publikacja 23.11.2003 08:42
Śmiertelnie chory człowiek ma prawo do rezygnacji z zabiegów medycznych, które nie przynoszą poprawy, a jedynie przedłużają proces umierania, jednak jest to decyzja zasadniczo różna od decyzji o eutanazji - uważa ks. prof. Wojciech Bołoz. [**Skomentuj tę wiadomość![][1]**][2] [1]: zdjecia/zdjecia/wprzod.gif [2]: http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?t=161
Znany bioetyk, wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, opracował listę praw człowieka umierającego, które mogą zapewnić mu godną śmierć. Ks. Bołoz przypomniał, że w 1973 r. Zrzeszenie Szpitali Amerykańskich zredagowało po raz pierwszy Deklarację Praw Chorego, zawierającą zapis prawa do godnej śmierci. - Istnieją dwie zasadniczo różne interpretacje tego sformułowania - przypomniał bioetyk. Pierwsza z nich rozumie prawo umierającego jako możliwość rezygnacji z uporczywych terapii, przedłużających raczej konanie niż życie i możliwość naturalnej śmierci. Za tą koncepcją opowiada się Katechizm Kościoła Katolickiego oraz encyklika Jana Pawła II "Evangelium vitae". - Prawo do godnej śmierci nie może jednak być rozumiane jako prawo do zadawania śmierci sobie lub innym, za czym opowiadają się niektóre radykalne środowiska laickie - podkreślił ks. prof. Bołoz. On sam jest zdania, że "zaprzestanie zabiegów medycznych, kosztownych, ryzykownych, nadzwyczajnych lub niewspółmiernych do spodziewanych rezultatów, może być uprawnione". Dla poparcia swojej tezy powołuje się na fragment encykliki Evangelium vitae Jana Pawła II (nr 65): "gdy śmierć jest bliska i nieuchronna, można w zgodzie z sumieniem zrezygnować z zabiegów, które spowodowałyby jedynie nietrwałe i bolesne przedłużenie życia, nie należy jednak przerywać normalnych terapii, jakich wymaga chory w takich przypadkach. Rezygnacja ze środków nadzwyczajnych i przesadnych nie jest równoznaczna z samobójstwem lub eutanazją; wyraża raczej akceptację ludzkiej kondycji w obliczu śmierci". - Prawo do umierania w godności jest rozumiane niekiedy jako wolność od przypadłości wieku starczego i choroby. Tymczasem godność ludzka nie oznacza kontroli nad funkcjami wydalania i samodzielności przy zaspokajaniu innych potrzeb. Choroba nie niszczy godności osoby, chociaż ogranicza jej funkcjonowanie - twierdzi ks. prof. Bołoz. Każdy człowiek ma prawo do traktowania należnego osobie aż do śmierci. - Starość niesie ze sobą ograniczenie zdolności intelektualnych i ruchowych, ale człowieka należy dostrzegać jako całość cielesno-duchową, która posiada status osobowy i prawo do życia niezależnie od jakości funkcji życiowych - podkreślił ks. prof. Bołoz. Każdy ma też prawo do informacji o własnym stanie zdrowia i do udziału w podejmowaniu decyzji co do metod leczenia. Prawo to posiadają zwłaszcza dotknięci nieuleczalną chorobą, ponieważ zbliżająca się śmierć jest zbyt ważnym wydarzeniem, aby zatajać przed chorym jej nadejście. Człowiek umierający musi uregulować swoje stosunki z rodziną, uporządkować ewentualne sprawy zawodowe, spłacić długi, itp. Pacjent ma jednak prawo odmówić wypełnienia ciążących na nim obowiązków.
Śmiertelnie chorzy mają także prawo do ulgi w bólu fizycznym i w cierpieniu. Lekarz, który opiekuje się umierającym powinien ograniczać jego ból, by przywrócić mu panowanie nad sobą i humanizować jego cierpienie. Niesie to jednak ze sobą inny dylemat etyczny. - Anestezja (znieczulenie) ma skutki uboczne: może zawiesić lub ograniczyć świadomość chorego, a nawet przyśpieszyć jego śmierć - przypomniał ks. Bołoz. Jego zdaniem, w tym przypadku należy stosować zasady "czynu o podwójnym skutku". Oznacza to, że skutek bezpośredni czynu jest dobry, a zły co najwyżej dopuszczony. - Zawsze jednak należy pamiętać o tym, aby bez poważnej przyczyny nie pozbawiać umierającego świadomości. Środki narkotyczne są bowiem często stosowane z obawy pracowników służby zdrowia przed utrzymywaniem relacji z umierającym - podkreślił ks. prof. Bołoz. W ten sposób pozbawia się chorego przeżywania własnej śmierci, a jeśli jest chrześcijaninem - możliwości przeżycia śmierci w komunii z Chrystusem. Umierający ma także prawo do pomocy psychologicznej i wsparcia duchowego zgodnie ze swoim światopoglądem, oraz prawo do kontaktu z rodziną i swoim środowiskiem. Jeśli umierający nie ma bliskiej rodziny w ogóle albo nie ma ona możliwości lub woli zajmowania się nim, wtedy opieka nad śmiertelnie chorym spoczywa na społeczeństwie, szczególnie na wyspecjalizowanej służbie zdrowia. Każdy człowiek ma prawo do naturalnej i godnej śmierci. - Śmierć jest ostatnim życiowym zadaniem człowieka i z tego zadania nikt nie może go zwolnić - przypomniał ks. prof. Bołoz. Można jednak, a nawet trzeba, pomóc człowiekowi w wypełnieniu tego zadania, aby zostało wykonane w sposób ludzki, a nie poprzez ucieczkę. Najważniejszą formą pomocy jest opieka. - Trzeba jednak zauważyć, że obok specjalistycznej opieki medycznej i pielęgnacyjnej, wielkie znaczenie ma szacunek i postawa życzliwości wobec chorego. Ważna jest też niesiona mu pomoc w odnajdywaniu odpowiedzi na pytania dotyczące sensu życia. Znalezienie i przyjęcie odpowiedzi na nie pomoże choremu uwolnić się od lęku przed śmiercią - uważa ks. prof. Bołoz.