publikacja 11.08.2005 09:43
Trwają pracę nad uruchomieniem nowej chrześcijańskiej telewizji TV Emaus.
Przedstawiciele stacji rozmawiają o możliwości znalezienia się w ofercie operatorów kablowych. Na razie program stacji można oglądać jedynie w Internecie - informuje "Press". Redaktorem naczelnym TV Emaus jest Jan Kotlarz, były dziennikarz Radia Maryja. Stacja ma nadawać głównie muzykę i informacje. W programie pojawią się także relacje z wydarzeń muzycznych i wywiady. – Człowiek wierzący, protestant, katolik czy prawosławny, wracając po dniu ciężkiej pracy do domu, powinien mieć możliwość włączenia takiego chrześcijańskiego MTV – tłumaczy "Pressowi" wizję kanału Kotlarz. Formatem muzycznym jest Christian Contemporary Music (muzyka chrześcijańska). Serwisy informacje mają dotyczyć tego gatunku muzycznego oraz kultury. – Wydaje nam się, że wybór między telewizjami Trwam i Puls to wybór między młotem a kowadłem. Chcemy wejść w środek – mówi Kotlarz. Od 15 maja br. TV Emaus nadaje w Internecie z serwera znajdującego się w Bydgoszczy. Redakcja jest w Warszawie. Pracuje w niej kilka osób, za darmo. Stacja będzie finansowana z pieniędzy pozyskanych przez powstające stowarzyszenie Bractwo Kamrackie, które ubiega się o status organizacji pożytku publicznego. Publikujemy cały tekst katechezy papieskiej: 1. Wysłuchaliśmy jedynie kilku słów - w hebrajskim oryginale Psalmu 131 (130) jest ich około trzydziestu - a jednak są one bardzo dobitne. Podejmują one temat drogi całej literaturze religijnej: dziecięctwa duchowego. Myśl biegnie natychmiast spontanicznie do św. Teresy z Lisieux, do jej "Małej Drogi", do jej pragnienia "pozostania maleńką", aby "być w ramionach Jezusa" (por. Rękopis "C", 2r-3v; Dzieje duszy, 2004). W centrum psalmu znajduje się bowiem obraz matki z dzieckiem, znak czułej i macierzyńskiej miłości Boga, jak wyraził to już prorok Ozeasz: "Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem (...). Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go" (Oz 11, 1.4). 2. Psalm rozpoczyna się opisem postawy przeciwnej do dziecięctwa, świadomego własnej kruchości, ale ufnego w pomoc innych. Mowa jest mianowicie o pysze serca i wyniosłości spojrzenia, "rzeczach wielkich i przerastających siły" (por. Ps 131 [130], 1). Pokazuje to osobę dumną, opisywaną za pośrednictwem słów hebrajskich, wskazujących na "wyniosłość" i "podniosłość", postawy aroganckie tych, którzy spoglądają na innych z poczuciem wyższości, a pozostają niższymi w sobie samych. Wielka pokusa osoby pyszniącej się, która chce być - jak Bóg - sędzią dobra i zła (por. Rdz 3,5), jest zdecydowanie odrzucona przez modlącego się, który opowiada się za pokornym i spontanicznym zaufaniem jedynemu Panu.
3. W ten sposób przechodzimy do niezapomnianego obrazu dziecka i matki. Oryginalny tekst hebrajski mówi nie o noworodku, ale raczej o niemowlęciu (por. Ps 131 [130], 2). Dziś wiemy, że na starożytnym Bliskim Wschodzie dziecko oficjalnie odstawiano od piersi około trzeciego roku życia, co obchodzono uroczyście (por. Rdz 21, 8; 1 Sm 1, 20-23; 2 Mach 7, 27). Dziecko, o którym wspomina Psalmista, związane jest z matką relacją bardziej osobową i głęboką, nie zwykłym tylko kontaktem fizycznym i potrzebą pokarmu. Chodzi o więź bardziej świadomą, nawet jeśli ciągle jest ona bezpośrednia i spontaniczna. Jest to myślowe przedstawienie prawdziwego "dzieciństwa" ducha, które zdaje się na Boga nie ślepo i automatycznie, ale radośnie i odpowiedzialnie. 4. W tym miejscu wyznanie ufności ze strony modlącego się rozciąga się na całą wspólnotę: "Izraelu, złóż w Panu nadzieję odtąd i aż na wieki!" (Ps 131 [130], 3). Nadzieja obejmuje teraz cały lud, który otrzymuje od Boga pewność, życie i pokój oraz sięga od chwili obecnej w przyszłość, "odtąd i aż na wieki". Łatwo jest kontynuować modlitwę, wsłuchując się w inne głosy Psałterza, inspirowane tym samym zaufaniem do Boga. "Tobie mnie poruczono przed narodzeniem, Ty jesteś moim Bogiem od łona mojej matki" (Ps 22 [21], 11). "Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka, to jednak Pan mnie przygarnie" (Ps 27 [26], 10). "Ty bowiem, mój Boże, jesteś moją nadzieją, Panie, ufności moja od moich lat młodych! Ty byłeś moją podporą od narodzin: od łona matki moim opiekunem" (Ps 71 [70], 5-6). 5. Tej pokornej ufności, jak widzieliśmy, przeciwstawia się pycha. Jan Kasjan, pisarz chrześcijański z przełomu IV i V w., przestrzega wiernych przed ciężarem tej wady, która "niszczy wszystkie cnoty razem i nie celuje tylko w przeciętnych i słabych, ale mierzy głównie w tych, których postawiono na szczycie, wykorzystując przy tym ich siły". I dalej pisze: "To właśnie jest powodem, dla którego błogosławiony Dawid strzeże z taką przezornością swego serca, że aż ośmiela się powiedzieć Temu, przed którym z pewnością nie ukryją się tajemnice jego sumienia: «Panie, niech nie chełpi się moje serce i nie unosi się pychą moje spojrzenie; nie uciekam w poszukiwaniu rzeczy wielkich, wyższych od moich sił» (...) A jednak, dobrze wiedząc, jak trudne jest nawet dla doskonałych pilnowanie się, nie uważa on, że wystarczy opierać się wyłącznie na swoich zdolnościach, ale błaga w modlitwie Pana, aby pomógł mu poradzić sobie i uniknąć strzał wroga i aby nie został ranny: «Niech mnie nie dogoni stopa pyszałka» (Ps 36 [35], 12)" (Le istituzioni cenobitiche; XII, 6 wyd. Opactwo Parglia, Bresseo di teolo, Padwa 1989, str. 289). Podobnie pewien anonimowy starzec z grona Ojców Pustyni przekazał nam to stwierdzenie, którego echo pobrzmiewa w Psalmie 131 (130): "Nigdy nie wysunąłem się z szeregu, aby iść bardziej w górę ani nie byłem nigdy niepokojony w razie upokorzenia, gdyż każda moja myśl sprowadzała się do tego, aby się modlić do Pana, aby nie zrobił ze mnie starego człowieka" (I Padri del deserto. Detti, Rzym 1980, str. 287).