publikacja 07.11.2003 06:24
Dlaczego Papież nadał, a następnie odebrał Prymasowi Polski "nadzwyczajne pełnomocnictwa", dlaczego powstało Towarzystwo Chrystusowe, jakim człowiekiem był kard. August Hlond - można było dowiedzieć się podczas sesji naukowej zorganizowanej w 55. rocznicę jego śmierci.
Odsunąć księży od polityki Sesję, odbywającą się 6 listopada w sali obrad Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie, rozpoczęła Msza św. pod przewodnictwem metropolity górnośląskiego abp. Damiana Zimonia w kaplicy Sekretariatu Episkopatu Polski. Uczestnicy liturgii modlili się o rychłą beatyfikację kard. Augusta Hlonda. - Chcemy czerpać inspiracje z jego posługi dla dzisiejszej pracy duszpasterskiej Kościoła - podkreślił bp Piotr Libera, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski. Abp Zimoń zaś wyjaśnił, że posługa kard. Hlonda jest cenną wskazówką zarówno dla duchownych, jak i świeckich, gdyż ustawicznie poszukiwał nowych rozwiązań posłannictwa Kościoła. Przede wszystkim jednak troszczył się o pojedynczego człowieka, szukając na polskich drogach "zagubionych owiec". Abp Zimoń zauważył w kazaniu, że kard. Hlond oceniał współczesny mu katolicyzm jako płytki, powierzchowny i okolicznościowy, wykorzystywany przez polityków do osiągania swoich celów. Chciał odsunąć księży od polityki i sporów narodowościowych, a politykę od Kościoła - tłumaczył metropolita górnośląski. Przypomniał słowa Hlonda zapisane w 1924 r., które stały się jego życiowym Credo: "Kościół nie może identyfikować się z żadną narodowością i partią". - Nie sugerował politykom jak ma wyglądać Polska, za to poprzez Akcję Katolicką starał się kształtować sumienia i wrażliwość świeckich katolików, których obowiązkiem jest branie współodpowiedzialności za Kościół i naród - stwierdził abp Zimoń. Odważny powrót do Polski Prymas Polski kard. Józef Glemp przedstawił wspomnienia ludzi, którzy znali kard. Hlonda. Wskazał na jego cechy charakteru: modlitewne skupienie, prostotę, skromność wymagań osobistych, ogromną punktualność, troskę o kapłanów. - Gdy był zmęczony, siadał przy fortepianie, grał i w ten sposób odpoczywał. Nie bał się lotu dwupłatowcem do Rzymu i szybkiej jazdy samochodem - przypomniał kard. Glemp. Jego zdaniem kard. Hlond wnosił "nowy styl duszpasterstwa". Swe kazania, w których rozgrzewał serca do realizowania chrześcijańskich ideałów, nie uciekając się do argumentów teologicznych czy socjologicznych, przeważnie pisał, a potem odtwarzał z pamięci. Był trójjęzyczny: swobodnie mówił i pisał po polsku, niemiecku i włosku. Lubował się w pięknej polszczyźnie, dlatego jego styl nieraz uznawano za namaszczony. Prymas Polski wskazał też na charakteryzującą jego poprzednika umiejętność pracy z najbliższym otoczeniem, dla którego był wrażliwym przełożonym: dobrze organizował pracę innych i umiał im za jej wykonanie podziękować, zaś podczas posiłków bawił ich rozmową nie związaną ze sprawami urzędowymi.
Kard. Glemp wyraził również uznanie dla odwagi, z jaką kard. Hlond wrócił w 1945 r. do Polski, co emigracja widząca możliwość powrotu jedynie do wolnej ojczyzny uznała za zdradę. - Prymas rozumiał, że hasła komunizmu są tylko sloganami - tłumaczył kard. Glemp. Zwrócił też uwagę na gorącą maryjność swego poprzednika, który był bardzo przywiązany do sanktuarium w Lourdes, widząc w nim europejskie centrum pielgrzymowania. Kontrowersyjna decyzja Prymasa Prorektor KUL ks. prof. Stanisław Wilk przedstawił kard. Hlonda jako pasterza Kościoła w Polsce, a zwłaszcza organizatora duszpasterstwa na Ziemiach Zachodnich i Północnych po II wojnie światowej. Przypomniał, że za prymasa Polski kard. Edmunda Dalbora, archidiecezje poznańska i gnieźnieńska praktycznie stanowiły jedną strukturę administracyjną, co przejawiało się np. we wspólnych finansach i przenoszeniu księży z jednej archidiecezji do drugiej. Kard. Hlond uniezależnił archidiecezję gnieźnieńską, która odtąd była związana z poznańską już tylko osobą biskupa. Uregulował też stosunki między Prymasem Polski, a Prymasem Królestwa Polskiego, którym był kard. Aleksander Kakowski, arcybiskup warszawski. Odtąd prymas Hlond zwoływał obrady Episkopatu, których przewodnictwo przekazywał starszemu godnością prymasowi Kakowskiemu. Nawiązując do "bolesnego doświadczenia" jakim była dla kard. Hlonda II wojna światowa podkreślił, że "wyjazd z kraju był dla niego osobistą tragedią". Przypomniał zarazem, że Prymas Polski, aresztowany przez gestapo we Francji, nie zgodził się na współpracę z Niemcami, którzy pod koniec wojny proponowali mu powrót do kraju i wydanie listu pasterskiego z wezwaniem do stawiania oporu Armii Czerwonej. Natomiast po uwolnieniu pojechał do Rzymu, gdzie opracował projekt zarządu diecezjami w nowych granicach Polski. W związku z sytuacją polityczną w Polsce papież Pius XII udzielił mu nadzwyczajnych pełnomocnictw. Stwierdzono w nich m.in. że może on w szczególnych wypadkach mianować administratorów apostolskich z prawami biskupów ordynariuszy dla nieobsadzonych diecezji, o ile nie było możliwości powierzenia ich wikariuszom kapitulnym. Według ustnych wyjaśnień prosekretarza stanu ks. Domenico Tardiniego uprawnienia te miały dotyczyć terytorium Polski w granicach zarówno z 1939, jaki i 1945 r. W porozumieniu z arcybiskupem krakowskim Adamem Sapiehą kard. Hlond wybrał kandydatów na administratorów i wręczył im nominacje. Uzyskał także zrzeczenie się jurysdykcji od dotychczasowych niemieckich rządców Ziem Zachodnich i Północnych, za wyjątkiem kard. Konrada von Preysinga z Berlina, którego część diecezji leżała na wschód od Odry. Wkrótce jednak uznano, że kard. Hlond przekroczył swe uprawnienia i w 1946 r. nadzwyczajne pełnomocnictwa zostały mu odebrane. Jednocześnie Papież uznał "wszystkie akty prawne administratorów apostolskich już dokonane i te, których dokonają w przyszłości aż do nowego uregulowania tych spraw". Ta tymczasowa sytuacja trwała aż do 1972 r., kiedy Paweł VI ostatecznie ustanowił stałą organizację kościelną na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Biorąc winę za złą interpretację nadzwyczajnych pełnomocnictw na siebie, kard. Hlond tłumaczył w liście do Ojca Świętego, że kierował się podstawową zasadą, jaką jest konieczność zapewnienia wiernym opieki duszpasterskiej.
Przełożony generalny Towarzystwa Chrystusowego omówił także rozpoczęty w roku 1992 proces beatyfikacyjny kard. Hlonda. - Żywa pamięć i powszechne przekonanie o świętości Sługi Bożego wśród wiernych znalazło swój wyraz i udokumentowanie w odpowiedziach na ankietę przeprowadzoną przez abp. Antoniego Baraniaka w 1968 r. - mówił ks. Winnicki. Jednak dopiero zaistnienie cudu, który może być przypisany wstawiennictwu Sługi Bożego i który posiadałby akceptację Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych oraz uznanie ze strony papieża, otwiera drogę do bliskiej beatyfikacji. Takie "szczególne wydarzenia" mają miejsce przynajmniej raz w roku, ale nie spełniają one wszystkich warunków, by uznać je za cudowne. - Zatem czekamy na cud - zakończył ks. Winnicki. Dyskusję na zakończenie sesji poprowadził ks. prof. Henryk Skorowski. Najwięcej pytań postawiono ks. prof. Stanisławowi Wilkowi. - Jakie są relacje o kardynale w Archiwach Watykańskich? - pytał ks. prof. dr hab. Janusz Zbudniewek z UKSW. Prorektor KUL potwierdził, iż znajduje się tam wiele skarg na kardynała jako ówczesnego biskupa katowickiego, iż jakoby zaniedbuje on opiekę duszpasterską nad niemieckimi katolikami. Jednak - jego zdaniem - wyciągane fragmenty kazań często były tendencyjnie fabrykowanymi dowodami. Ks. Wilk przytoczył także fragment listu prałata Rafaela Forni, audytora nuncjatury z Pragi, który informował Stolicę Apostolską o "tragicznych skutkach działalności kard. Hlonda i mianowanych przez niego administratorów" w 1945 r. Wśród tych skutków prałat wymieniał rzekomy brak zainteresowania ze strony kardynała ludnością niemiecką, jak również odsuwanie od duszpasterstwa kapłanów niemieckiego pochodzenia. Jak podkreślił ks. prof. Wilk, działalność Sługi Bożego w znacznym stopniu przyczyniła się do ugruntowania państwowości i struktur kościelnych na Ziemiach Odzyskanych, a zarzuty pod adresem kardynała były raczej wyrazem braku zrozumienia celowości jego działań. Organizatorami sesji byli: Katolicka Agencja Informacyjna, Sekretariat Konferencji Episkopatu Polski, księża chrystusowcy i ojcowie salezjanie.