Gowin bezsilny wobec odbierania dzieci?

PAP |

publikacja 22.02.2013 18:52

Solidarna Polska chce informacji szefa MS w sprawie odebrania dzieci normalnie funkcjonującej rodzinie

Gowin bezsilny wobec odbierania dzieci? JÓZEF WOLNY/GN

Posłowie SP chcą, by na najbliższym posiedzeniu Sejmu minister sprawiedliwości przedstawił informację ws. ograniczenia praw rodzicielskich parze, która zdecydowała się przerwać terapię, na którą sama się zgłosiła z powodu problemów wychowawczych z dziećmi.

"Zwracamy się do pani marszałek Sejmu o rozszerzenie porządku obrad w dniach 6-8 marca o informację ministra sprawiedliwości o zaniedbaniach funkcjonariuszy publicznych, jakie miały miejsce przy wydaniu decyzji sądu rodzinnego w Krakowie ws. odebrania dzieci rodzinie Bajkowskich, a także by w krótkim czasie minister przeprowadził kontrolę spraw związanych z odbieraniem dzieci przez polskie sądy" - powiedziała posłanka SP Beata Kempa w piątek na konferencji prasowej w Sejmie.

Dodała, że SP chce też, by w najbliższym czasie w trybie pilnym zebrała się sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka, by "jak najszybciej zdiagnozować tę sytuację".

Jak powiedziała Kempa, SP pracuje też nad przepisami o 24-godzinnych dyżurach sędziów rodzinnych, którzy mieliby na miejscu - w rodzinie - weryfikować informacje urzędników i terapeutów - by nie odbierano rodzinom dzieci "z błahych powodów". Posłanka poinformowała, że SP chce też przywrócenia wydziałów rodzinnych w sądach rejonowych.

Z kolei lider SP Zbigniew Ziobro ocenił, że "łatwość w podejmowaniu decyzji o odebraniu dzieci z dobrej rodziny zatrważa". Przekonywał, że każda rodzina może mieć "niewielkie problemy wychowawcze", a fakt zgłoszenia się do psychologa tylko dobrze o niej świadczy.

TVN24.pl - powołując się m.in. na "Rz" - podała w czwartek, że sąd rodzinny w Krakowie zlecił zabranie trzech synów rodzicom, którzy sami zdecydowali się pójść na terapię "z powodu problemów wychowawczych". Po dwóch latach przerwali terapię, gdyż - według ojca dzieci - doszli do wniosku, że nie takiej metody oczekiwali. Ojciec dodał w rozmowie z TVN24, że w momencie gdy zgłosili rezygnację, zagrożono im, że sprawa zostanie skierowana do sądu. Miesiąc po przerwaniu terapii terapeuci z instytutu zawiadomili sąd o stosowaniu przemocy wobec dzieci.

Z uzyskanej opinii ze szkoły sąd dowiedział się jednak, że dzieci uczą się dobrze, są zadbane, czyste, a rodzice się nimi interesują. Mimo to zlecił badanie rodziny przez Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny. Ten ostatecznie uznał, że "rodzice nie zabezpieczają potrzeb psychicznych dzieci". Ojciec ma być dominujący i "górujący nad synami", a w rodzinie "zaburzone są więzi emocjonalne". RODK w opinii końcowej zalecił odebranie dzieci i skierowanie ich do domu dziecka lub rodziny zastępczej.

W czasie rozprawy, która odbyła się 30 stycznia tego roku, sąd podzielił opinię ośrodka i zlecił skierowanie dzieci do placówki opiekuńczo-wychowawczej. W czwartek do domu rodziny przyszły pracownice kuratorium wraz z policją i pracownikami Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Dzieci nie zostały jednak zabrane do domu dziecka, ponieważ - jak powiedział ojciec - jeden z synów, na pytanie kurator, czy boi się zostać z nim w domu, zaprzeczył. Rodzina zapowiada złożenie apelacji od decyzji sądu.

Jak ustaliła w piątek PAP w Sądzie Okręgowym w Krakowie, postanowienie sądu w sprawie odebrania dzieci jest utajnione ze względu na dobro dzieci.

"Sprawa jest trudna, orzeczenie o wydaniu dzieci nieprawomocne, ale z natychmiastową wykonalnością. W czwartek odstąpiono od odebrania dzieci, ale musi to zostać wykonane" - powiedział PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie sędzia Waldemar Żurek. Jak dodał, "gdyby rodzina kontynuowała terapię, być może byłaby szansa rozwiązania sprawy".