Ekumenicznie i międzyreligijnie o wyzwaniach dla wierzących

KAI

publikacja 26.10.2003 09:24

Upadek komunizmu i jego spuścizna, hasła źle pojmowanej wolności, laicyzacja i obojętność na sprawy wiary oraz pogłębiająca się przepaść między zamożnymi a ubogimi - to tylko niektóre wyzwania stojące obecnie przed człowiekiem wierzącym.

Rozmawiali o nich 25 października uczestnicy sesji ekumenicznej w Laskach pod Warszawą. Ich zdaniem, odpowiedzią na te wyzwania może być dialog ekumeniczny i międzyreligijny zapoczątkowany przez Jana Pawła II w Asyżu oraz współpraca ludzi wierzących na rzecz ratowania człowieka. W sesji biorą udział żydzi, muzułmanie i chrześcijanie z Polski, Francji, Węgier, Rosji i Ukrainy. Przez cztery dni, od 23 do 26 października, rozmawiają o dialogu między religiami. Inspiracją do spotkania stała się adhortacja Jana Pawła II "Eclesia in Europa". Centralną częścią czterodniowego spotkania była debata nt. "Człowiek wierzący wobec wyzwań współczesnego świata" z udziałem zaproszonych przedstawicieli Kościoła katolickiego, ewangelicko-reformowanego i ewangelicko-augsburskiego. Dla prof. Stefana Wilkanowicza, prezesa Fundacji "Znak", największym wyzwaniem współczesności jest po prostu człowiek, który jest poważnie zagrożony. "Polacy przez dziesięciolecia nękani byli przez różne niszczycielskie siły: przez horror wojny z tragicznym doświadczeniem Oświęcimia i przez sowiecki totalitaryzm, a współcześnie zagrożeni są przez wolność bez odpowiedzialności" - uważa były redaktor naczelny "Znaku". Jego zdaniem, ważnym wyzwaniem jest także wyraźny podział ludzi na pełnoprawnych - czyli bogatych i korzystających z wszystkich praw - i na wykluczonych - czyli biednych, którzy spychani są na margines społeczeństwa. Innym zagrożeniem człowieka współczesnego jest jego jednoczesne pomniejszanie i ubóstwianie. "Z jednej strony człowiek pozbawiany jest wymiaru transcendentnego, kontemplacyjnego i solidarnościowego, a z drugiej strony ubóstwiany w postaci idoli muzycznych czy sportowych, które traktowane są jak bóstwa, choć wiemy, że bywają bardzo płytkimi osobowościami" - powiedział prof. Wilkanowicz. Jego zdaniem, ratunek widać przede wszystkim we współpracy wszystkich wierzących: chrześcijan, żydów i muzułmanów na rzecz zagrożonego człowieka. "Bierzmy przykład z Jana Pawła II, który w Asyżu zapoczątkował wielką rewolucję: od wojen i konkurencji religijnych do współpracy wierzących w Boga dążących do ratowania człowieka - powiedział. - "Chrześcijanie w Polsce powinni z uwagą obserwować Kościoły na Zachodzie i czerpać z ich doświadczeń i rozwiązań, bo wkrótce spotkają nas takie same problemy: mniej wierzących ludzi, życie chrześcijan w diasporze, problemy finansowe Kościoła" - uważa publicysta Cezary Gmyz, luteranin. Zwrócił on uwagę na doświadczenia Kościoła w Niemczech i Francji, gdzie wspólnoty wierzących są małe, ale za to, zdaniem prelegenta, ich wiara jest silniejsza. "Ubogi Kościół francuski jest niezwykle płodny intelektualnie, wierzący zadają sobie ważne pytanie: jak żyć w świecie zlaicyzowanym?" - powiedział Gmyz. - Kościół w Polsce, choć wydaje się silny liczebnie, jest słaby intelektualnie, niektórzy chrześcijanie nie pamiętają kolejności przykazań. Polacy powinni podejmować wyzwania intelektualne, by wiedzieć w co wierzą, a nie tylko wierzyć. Nauczyć się tego możemy przyglądając się Kościołom zachodnim, które mają to doświadczenie za sobą. Od nich możemy się nauczyć także rozmowy chrześcijan różnych wyznań, bo właśnie w tych małych liczebnie, ale silnych wiarą wspólnotach katolicy i protestanci nauczyli się rozmawiać z sobą." - uzasadniał swe tezy red. Gmyz. Prof. Jarosław Świderski, były członek Konsystorza Kościoła ewangelicko-reformowanego, powiedział, że ratunkiem przed zagrożeniami może być głębsza relacja człowieka z Bogiem, która powinna być najważniejsza dla wierzącego. Tylko w ten sposób zdoła on odnaleźć swoją tożsamość w świecie pełnym chaosu. Ważna jest także sprawa współczesnego języka, którym mówimy o religii - podkreślił. Jego zdaniem, język religijny stał się zbyt hermetyczny, przestał być powszechny. "Jak mamy walczyć o wartości w życiu codziennym, jak mówić o najważniejszych sprawach, jeśli słowa i pojęcia, którymi posługujemy się w Kościele są niezrozumiałe?" - zastanawiał się Profesor. "Jeśli powiem człowiekowi w depresji, żeby dbał o swoje zbawienie, nie pocieszę go i prawdopodobnie nie zrozumie o co mi chodzi. Jeśli powiem mu, że musi się ratować, to istnieje szansa, że zacznie coś ze sobą robić - tłumaczył Profesor.

Więcej na następnej stronie

Dominikanin, o. Tomasz Dostatni za najważniejsze wyzwania współczesnego świata uznał upadek komunizmu, a co za tym idzie, zmianę sytuacji ekonomicznej i prawnej w Polsce. - "Powinniśmy twórczo zastanowić się nad tym, co z czasów komunizmu zostało w nas samych, jak możemy odnaleźć się w nowej rzeczywistości państwa wolnego, demokratycznego, w którym większość z nas nie umie jeszcze żyć - uważa dominikanin. Jego zdaniem, wyzwaniem jest także potrzeba pojednania, które łączy się z przebaczeniem. "Pojednanie ważne jest w małżeństwie, rodzinie, wspólnocie zakonnej i w małej parafii" - wyliczał. Jako inne wyzwanie wymienił pragnienie pogłębionego życia duchowego chrześcijan i nowe formy obecności Kościoła w życiu społecznym. "Trzeba wypracować sposoby obecności w mediach, byśmy nie tylko uczestniczyli w kulturze, ale byśmy ją także tworzyli" - powiedział. Ważne jest także wyzwanie pracy z dziećmi i młodzieżą - z nowym pokoleniem wierzących - oraz z ludźmi ubogimi, bezdomnymi, chorymi i odrzuconymi przez społeczeństwo. Debatę o wyzwaniach współczesnego świata poprzedził wykład prof. Bogdana Cywińskiego, historyka, autora "Rodowodów niepokornych". Mówił on o religiach, które przeżyły na terenie byłego ZSRR. Zwrócił uwagę, że władze komunistyczne przez trzy-cztery pokolenia starały się wyplenić potrzebę religijną, w efekcie wychowały pokolenie neopogan, a nie ateistów. - "Ateista to człowiek, który świadomie wybiera życie tak, jakby Boga nie było. W byłym ZSRR wyrosły pokolenia ludzi, którzy niczego o Bogu nie słyszeli, dlatego nie byli ateistami lecz neopoganami " - tłumaczył Profesor. Przykładem są młodzi Rosjanie zwiedzający "muzea ateizmu" czyli cerkwie. - "Stawali przed obrazem przedstawiającym pokłon trzech króli i nie wiedzieli dlaczego królowie kłaniają się dziecku leżącemu w szopie, bo mówienie o religii, o Bogu było zakazane i niczego o Nim w swoim życiu nie słyszeli - opowiadał prof. Cywiński. Nawet wykształceni mieszkańcy terenów b. ZSRR pozbawieni byli informacji o doktrynach religii. Obecni na prelekcji goście opowiedzieli historię jednego z radzieckich muzeów, gdzie grupa pracowników wyższej uczelni oglądała obrazy przedstawiające Madonny z Dzieciątkiem. Jedna ze zwiedzających zapytała, dlaczego każda Madonna trzyma na rękach chłopca: "czy to dlatego, że w średniowieczu kobiety były dyskryminowane?" - "A jednak w tym neopogańskim społeczeństwie nie zanikł głód religii" - podkreślił prof. Cywiński. W latach 90., gdy wolno już było mówić o Bogu i przyznawać się do wiary w Niego, popyt na wiedzę o doktrynach religijnych przewyższył możliwości tych, którzy mogli coś opowiedzieć. "Ten misjonarz, który dotarł na dany teren pierwszy: katolik, prawosławny, protestant, czy muzułmanin, zbierał wspólnotę wiernych. Ludzie nie zważali na swoje religijne korzenie, na wiarę dziadków i pradziadków. Nawet jeśli przodkowie byli prawosławni, przystawali do katolików czy protestantów a nawet muzułmanów, bo katolicy, protestanci czy muzułmanie mówili o Bogu" - powiedział Profesor. Dopiero po kilku latach ludzie zaczęli poszukiwać wiary swoich przodków. - "Jeśli dziadek był prawosławny, to poszukiwali prawosławnych, jeśli babcię prześladowali za unickość, szukali grekokatolików" Na terenach b. ZSRR wspólnoty religijne poprzez prześladowania zostały ograniczone liczebnie, ale nigdy do końca zlikwidowane. Zmienił się ich skład, zostali najbardziej świadomi swojego wyboru trwania przy wierze. Z biegiem lat więź między członkami wspólnoty zacieśniała się, wzrastało wzajemne zaufanie i duma z przynależności do grupy. Przymusowe, hermetyczne zamknięcie przed światem przyniosło też skutki uboczne. Członkowie wspólnot religijnych tak wiele lat poświęcali obronie prawd wiary, że wszelka odnowa teologiczna wywołuje ich gwałtowny sprzeciw i agresję. Odrzucają także odnowę liturgii. "Co ważne, dokonało się przesunięcie w poglądach moralnych chrześcijan z Kościołów prześladowanych" - podkreślił prof. Cywiński. "Dla chrześcijaństwa najważniejsza jest miłość, ale dla chrześcijan z Kościołów prześladowanych najważniejsza jest wierność. Dlatego łatwiej jest im przebaczyć grzech egoizmu niż grzech niewierności wobec wspólnoty. Chrześcijaństwo uległo zdeformowaniu w Kościołach prześladowanych". Organizatorzy zaprosili młodych gości ze Wschodu: z Rosji i z Ukrainy. Przybyli także słuchacze z Francji i kleryk dominikański z Węgier. Nie brakuje też polskich studentów m.in. z krakowskiej Papieskiej Akademii Teologicznej, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz warszawskiego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Sesję poprzedził trzydniowa wycieczka gości ze Wschodu do Lublina oraz klasztorów prawosławnych w Jabłecznej i na Grabarce. Jej uczestnicy, dzięki uprzejmości prawosławnego biskupa Jakuba, wzięli udział w dyskusji w Centrum Kultury Prawosławnej w Białymstoku o trudnościach i nadziejach dialogu prawosławno-katolickiego. Spotkali się także z przedstawicielem Związku Tatarów w Polsce. Każdy dzień sesji przeplatany jest ekumeniczną modlitwą. W niedzielę, 26 października, w kościele Dzieciątka Jezus na warszawskim Żoliborzu odbędzie się modlitwa chrześcijan i Żydów z okazji żydowskiego święta Simchat Tora. Sesję pt. "Człowiek wierzący wobec wyzwań współczesnego świata. Żydzi-muzułmanie-chrześcijanie w dialogu" zorganizowała Dominikańska Fundacja "Ponad Granicami" im. św. Jacka Odrowąża z Lublina i Ośrodek Ekumeniczny im. Jana XXIII "Joannicum" sióstr franciszkanek służebnic Krzyża z Warszawy.