Nie będzie przeprosin "Trybuny" za "prostackiego wikarego"

KAI

publikacja 04.06.2003 09:47

"Trybuna" wygrała w II instancji cywilny proces z ks. Zdzisławem Peszkowskim, który pozwał gazetę za naruszenie jego uczuć religijnych przez nazwanie Jana Pawła II "prostackim wikarym". Ksiądz zapowiada kasację do Sądu Najwyższego.

"Trybuna" wygrała w II instancji cywilny proces z ks. Zdzisławem Peszkowskim, który pozwał gazetę za naruszenie jego uczuć religijnych przez nazwanie Jana Pawła II "prostackim wikarym". Ksiądz zapowiada kasację do Sądu Najwyższego. Jak podała Polska Agencja Prasowa, we wtorek Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił w całości powództwo ks. Peszkowskiego, zmieniając wyrok I instancji, na mocy którego "Trybuna" musiałaby przeprosić księdza - teraz nie ma już tego obowiązku. Sąd uznał, że sformułowania z artykułu "Trybuny" z 1997 r. pt. "Johanes Paulus dixit" były co prawda "wysoce naganne, a zachowanie gazety obiektywnie niewłaściwe", ale ocenił, iż apelacja "Trybuny" od wyroku I instancji była zasadna. W prawniczym wywodzie na temat możliwości naruszenia uczuć religijnych kapłana przez artykuł "Trybuny" sąd podkreślił, że doszłoby do tego, gdyby pozwana gazeta poprzez wyszydzanie uniemożliwiła lub utrudniła księdzu wyrażanie jego uczuć religijnych. Do tego nie doszło, więc należało - zdaniem SA - uznać apelację "Trybuny". Sędziowie wyjaśnili też w wyroku, że polskie prawo cywilne, przyznające ochronę dóbr osobistych, odnosi się do ochrony dóbr jednostki. Tutaj zaś - zdaniem sądu - doszło raczej do naruszenia uczuć religijnych większej zbiorowości, ochronie których służą - jak to ujął sąd - "normy chroniące porządek publiczny" (czyli przepisy prawa karnego). Wtorkowy wyrok Sądu Apelacyjnego oburzył licznie zebranych na sali sądowej starszych ludzi, którzy przyszli wspierać ks. Peszkowskiego. "Hańba!", "Kanalie!", "Sąd sądzi, ale Pan Bóg go osądzi!" - wykrzykiwali. Na koniec odśpiewali m.in. hymn narodowy i Rotę, a na sądowym korytarzu odmówili różaniec razem z księdzem i jego adwokatami. "Nie umiem sobie wytłumaczyć, że w Polsce mógł ktoś tak po chamsku napisać i to pozostaje bezkarne. Przykro mi, że po latach traktuje się to jak jakiś mój spór z sąsiadem. Tak mi przykro, że nie mogę się tą Polską pochwalić" - powiedział dziennikarzom ks. Peszkowski. Na ogłoszeniu orzeczenia nie stawił się żaden reprezentant "Trybuny" ani wydającej ją, także pozwanej, spółki "Ad Novum". Wtorkowy wyrok nie jest prawomocny. Pełnomocnicy ks. Peszkowskiego mogą się od niego odwołać do Sądu Najwyższego. Wiadomo już, że to uczynią. W listopadzie 1997 r. "Trybuna" nazwała papieża "prostackim wikarym", a jedną z jego wypowiedzi określiła jako "niechlujną i bełkotliwą". "Jak temu człowiekowi, który w rzeczywistości nigdy nie przestał być prostackim wikarym z Niegowicia, nie wstyd tak kompromitować siebie (o to najmniejsza), związku religijnego, któremu szefuje, i narodu, do którego niegdyś należał" - brzmiała konkluzja artykułu nieżyjącego już Zbigniewa Wiszniewskiego. "Trybuna" dwa razy przepraszała za te słowa. Jej były redaktor naczelny zeznał, że sformułowania znalazły się w tekście przez pomyłkę, z powodu błędu technicznego. Artykułem tym poczuł się dotknięty - jako katolik i Polak - 84-letni ks. Peszkowski. Skierował pozew o ochronę swych dóbr osobistych przeciw wydawcy gazety - spółce "Ad Novum", redaktorowi naczelnemu i autorowi tekstu (w czasie procesu zmarł - postępowanie wobec niego umorzono). Kapłan domagał się od nich przeprosin w mediach oraz wpłaty 100 tys. zł na cel dobroczynny. W maju zeszłego roku zapadł wyrok I instancji. Ksiądz uzyskał wtedy nakaz przeprosin, choć zasądzona kwota była mniejsza niż ta, której się domagał. Wyrok II instancji przechylił szalę na korzyść drugiej strony. Sąd zwolnił księdza i całą stronę powodową od ponoszenia kosztów procesu.