Odwaga ze strachu

Franciszek Kucharczak

GN 02/2013 |

publikacja 10.01.2013 00:15

Myśl wyrachowana: Każde zło jest poprzedzone dyskusją

Odwaga  ze strachu

Jerzy Owsiak chciał nauczyć młodzież, żeby pomagała staruszkom przechodzić na tamtą stronę. Nie, nie chodzi o jezdnię. W rozmowie z Dziennikiem.pl opowiedział się za… eutanazją.

„Ja bym się nie bał rozpocząć dyskusji na ten temat. Osobiście dopuszczam taki sposób pomocy, bo ja to tak rozumiem – eutanazja to dla mnie pomoc starszym w cierpieniach” – oznajmił. Przyznał też, że boi się zniedołężnienia. „A najbardziej dysfunkcji, o których człowiek nie wie, jak demencja, alzheimer. Te choroby dotykają nie tylko seniora, ale wszystkie osoby, które żyją w jego otoczeniu, często wręcz degradują całe rodziny” – dodał.

Gdy oburzenie tymi słowami przekroczyło poziom Wisły pod Toruniem, lider WOŚP oświadczył, że jednak nie jest zwolennikiem eutanazji, bo, jak rzekł, „moja prywatna opinia, moje prywatne rozterki związane z problemem, o którym mowa, zostały wyolbrzymione i niebezpiecznie spłaszczone”.

Wygląda na to, że Jerzy Owsiak źle ocenił „dojrzałość społeczną” i wyszedł z eutanazją przed orkiestrę. A że ta orkiestra właśnie przygotowywała się do finału, zaszła obawa, że tym razem może nie paść rekord w zbiórce pieniędzy. I to prawdopodobnie sprawiło, że Owsiak zaczął zwalczać poglądy Owsiaka. Nie do końca jednak, bo w wywiadzie dla „Wyborczej” powiedział: „Nie twierdzę, że mamy się opowiadać za eutanazją, ale żeby zacząć wreszcie po ludzku o niej rozmawiać”.

Typowe „za, a nawet przeciw”. Co to znaczy „po ludzku rozmawiać” o zabijaniu ludzi chorych i starych? Trzeba założyć krawat i mówić ściszonym głosem – to będzie po ludzku? Jakim prawem ktokolwiek śmie w ogóle podnosić taką kwestię?

Charakterystyczne, że – jak wynika ze słów Owsiaka – nie boi się on zacząć dyskusji na temat eutanazji, bo… boi się zniedołężnienia. Nie jest to więc żadna forma troski o innych, lecz owoc własnego strachu przed przyszłością. On boi się trudności życia, dlatego nie boi się rozpętać dyskusji o prawnej możliwości ucieczki od życia. Można to zrozumieć, a nawet współczuć, bo to znak postchrześcijańskiego braku nadziei. Problem jednak w tym, że prywatny strach Owsiaka przed stanem, jakiego by sobie nie życzył, popycha go do promocji koszmarnych idei w sferze publicznej. Tego nie można tolerować, bo za tym pójdzie przyzwyczajenie, potem zobojętnienie, wreszcie akceptacja, a nawet pochwała skrajnego barbarzyństwa, jakim jest selekcja ludzi wedle stanu ich zdrowia.

Mamy za sobą okres wzmożonego życzenia sobie różnych rzeczy. Wśród nich najczęściej bodaj życzono zdrowia, często uzupełniając to zwrotem: „zdrowie jest najważniejsze”. Jerzy Owsiak zdaje się tak właśnie uważać, bo jakoś niechętnie odnosi się do obrony życia chorych nienarodzonych dzieci, a teraz – jak widać – sugeruje, że i starsi, gdy są chorzy, przestają być przydatni.

Otóż nie – najważniejsze jest człowieczeństwo. A ono nie zależy od stanu zdrowia.

Kwota płciowa

Sejm negatywnie odniósł się do projektu Komisji Europejskiej, który przewiduje wprowadzenie kwot płciowych w zarządach dużych spółek. KE chciałaby, żeby w radach nadzorczych takich firm zasiadało minimum 40 proc. kobiet. Feministki były srodze zawiedzione. Ale właściwie dlaczego? Przecież w myśl filozofii gender kobiety i mężczyźni to nie ci, którzy na takich wyglądają, lecz ci, którzy się takimi deklarują. Niech więc zatem połowa panów w zarządach przejdzie na kobiecość – i gotowe. Nawet nie muszą przesiadać się z garnituru w sukienkę – przecież to przesąd, że kobiety nie powinny nosić garnituru z krawatem. •

Nie ta sztuka

Nad wejściem do zabytkowego kościoła w Lubsku 19-latka wymalowała sprayem napis „Ave Satan”. Oskarżona przez prokuraturę przyznała się i zaproponowała dla siebie karę 160 godzin prac społecznych do wykonania w ciągu ośmiu miesięcy. Gazeta.pl informację o tym wydarzeniu opatrzyła tytułem: „To nie jest kraj dla satanistów”. A prawda, straszny kraj. U nas sataniści mogą, co prawda, drzeć Biblię i zachęcać do konsumpcji „tego g...”, ale muszą być artystami. A ta dziewczyna swego artyzmu nie ogłosiła. Mogła poćwiczyć na portalu internetowym, a ona od razu na gotyckim.•

Złe badania

Naukowcy z brytyjskich uniwersytetów oksfordzkiego i Essex stwierdzili, że dzieci urodzone w wyniku sztucznego zapłodnienia częściej zapadają na astmę niż ich rówieśnicy, którzy zostali poczęci w sposób naturalny. Zbadano 13 tysięcy pięciolatków – wyniki opublikowane zostały w czasopiśmie „Human Reproduction”. Okazało się, że co czwarte dziecko poczęte metodą in vitro choruje na astmę. To bardzo nieprawomyślne wyniki, a co gorsza, niejedyne w kwestii zdrowia osób poczętych „w szkle”. Trzeba je będzie odrzucić w referendum.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.