Teolog luterański: Benedykt XVI rozpalił pragnienie poszukiwania prawdy

KAI |

publikacja 13.02.2013 15:51

Jestem zasmucony decyzją Benedykta XVI, ponieważ papież ten – jak mało kto przed nim – zdołał rozpalić pragnienie poszukiwania prawdy nie zawężając jej do eklezjologicznych spekulacji produkowanych w otchłaniach katolicyzmu zamkniętego w wieży z kości słoniowej – napisał po rezygnacji papieża na portalu ekumenizm.pl publicysta i teolog luterański Dariusz Bruncz.

Teolog luterański: Benedykt XVI rozpalił pragnienie poszukiwania prawdy Jakub Szymczuk/Agencja GN Spotkanie ekumeniczne z Benedyktem XVI

Publikujemy obszerny fragment tego tekstu. Luteranin kończy go życzeniem: „Niech Bóg błogosławi i chroni papieża Benedykta!”. Trudno zebrać, a tym bardziej uporządkować myśli po tak zaskakującej decyzji. Oczywiście można dołączyć do chóru tych, którzy przekonują, że od dawna mówili, czy wręcz twierdzili, że papież, ten papież, może być pierwszym, który ustąpi z urzędu. Nie jest to jednak kwestia tabloidowych spekulacji, ale przede wszystkim człowieka, urzędu, wspólnoty i to nie tylko rzymskokatolickiej. Na podsumowania pontyfikatu przyjdzie jeszcze czas, jednak będzie to czas niezmiernie długi, ponieważ i dorobek tego papieża, Papieża Teologa, jest równie ogromny, co imponujący i kontrowersyjny.

Piszę te słowa ogromnie zasmucony, ale nie rozczarowany. Pamiętam jak w 2005 roku siedziałem w przepełnionej sali komputerowej Uniwersytetu Fryderyka Aleksandra w Erlangen i oglądałem na żywo transmisję z Rzymu. W sali, w której siedziało ok. 50 osób, było cicho i kiedy wreszcie było już wiadomo, kto został papieżem, krzyknąłem nie bez radości: Ratzinger jest nowym papieżem! Sala odpowiedziała smutnym westchnieniem. Piszę o tych osobistych wspomnieniach, gdyż wtedy jeszcze mocniej, choć nie pierwszy raz, uświadomiłem sobie, jak nieznośny balast związany jest z nazwiskiem Ratzingera, który w środowisku ekumenicznym uchodził (w najlepszym przypadku) za hamulcowego postępu, a nawet rewizjonistę. Zupełnie niesłusznie.

Cieszę się, że dziś stosunek do Benedykta XVI/Josepha Ratzingera charakteryzuje się większym zrozumieniem, szacunkiem wobec Teologa, który nie wolny przecież od błędów, zawsze był wielkim orędownikiem dialogu i porozumienia z Kościołami reformacyjnymi. Wprawdzie nie wydarzyła się rewolucja, bo w wielu kręgach negatywne opinie o Ratzingerze wciąż uchodzą za salonowy kanon dobrego tonu i przejaw hiper-tolerancji i otwartości odmienianej przez wszystkie przypadki, to jednak widać symptomy bardziej uczciwego i chrześcijańskiego podejścia do Josepha Ratzingera.

Jestem zasmucony decyzją Benedykta XVI, ponieważ papież ten – jak mało kto przed nim – zdołał rozpalić pragnienie poszukiwania prawdy nie zawężając jej do eklezjologicznych spekulacji produkowanych w otchłaniach katolicyzmu zamkniętego w wieży z kości słoniowej. Ratzinger, wbrew temu co podaje się do wierzenia w różnych publikacjach i komentarzach, to teolog, który mówi o Bogu przeżywanym na co dzień. Odwaga pójścia za Jezusem i przede wszystkim pogłębianie przyjaźni z Chrystusem jest odpowiedzią tego Teologa na dramat historii pełnej ciemnych momentów, ale i manifestacji Bożej interwencji.

Benedykt XVI nadał papiestwu specyficzną melodię, w której świadectwo o Chrystusie nie oznacza zaściankowości i tchórzliwego ukrycia się za hasłami triumfującego katolicyzmu, sprawiającego wrażenie odważnego, a w głębi bardzo lękliwego, ale melodię, która jest symfonią dźwięków, nie zawsze zrozumiałych, nie zawsze trafiających w ucho. Benedykt – znając słabości Kościoła i bezkompromisowo je nazywając – jako Teolog i Papież był i jest w pełnym tego słowa znaczeniu apostołem nowoczesnym. Benedykt XVI kierując swoim Kościołem, był jednym z największym krytyków Kościoła - jego słabości, zaniedbań i gorszących błędów. Jednak jeszcze mocniej wierzył i podkreślał Boże miłosierdzie i intymną więź, jaka łączy chrześcijan z Panem Jezusem utajonym w Przenajświętszym Sakramencie.

Jestem zasmucony, ale i pełen szacunku wobec słów Benedykta XVI. Decyzja papieża to z pewnością akt miłości wobec swojego Kościoła i posługi, którą wciąż sprawuje. To dramatyczna decyzja, która wyraża napięcie między osobą a urzędem, wielkości tak różnych, ale również trudnych do oddzielenia. Benedykt XVI, jako nasz Brat w Chrystusie, potrzebuje wsparcia i modlitwy. Proszę o tę modlitwę wszystkich, także tych, dla których Benedykt XVI czy Joseph Ratzinger, jak kto woli, to teolog z innej galaktyki. Proszę o również o modlitwę za całą wspólnotę Kościoła rzymskokatolickiego.

Niech Bóg błogosławi i chroni papieża Benedykta!