden czyn - utrudnianie pracy dziennikarzom poprzez uszkodzenie sprzętu i użycie przemocy wobec dziennikarki.

Wyrok jest nieprawomocny; obrona prawdopodobnie złoży od niego apelację - oskarżony od początku nie przyznawał się do zarzutów. Rozważy to też prokuratura - w kwestii sprawy uszkodzenia kamery. Wartość szkód wyceniano na ponad 25 tys. zł.

W procesie prokuratura wnioskowała o wymierzenie Andrzejowi K. kary czterech miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, tysiąca złotych grzywny oraz zobowiązania go do pokrycia kosztów naprawy kamery.

Chodzi o wydarzenia, do których doszło 10 lipca ub. roku na jasnogórskich błoniach podczas 19. Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja. Akredytacje prasowe na obsługę pielgrzymki otrzymały tylko niektóre media. Starała się o nią również Telewizja Polsat. Mimo odmowy Polsat relacjonował wydarzenie spod Jasnej Góry jako element toczącej się kampanii wyborczej, w której uczestniczył lider PiS.

Zgodnie z przekazanymi wówczas PAP służbowymi wyjaśnieniami złożonymi przez członków ekipy Polsatu, podczas nagrywania relacji jeden z uczestników pielgrzymki miał spoliczkować dziennikarkę Ewę Żarską. Wcześniej mężczyzna miał też odebrać jej mikrofon i odepchnąć ją. Kilkukrotnie też miał uderzać operatora kamery, uszkadzając też samą kamerę.

Do zdarzenia - według ekipy - miało dojść po tym, gdy dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk powiedział z głównego ołtarza o niepożądanych mediach, a na telebimach pokazano wóz transmisyjny i samochody Polsatu. Jak relacjonowali dziennikarze stacji, po mszy wokół nich zebrała się grupa ludzi.

"Obrażali nas oraz uniemożliwiali nam filmowanie, popychali, poszturchiwali oraz uderzali w operatora kijem od flagi. W tym czasie podbiegł mężczyzna, który wyszarpał mi mikrofon i uderzył ręką w twarz. Uciekając, uderzył operatora trzy-czterokrotnie łokciem, pięścią oraz mikrofonem w kamerę. Operator, broniąc nas przed agresją mężczyzny, kopnął go w pośladek. Wtedy tłum kilkunastu innych uczestników pielgrzymki otoczył nas, byliśmy szarpani, wyzywani, szczypani, uderzani i popychani" - napisali członkowie ekipy Polsatu.

Reporterka i operator podkreślili, że przez całą mszę, ponad trzy godziny, stali w jednym miejscu, w jej trakcie nie rozmawiali ani nie śmiali się, nie prowokowali i byli godnie ubrani. Przed mszą nie wpuszczono ich na ołtarz główny, co tłumaczono tym, że są "niepożądaną stacją" i nie mają akredytacji.

Z kolei "Nasz Dziennik" cytował świadków zdarzenia, który mówili, że operator Polsatu "z wściekłością" zaatakował jednego z uczestników pielgrzymki. Na stronie Radia Maryja w zakładce "prowokacja Polsatu" można było przeczytać, że według pielgrzymów "pracownicy Polsat News od samego początku zachowywali się podczas mszy św. niestosownie, głośno komentowali i wyśmiewali homilię, a także wypowiedzi dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka, Jarosława Kaczyńskiego oraz pozostałych rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, którzy uczestniczyli w Eucharystii".

Wydarzenia te miały miejsce na terenie należącym do miasta. Interweniowała policja, zatrzymano mieszkańca Katowic Andrzeja K. wskazanego jako tego, który spoliczkował reporterkę. Po wydarzeniu Żarska zgłosiła listownie częstochowskiej policji naruszenie jej nietykalności cielesnej. Z zawiadomienia stacji wszczęto też postępowanie w sprawie uszkodzenia kamery. Częstochowska prokuratura połączyła oba wątki w jedno postępowanie.