Jego zapał oratorski zagrzewał wojska chrześcijańskie przed bitwą wiedeńską we wrześniu 1683 roku i dlatego nienawidzą go dzisiaj fanatycy muzułmańscy, pomni, że islam był wówczas o krok od panowania nad światem zachodnim. Przypomina o tym 14 stycznia na łamach "Corriere della Sera" Vittorio Messori. Podkreśla on, że to przyszły błogosławiony zmusił skłóconych generałów do powierzenia dowództwa Janowi III Sobieskiemu. Marek z Aviano (czyli Carlo Domenico Cristofori; 1631-99) jako jeden z pierwszych wszedł do wyzwolonego Wiednia i odprawił w miejscowej katedrze dziękczynne Te Deum. Odegrał potem decydującą rolę w wyzwoleniu Budapesztu i Belgradu. Czczony w północnych Włoszech i przede wszystkim w Austrii i na Węgrzech, przyszły błogosławiony zmarł w 1699 roku i pochowany został w wiedeńskiej krypcie kapucynów obok cesarzy. Cytowany przez Messoriego reżyser Renzo Martinelli, który zamierza nakręcić film o postaci dzielnego kapucyna, jest przekonany, że "gdyby nie on, Włoszki i nie tylko one nosiłyby burkę". Włoski dziennikarz katolicki podkreśla, że proces beatyfikacyjny Marka z Aviano należał do najtrudniejszych za pontyfikatu Jana Pawła II, obok procesów Piusa IX i - nie zakończonego jeszcze - królowej Izabeli Hiszpańskiej. Przeciwko wyniesieniu na ołtarze włoskiego zakonnika opowiadają się integryści islamscy, stąd - podkreśla Messori - prośba do włoskich służb specjalnych o wzmożoną ochronę Watykanu 27 kwietnia.