Duszpasterskie walentynki

KAI

publikacja 15.02.2003 06:30

Choć zdania wśród polskich duszpasterzy są na temat Walentynek podzielone, to większość z nich zauważa możliwość wykorzystania tego "święta" do duszpasterstwa zakochanych.

- Każda okazja do powiedzenia komuś miłego słowa jest cenna, bez względu na to czy patronem dnia jest św. Walenty czy ktokolwiek inny - uważa ks. Andrzej Augustyński z ośrodka dla młodzieży "U Siemachy" w Krakowie. - Ludzie są dla siebie milsi, dają sobie upominki i częściej się uśmiechają - dodał. Jego zdaniem, nie trzeba "obrażać się" na nadmierną komercjalizację tego dnia. - Taka jest natura naszego świata, że na wszystko, co wzbudza zainteresowanie, rynku reaguje gwałtownie - powiedział. Przypomniał handel dewocjonaliami i przedmiotami niekoniecznie związanymi z kultem Matki Bożej, jaki rozwija się na obrzeżach klasztoru jasnogórskiego. - Także zdjęcie Papieża umieszczane jest na tysiącach kartek pocztowych, znaczkach, plakietkach, a nawet breloczkach do kluczy. Nie znaczy to przecież, że powinniśmy zaprzestać rozpowszechniania wizerunku Jana Pawła II ani też przestać o nim mówić i interesować się nim - stwierdził. Mniej zadowolony z komercjalnego wymiaru "Walentynek" jest ks. Bogdan Bartołd, rektor kościoła akademickiego św. Anny w Warszawie. - Ludzie wykorzystują nawet piękne doświadczenie przeżywania daru drugiego człowieka, żeby zarobić - powiedział. Jego zdaniem, nadmiar pluszowych serduszek, kartek, sms-ów i e-maili powoduje spłycenie dobrej idei tego dnia. - Nagłaśnia się ten dzień w sposób nachalny i ludzie ulegają modzie - stwierdził. Zauważa jednak próby wykorzystania perspektywy religijnej. W wielu kościołach organizowane są Msze św. dla zakochanych i spotkania dla narzeczonych. - To święto spotyka się z próbą powtórnego ochrzczenia, odbywają się Msze św. w intencji dobrej miłości - przypomniał o. Wojciech Czwichocki OP duszpasterz dominikańskiego duszpasterstwa młodzieży "Złota" w Lublinie. - "Walentynki" mają swoją obrzędowość, ale myślę, że nie są przez młodzież zbyt głęboko przeżywane - dodał. Z kolei o. Jan Góra z Poznania, organizator spotkań nad Lednicą, widzi w "Walentynkach" niewykorzystaną możliwość duszpasterską. - Moje pokolenie traktuje ten dzień z dystansem, ale moi studenci oczekują już od siebie nawzajem sygnałów sympatii w postaci kartek czy "cukrowych serduszek" - stwierdził. - Ja chciałbym zasymilować to amerykańskie święto. Może w przyszłości przeniosę "walentynki" nad Lednicę i zorganizuję tam wielkie zaręczyny - dodał.