Abp Zimoń: morderstwa wśród młodzieży to oznaka głębokiego kryzysu rodziny

KAI

publikacja 29.08.2001 22:27

Według abp Damiana Zimonia morderstwa wśród młodzieży są oznaką głębokiego kryzysu rodziny i obrazem kultury śmierci. Jak poinformowała śląska policja, zatrzymany w Żorach 16-latek przyznał się do zabójstwa 14-letniego Łukasza, którego ciało znaleziono 27 sierpnia na tamtejszych terenach kopalnianych. Podobne morderstwo miało przed paroma dniami miejsce w Gliwicach. Tam również 16-letni chłopiec p

Według abp Damiana Zimonia morderstwa wśród młodzieży są oznaką głębokiego kryzysu rodziny i obrazem kultury śmierci. Jak poinformowała śląska policja, zatrzymany w Żorach 16-latek przyznał się do zabójstwa 14-letniego Łukasza, którego ciało znaleziono 27 sierpnia na tamtejszych terenach kopalnianych. Podobne morderstwo miało przed paroma dniami miejsce w Gliwicach. Tam również 16-letni chłopiec przyznał się do zabicia 14-latka.

Według metropolity katowickiego abp. Damiana Zimonia te tragiczne wydarzenia są oznaką głębokiego kryzysu rodziny i obrazem kultury śmierci, która wyraża się również w braku szacunku dla życia nienarodzonych i ludzi starszych. Muszą się nad tym zastanowić przede wszystkim rodzice i nauczyciele, ale myśli o tym także Kościół. Jak mówi arcybiskup, Żory od dawna leżą mu na sercu, bo to miasto o najwyższym w regionie bezrobociu, a na tamtejszych wielkich osiedlach nie brakuje problemów społecznych. “Dlatego posyłam tam bardzo dobrych księży, otwieramy nowe ośrodki duszpasterskie i charytatywne. Może to jeszcze za mało...” – zastanawia się katowicki metropolita i dodaje, że gdyby nie było katechezy w szkołach, to sytuacja byłaby jeszcze gorsza.

Ks. Adrian Kowalski, który od lat zajmuje się katowickimi dziećmi ulicy, uważa, że zabójstwa dokonane przez dzieci i młodzież to efekt kryzysu rodziny. Widać to zwłaszcza na przykładzie zabójstwa w Gliwicach, gdzie – według wstępnych ustaleń – morderstwo było karą za uderzenie w twarz 10-letniej dziewczynki. Ta zaś nie szukała sprawiedliwości u rodziców, ale uznała, że lepiej wymierzy ją starszy kolega. Z doświadczenia ks. Kowalskiego wynika, że te dzieci nie mają poczucia realności życia i śmierci. Po prostu naśladują dorosłych, a właściwie robią to, co widzą w telewizji i w grach komputerowych. Jednak ciężar odpowiedzialności spoczywa głównie na rodzinie, bo jeśli ona jest zdrowa, to dziecko nie przejmuje tak bezkrytycznie negatywnych wzorców. Nie musi też szukać wstrząsających sposobów, by zwrócić na siebie uwagę. Ks. Kowalski apeluje jednak do dziennikarzy, by dobrze zastanowili się, zanim podadzą kolejną sensacyjną informację o bulwersującym zabójstwie.