Krzyk biedy

KAI

publikacja 22.11.2002 09:40

Podłożem obecnych protestów górniczych na Śląsku jest bieda, ale najważniejszy jest prawdziwy dialog społeczny - tak wypowiadają się o obecnych strajkach księża ze Śląska.

- Spotkałem się właśnie z kolegami-księżmi i nasza odpowiedź jest jednoznaczna: jesteśmy stąd, tu wyrośliśmy i jesteśmy z tym ludem - powiedział ks. Alfred Wloka, który od prawie ćwierć wieku jest proboszczem w górniczej parafii w Biertułtowach.- Muszą być zmiany, ale powiedzmy, co w zamian? - pyta ks. Wloka. Jego zdaniem, choć kopalnia znajdująca się na terenie jego parafii nie jest zagrożona likwidacją, to ludzie odczuwają wielką solidarność z tymi, którym grozi utrata pracy. - To jest krzyk biedy - stwierdził biertułtowski proboszcz, dodając, że w jego parafii poziom bezrobocia sięga 17% i nigdy dotąd tak wielka liczba osób nie korzystała w Biertułtowach z kościelnej pomocy charytatywnej. Po chleb powszedni przychodzi do parafii codziennie 20 dorosłych, a 80 dzieci korzysta z parafialnej ochronki. Przebywający od pół roku za granicą ks. prałat Henryk Bolczyk, w stanie wojennym kapelan górników strajkujących na kopalni "Wujek", powiedział, że trudno mu się odnieść do wydarzeń w kraju, których nie zna dokładnie. Podkreślił, że dla niego najistotniejsze byłoby poznanie motywacji kierujących manifestującymi robotnikami. Nie powinno w nich być nadmiernych wymagań, jeśli układ społeczny nie pozwala na więcej. Ale też człowiek nie może być skazany na biedę, więc ma prawo upominać się o lepsze warunki. Chodzi więc o jakąś harmonię pomiędzy tym, co jest moją potrzebą, a co jest naszą potrzebą - stwierdził ks. Bolczyk. Specjalista katolickiej nauki społecznej ks. dr Arkadiusz Wuwer uważa, że ważne jest teraz, by zaistniały warunki do prawdziwego dialogu społecznego. Warunkiem wstępnym jest tu - z jednej strony - wyrzeczenie się nienawiści i przemocy, a z drugiej - wyrzeczenie się arogancji władzy.