Katolikos mówi "nie"

KAI

publikacja 29.01.2003 06:04

Patriarchat Gruziński nie wyraził zgody na wysłanie przez Patriarchat Moskiewski duchownych rosyjskich do Abchazji dla opieki duszpasterskiej nad mieszkającymi tam Rosjanami. Prosił o to w liście do katolikosa-patriarchy całej Gruzji Eliasza II patriarcha moskiewski i Wszechrusi Aleksy II.

Abchazja, która jeszcze 12 lat temu była częścią Gruzji, obecnie jest od niej niezależna, Tbilisi nadal jednak uważa ją za swe terytorium. Wychodząca w Tbilisi gazeta "Rezonans" przypomniała, że w Abchazji - byłej republice autonomicznej, wchodzącej w czasach sowieckich w skład Gruzji, która przy pomocy Rosji oderwała się od Tbilisi - pracuje już duszpastersko kilku prawosławnych księży rosyjskich, nie mających na to zezwolenia Gruzińskiego Kościoła Prawosławnego (GKP). Zdaniem pisma, chociaż sam Patriarchat Moskiewski uważa ich za "pseudoduchownych", to jednak w praktyce wspiera ich materialnie i moralnie. Patriarcha Eliasz II w specjalnym oświadczeniu stwierdził, że "występuje kategorycznie przeciw propozycji wysłania do Abchazji duchownych rosyjskich", dodając, że krok taki jedynie skomplikuje stosunki między Gruzją a Rosją. Podkreślił, że Aleksy zgodził się z nim w tej sprawie, ale "niestety do Abchazji w ciągu miesięcy a nawet lat nieoficjalnie nadal przybywają rosyjscy księża". Przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego metropolita Cyryl uznał za "bezpodstawne" oskarżenia, wysuwane przez stronę gruzińską, i poprosił o podanie nazwisk tych księży, "którzy pod egidą Moskwy wtrącają się w działalność GKP". Metropolita przyznał, że w Abchazji działają rosyjscy duchowni, ale zaprzeczył, aby należeli oni do jakiejkolwiek diecezji rosyjskiej. Zapewnił przy tym, że Rosyjski Kościół Prawosławny (RKP) uważa Abchazję za obszar kanoniczny GKP, gdzie jednak "nie ma legalnej władzy kościelnej", co spowodowało pojawienie się samozwańczych duchownych. Kościół gruziński zarzuca Moskwie, że "zawłaszczyła sobie księdza Pilija, który związał się z separatystami abchaskimi" i który jest chętnie przyjmowany w wielu diecezjach rosyjskich, "co nie mogłoby nastąpić bez zgody kierownictwa RKP". "Rezonans" pisze, że świat polityczny Gruzji zareagował na propozycje Aleksego II równie ostro jak władze kościelne. Deputowany Waleri Gelbachiani uznał list patriarchy moskiewskiego za "brutalne mieszanie się w działalność Kościoła gruzińskiego" i zaproponował rozwiązanie tego "poważnego problemu" pod nadzorem Światowej Rady Kościołów (z której zresztą GKP wystąpił w 1995 r. - KAI). Tamaz Nadareiszwili, przywódca wypędzonych z Abchazji oficjalnych władz progruzińskich, uważa, że duchowieństwo rosyjskie od dawna "oswaja" zbuntowaną republikę. Inny polityk, również potępiwszy Patriarchat Moskiewski, jednocześnie gwałtownie skrytykował władze Gruzji za to, że nie robią nic, aby pomóc mnichom i księżom gruzińskim, gotowym powrócić do Abchazji, nawet ryzykując własne życie, i wznowić tam życie kościelne". Położona w płn.-zach. części Gruzji nad Morzem Czarnym Abchazja ze stolicą w Suchumi zajmuje powierzchnię 8,6 tys. km kw. i jest zamieszkana przez pół miliona ludzi. W latach 1931-91 miała status autonomicznej republiki sowieckiej w ramach Gruzji, po czym, z chwilą rozpadu ZSRR pod koniec tegoż roku ogłosiła niepodległość i uniezależnienie się od Tbilisi. Gdy władze gruzińskie nie zgodziły się z tym i wysłały do Abchazji swoje wojska, wybuchła tam krwawa wojna, która zakończyła się dopiero po przybyciu do zbuntowanej republiki wojsk rosyjskich. W maju 1994 podpisano w Moskwie porozumienie kończące walki, a Abchazja pozostała faktycznie niezależna od Gruzji, która jednak nie uznała dotychczas oderwania się od niej republiki i nadal uważa ją za swój obszar (nad którym jednak nie sprawuje żadnej kontroli).