Zabili misjonarza

KAI

publikacja 08.06.2002 06:52

Amerykański misjonarz ewangelicki Martin Burnham poniósł śmierć w czasie zbrojnej próby odbicia zakładników, przetrzymywanych od ponad roku przez muzułmanów na południu Filipin. Wraz z Amerykaninem zginął też inny zakładnik, a żona pastora Gracia Burnham została ranna.

Amerykański misjonarz ewangelicki Martin Burnham poniósł śmierć w czasie zbrojnej próby odbicia zakładników, przetrzymywanych od ponad roku przez muzułmanów na południu Filipin. Wraz z Amerykaninem zginął też inny zakładnik, a żona pastora Gracia Burnham została ranna.

Prezydent Filipin Gloria Macapagal Arroyo potwierdziła tę wiadomość, dodając, że pani Burnham przebywa obecnie w szpitalu wojskowym na południu kraju. Podkreśliła jednocześnie, że próba uwolnienia zakładników przerodziła się tragicznie w ciężkie walki między siłami bezpieczeństwa tego kraju a ugrupowaniem islamskim Abu Sayyaf, odpowiedzialnym za porwania i próby oderwania południa Filipin od reszty kraju.

To ono w maju ub. r. uprowadziło troje Amerykanów i 17 Filipińczyków, przebywających w ośrodku wypoczynkowym na małej wysepce obok innej, większej wyspy Palawan (południowo-zachodnia część kraju). Pochodzący z Wichity w stanie Kansas małżonkowie Burnhamowie pracowali na Filipinach od 15 lat. W dniu porwania obchodzili w ośrodku wypoczynkowym na wysepce 18-lecie małżeństwa. Od chwili uprowadzenia władze filipińskie podejmowały wielokrotnie próby uwolnienia zakładników, ale bezskutecznie, gdyż rebelianci, walczący o utworzenie na południu kraju niezależnego państwa islamskiego, bardzo dobrze znają te tereny, są bardzo ruchliwi i bezwzględni w swych działaniach.
Liczący kilkuset członków Abu Sayyaf działa w niewielkich grupach na południu Filipin i - jak się powszechnie uważa - ma powiązania z osławioną muzułmańską organizacją terrorystyczną al-Qaida Osamy bin Ladena. Od kilku miesięcy w rejonie ich działania jest obecnych 600 żołnierzy amerykańskich, którzy wraz z miejscowym wojskiem próbują zlikwidować islamistów.