Bezstresowe wychowanie? Nie

KAI

publikacja 11.09.2003 07:08

Konieczne jest większe współdziałanie nauczycieli z domem rodzinnym - uważają katecheci z diecezji sosnowieckiej. Podkreślają, że w przeciwnym razie sytuacje takie jak ta z toruńskiego technikum, w którym uczniowie dręczyli nauczyciela - będą się powtarzać.

Zdaniem katechetów nie sprawdza się metoda całkowicie bezstresowego wychowania. Powinno się natomiast dążyć do budowania autorytetu nauczyciela. Toruńska afera wynikła, zdaniem katechetów, m.in. ze słabego zaangażowania rodziców w wychowanie dzieci. - Rodzice nie mają dla swoich synów czy córek czasu, dlatego poszukują oni wzorców do naśladowania gdzie indziej: w telewizji czy kinie, a tam jest bardzo dużo agresji - powiedziała KAI Ewa Skotniczna, katechetka w Zespole Szkół Technicznych i Licealnych w Sosnowcu, która uczy także języka rosyjskiego. Jej zdaniem młodzi ludzie mają zachwianą hierarchię wartości, a co za tym idzie nie potrafią szanować drugiego człowieka. - Na szczęście aż tak skrajnych sytuacji w mojej szkole nie ma. Ostatni raz chyba sześć lat temu uczeń zagroził mi, że mnie uderzy. Poszłam wtedy do dyrekcji, został zwołany zespół wychowawczy i uczeń otrzymał publiczną naganę - opowiada KAI katechetka. W trudniejszych sytuacjach domaga się zazwyczaj kontaktu z rodzicami. - Zdarza się, że z niektórych lekcji wychodzę spocona, "jak mysz", kiedy uczniów nie jestem w stanie niczym zainteresować. Jedynie sprawdzają mnie, na ile sobie mogą jeszcze pozwolić - relacjonuje Ewa Skotniczna. Przyznaje też, że po obejrzeniu relacji z toruńskiej budowlanki miała mieszane uczucia. Z jednej strony młodzież może chcieć naśladować swoich rówieśników, z drugiej rodzice zobaczą, że uwagi kierowane przez nauczycieli pod adresem ich "wspaniałych" dzieci są uzasadnione i nawet dobry syn czy córka w szkole może zachowywać się zupełnie inaczej, niż w domu. Zdaniem ks. Marka Gąsiorka, katechety z jednego z gimnazjów w Dąbrowie Górniczej, młodzież czuje się dziś w szkole zbyt bezkarnie. - Za dużo praw mają uczniowie, za mało nauczyciele - podkreśla. Jego zdaniem w ostatnich latach za dużo pokazywano złych nauczycieli, którzy rzekomo pobili ucznia czy nawet na niego nakrzyczeli. - W szkole brakuje dyscypliny. Uczeń nie boi się wyrzucenia z placówki. Dawniej nikt nawet nie pomyślał, że można nauczyciela obrażać na lekcji. Tolerancja poszła chyba w złym kierunku. Brak jest wychowania do poszanowania nauczyciela - uważa ks. Gąsiorek.