Lawina w Tatrach zabiła turystę

jbb/PAP/RMF

PAP |

publikacja 24.02.2013 13:00

Jedna osoba nie żyje, a jedna trafiła do szpitala, po tym, gdy na grupę turystów w rejonie Morskiego Oka zeszła lawina

Lawina w Tatrach zabiła turystę Roman Koszowski/GN Morskie Oko, Tatry

Pod lawiną znalazło się pięć osób. Trzy wydostały się spod śniegu samodzielnie i wezwały na pomoc ratowników TOPR.

Na miejsce przybyło sześciu ratowników, którzy wydobyli spod śniegu kolejne dwie osoby. Jedna z obrażeniami niezagrażającymi życiu, została przetransportowana śmigłowcem do zakopiańskiego szpitala. Druga osoba była nieprzytomna, prowadzona akcję reanimacyjna nie przyniosła skutku - podał TOPR.

Sporych rozmiarów lawina zeszła ze zboczy Miedzianego (2233 m n.p.m.) do Doliny za Mnichem. W rejonie lawiniska znalazło się pięć osób. Na miejsce zdarzenia dotarło siedmiu ratowników TOPR. Z ich relacji wynika, że turyści zostali porwani przez lawinę i spadli ok. 200 metrów w dół. Żadna z porwanych przez lawinę osób nie została przysypana śniegiem.

Trzech turystów nie odniosło żadnych obrażeń. Jeden mężczyzna doznał obrażeń kręgosłupa i zostały przetransportowany za pomocą śmigłowca do zakopiańskiego szpitala. Kolejny poszkodowany mężczyzna, był nieprzytomny i - mimo wysiłków ratowników i lekarzy - zmarł. Zdaniem ratowników, turysta zmarł w wyniku obrażeń, jakich doznał podczas porwania przez lawinę. Pozostali uczestnicy wypadku, którzy nie odnieśli obrażeń, zostali sprowadzeni przez ratowników TOPR do schroniska nad Morskim Okiem.

Według ratowników, turyści porwani przez lawinę byli dobrze wyposażeni. Idąc szlakiem najprawdopodobniej sami wyzwolili lawinę.

30-latek to druga ofiara lawiny tej zimy. W grudniu lawina, która zeszła ze Świnickiej Przełęczy przysypała 26-letniego turystę, który - mimo starań ratowników i lekarzy - zmarł.

W Tatrach obowiązuje drugi, umiarkowany stopień zagrożenia lawinowego z tendencją rosnącą. Oznacza to, że wyzwolenie lawiny jest możliwe zwłaszcza przy dużym obciążeniu dodatkowym, przede wszystkim na stromych stokach. W niedzielę w Tatrach panuje odwilż; śnieg zrobił się mokry i ciężki. Kolejnym czynnikiem zwiększającym zagrożenie lawinowe jest silny i porywisty wiatr wiejący w górach. Grubość pokrywy śnieżnej nad Morskim Okiem wynosi 119 cm, na Kasprowym Wierchu leży 180 cm śniegu.

Według ratowników lawiny to najpoważniejsze zagrożenie, z którym można się spotkać zimą w górach. Szanse na przeżycie osób porwanych i całkowicie zasypanych przez lawinę są niewielkie. Ratownicy górscy mówią, że przy ratowaniu ofiar lawin czas ma najistotniejsze znaczenie. Największe szanse na przeżycie są do 15 minut od zasypania poszkodowanego, później bardzo szybko maleją i już po 35 minutach są nikłe.

Wybierając się w wyższe partie gór podczas zagrożenia lawinowego, powinno się mieć doświadczenie i posiadać sprzęt lawinowy, który może uratować życie, czyli detektor lawinowy, sondę i łopatkę.

W ostatnich tygodniach, ratownicy górscy mieli sporo pracy. Kilka dni temu GOPR musiał wyruszyć na pomoc czterem osobom, które wybrały się na wycieczkę zamkniętym szlakiem w Górach Stołowych.

Wtedy to grupa turystów wybrała się na szczyt Szczelińca Wielkiego. Przy wejściu do wąwozu-szczeliny Piekiełko jedna z osób poślizgnęła się na lodzie i doznała urazu kręgosłupa.

Podobną akcję prowadzili goprowcy w Gorcach. Trójka turystów - kobieta i dwóch mężczyzn - planowała przejść z Turbacza do Koninek. Pomylili jednak szlaki, nocą stracili orientację w terenie. Turyści zadzwonili po pomoc przed drugą w nocy. Ratownicy znaleźli ich nad ranem wycieńczonych.