Byliśmy w więzieniu...

KAI

publikacja 05.02.2003 07:03

Grupa więźniów z aresztu śledczego Warszawa-Służewiec przyjęła sakrament bierzmowania z rąk Prymasa Polski kard. Józefa Glempa. "Dotknij, Panie, mego serca, abym przejrzał" - śpiewali więźniowie uczestniczący we Mszy św.

"Pragniemy postępować według zasad wiary" - deklarowali skazani przystępujący do bierzmowania. O zasadach tych mówił w swej homilii kard. Glemp. - Pan Bóg dał wszystkim ludziom wszystkich czasów jeden kodeks: dziesięć przykazań. Jak proste są te prawdy Boże! Gdyby każdy żył zgodnie z nimi, świat byłby spokojniejszy. Ilu ludzi by było szczęśliwych! - tłumaczył kaznodzieja. Życzył bierzmowanym, by przychodzący w sakramencie Duch Święty dał im nadzieję i wewnętrzną pogodę, rodzące życzliwość wobec drugiego człowieka i cierpliwość w oczekiwaniu na dobro ze strony Boga i ludzi. - Przyczyniajmy się, by wokół nas było piękno i dobro - apelował Ksiądz Prymas. Spośród 15 skazanych, którzy przygotowywali się do bierzmowania, sakrament przyjęło 10. Ksiądz Prymas wręczył im egzemplarze Pisma Świętego, ufundowane przez pracujące w areszcie siostry szarytki. Od więźniów zaś kard. Glemp otrzymał w darze wyrzeźbioną przez jednego z nich drewnianą rzeźbę, mierzącą 60 cm, przedstawiającą św. Piotra jako rybaka z siecią. - Ufamy, że dzięki łasce Ducha Świętego będziemy wierni Jezusowi, że łaska ta pomoże nam dokonywać właściwych wyborów - powiedział jeden z bierzmowanych więźniów. Nie była to pierwsza wizyta Prymasa Polski w służewieckim areszcie. 19 grudnia 1999 r. poświęcił on znajdującą się tam kaplicę pw. Miłosierdzia Bożego. Areszt Śledczy Warszawa - Służewiec znajduje się na terenie parafii św. Maksymiliana. Przebywają w nim zarówno skazani, jak i osoby tymczasowo aresztowane. Niektórzy spędzają tam trzy dni, inni odsiadują 25-letnie wyroki. Początki duszpasterstwa w areszcie sięgają 1988 r., kiedy wikariusz parafii ks. Józef Jędrzejowski zaczął regularnie odwiedzać osadzonych. Kolejnymi duszpasterzami byli tam księża: Zbigniew Szewczak (1995-96), Zdzisław Ciesielski (1996-97) i Grzegorz Kudlak (1997-2001), który w 1999 r. uzyskał pełny etat kapelana. Od 2001 r. posługę tę pełni ks. dr Kazimierz Pierzchała. Podkreśla on "nieocenioną życzliwość", z jaką spotyka się jego praca ze strony dyrektora aresztu, ppłk. dr Marty Wołowicz. Spośród około 750 osadzonych z posługi duszpasterskiej korzysta około 350. Systematyczna praca kapelana jest wspierana przez księży wolontariuszy ze zgromadzeń: misjonarzy i reformatów (głoszą rekolekcje, celebrują liturgie świąteczne itp.), siostry misjonarki miłości (które spędzają wśród więźniów każdą niedzielę), a także przez kleryków Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie, którzy w służewieckim areszcie odbywają praktyki duszpasterskie. Jednak największą pomoc świadczą zaś siostry szarytki i członkowie Stowarzyszenia Ewangelicznej Pomocy Więźniom "Bractwo Więzienne". Wszyscy oni stanowią grupę pomocników liczącą ponad 25 osób. Zakres posługi duszpasterskiej w areszcie przypomina pracę w parafii. Odprawiane są tam Msze św., głoszone są cotygodniowe katechezy na wszystkich oddziałach aresztu, przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy odbywają się rekolekcje, w okresie Wielkiego Postu organizowana jest Droga Krzyżowa, odprawia się nabożeństwa majowe i czerwcowe, a w październiku - różańcowe. Najwięcej czasu jednak zajmują rozmowy indywidualne z osadzonymi. Dalszy ciąg na następnej stronie

Ponadto od kilku lat więźniowie biorą udział w spotkaniach modlitewnych grupy Odnowy w Duchu Świętym w parafii św. Michała, wyjeżdżają też na doroczne czuwanie Grup Odnowy w Duchu Świętym na Jasnej Górze. W 2000 r. kilkuosobowa grupa włączyła się w opiekę nad poruszającymi się na wózkach inwalidzkich niepełnosprawnymi, którzy w sierpniu pielgrzymują z Warszawy na Jasną Górę. Do tej pory do sakramentu bierzmowania przystępowali co roku zarówno skazani, jak i tymczasowo aresztowani. W tym roku byli to tylko skazani, gdyż - jak tłumaczy ks. Pierzchała - tymczasowo aresztowani często zmieniają miejsce pobytu i trudno objąć ich właściwym, szczegółowym przygotowaniem. Przygotowania do tegorocznej uroczystości rozpoczęły się we wrześniu ub.r. Cotygodniowe spotkania, trwające dwie godziny, prowadziły siostry zakonne i świeccy wolontariusze z bractwa więziennego. Dodatkowo w listopadzie odbyły się rekolekcje - tzw. kurs Filipa, prowadzony przez członków Odnowy w Duchu Świętym. Przed świętami Bożego Narodzenia, a następnie krótko przed bierzmowaniem odbyły się dni skupienia połączone ze spowiedzią. Ks. Pierzchała podkreśla, że więźniowie mają prawo do korzystania z praktyk religijnych niezależnie od rodzaju wyroku. Korzystając z nich biorą udział w resocjalizacji. - Bardziej uświadamiają sobie zło, którego się dopuścili, krzywdy wyrządzone drugiemu człowiekowi. Ich sumienia można i trzeba kształtować w kierunku postaw społecznie akceptowanych - wyjaśnia kapelan. Przywołuje słowa papieża Jana Pawła II skierowane w Warszawie do więźniów: "Jesteście skazani, lecz nie potępieni". - Oznacza to, że mogą oni wrócić do społeczeństwa, jeśli zrozumieją swój błąd, poproszą o wybaczenie, naprawią wyrządzone krzywdy, wrócą na drogę prawości - tłumaczy ks. Pierzchała. Jego zdaniem do istoty kary więzienia należy wychowywanie skazanych, aby zrozumieli, że "warto jest być człowiekiem prawego sumienia i przestrzegać norm i zasad moralno-etycznych". - Nieprawość niszczy człowieka, rujnuje jego godność i nic dziwnego, że każde społeczeństwo broni się przed przestępczością. Stosowane metody resocjalizacji w systemie penitencjarnym są skuteczne. Część skazanych po odbyciu kary nigdy do więzienia nie wraca, nie popada w konflikt z prawem. Odrębnym problemem są recydywiści, osobnicy o psychopatycznej osobowości, których żaden system wychowawczy nie zmienia - wyjaśnia kapelan służewieckiego aresztu. - Jeszcze rok, dwa lata temu więźniowie grali bezkompromisowych cwaniaków. Potem prawie każdy utrzymywał, że za kratki trafił "za niewinność". Ale kiedy biskup w czasie bierzmowania namaszczał ich czoła olejem, a z czterdziestu gardeł wyrwały się słowa: "Ty, Panie, jesteś moją nadzieją, Tobie ufam i bać się nie będę", można było odnieść wrażenie, że takiego Kościoła życzyłby sobie każdy proboszcz - wspomina ks. Pierzchała. Podaje przykład Pawła, który odsiaduje wieloletni wyrok. - Głębokie nawrócenie przeżył dopiero, gdy zamknęła się za nim brama aresztu. Został więziennym organistą, przygotowuje liturgię. Marzy, żeby po wyjściu na wolność... wstąpić do seminarium - opowiada kapelan.