publikacja 25.01.2004 08:15
Nawet najsłynniejszy piłkarz, kiedy staje w obliczu zasadniczych pytań egzystencjalnych, odkrywa że jest bezbronny i potrzebuje Bożego światła, by sprostać trudnym wezwaniom - mówił abp Stanisław Gądecki do piłkarzy poznańskiego "Lecha" podczas spotkania 22 stycznia br.
Zamieszczamy cały tekst wystąpienia abp. S. Gądeckiego: Szanowni Członkowie Zarządu i Prezydium Klubu "Lecha - Poznań", Drodzy Zawodnicy, Trenerzy, Osoby wspierające, Przy okazji dzisiejszego spotkania noworocznego z drużyną, która ma za sobą ponad 80 lat istnienia, oprócz błogosławieństwa, chciałbym przekazać Wam kilka słów refleksji na temat chrześcijańskiej wizji sportu. Wizja ta stawia sobie za cel sportu stawia sobie rozwój całego człowieka. Według tej wizji długotrwałe, męczące i rygorystyczne treningi sportowe są niczym innym jak tylko szkołą rozwoju ciała, duszy i ducha sportowca. 1. WYNATURZENIA SPORTU Rozpocznijmy od przykrych negatywów, by potem łatwiej przejść do strony pozytywnej sportu. "Dość liczne niestety i być może coraz bardziej widoczne są oznaki kryzysu, który zagraża czasem fundamentalnym wartościom etycznym sportu. Obok sportu, który pomaga człowiekowi, istnieje bowiem inny sport, który mu szkodzi; obok sportu, który uszlachetnia ciało, istnieje sport, który je poniża i zdradza; obok sportu, który służy wzniosłym ideałom, jest też sport, który zabiega wyłącznie o zysk; obok sportu, który jednoczy, jest też taki, który dzieli." (Jan Paweł II, Wielki Jubileusz Zbawienia, 28.X.2000). a. inspiracja do przemocy W samej naturze źle przeżywanego sportu kryją się głęboko ukryte źródła przemocy. Dla starożytności sport to nic innego jak agon, czyli walka, rywalizacja, zmaganie się. W podobnym kierunku idzie też grecka agonia. W tamtych epokach oprócz zmagań olimpijskich - sport uprawiany w gimnazjonach nie był niczym innym jak pośrednim, wszechstronnym przygotowaniem młodych efebów, wolnych obywateli miasta, do wojny. Wprawdzie oba rodzaje przygotowania gimnazjon i garnizon różniły się ostatecznie między sobą, to jednak ich cel był podobny. Ćwiczenia gimnastyczne miały jak najskuteczniej przygotować młodego człowieka do nadzwyczajnego krótkotrwałego wysiłku, natomiast ćwiczenia wojskowe - do wysiłków długotrwałych. b. źródło zysku Trzeba mieć się na baczności także przed wszystkimi formami sportu, które - zapatrzone jedynie w zysk manipulują tak sportowcami jak i widzami. Poszukiwanie talentów sprowadza się do szukania "narzędzi", które same pociągnięte mirażem zysków, zostaną sprzedane temu, kto da więcej. Wprawdzie od tego kto idzie do teatru nie oczekuje się, aby został aktorem, a od tego kto wchodzi na stadion, by został sportowcem, ale sztucznie tworzona mentalność sportowa tworzy wówczas tego rodzaju widowiska sportowe, które stają się swoistym zaworem bezpieczeństwa pozwalającym wyrównać napięcia powstające w wyniku ekonomicznego i kulturalnego rozwarstwienia społeczeństwa. Godziny emisji telewizyjnych, modyfikowanie przepisów służą nie tyle lepszemu funkcjonowaniu sportu, ile większej oglądalności, a dzięki temu większym zyskom. Naprzeciw temu wychodzi czasami szczególny rodzaj dziennikarstwa sportowego ukierunkowanego jedynie na poszukiwanie nowinek i skandali, nie przejmującego się rzetelną informacją i komentowaniem wydarzeń sportowych. Jest sprawą zrozumiałą, że nie da się w ogóle odciąć sportu zawodowego od interesów ekonomicznych, ani o idealizowanie czystego amatorstwa, idzie raczej o to, by sport był postrzegany w dynamice służby, a nie zysku. Jeżeli ma się na uwadze uczłowieczenie człowieka, to nie można tego osiągnąć bez ciągłej przemiany sportu w narzędzie podnoszenia człowieka do wyższej mety, do której został on ostatecznie powołany.
"Sport jest radością życia, zabawą, świętem, a więc jako taki winien być ceniony, lecz dzisiaj powinien może uwolnić się od nadmiaru formalizmu oraz profesjonalizmu, poprzez odzyskanie swej bezinteresowności, swej zdolności do utwierdzania więzi przyjaźni, do promowania dialogu oraz wzajemnej otwartości jednych wobec drugich, w celu wyrażenia przez to bogactwa istnienia, które jest o wiele bardziej wartościowe od posiadania, a co za tym idzie przewyższa ono twarde prawa produkcji i konsumpcji oraz każdą inną utylitarną i hedonistyczną wizję życia" (Jan Paweł II, Międzynarodowy Jubileusz Sportowców, Rzym 14.IV.1984). c. okazja do sensacji i bałwochwalstwa "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną". W artykule "Futbol sposób na wspólne dojrzewanie czy bałwochwalstwo. Impresje misjonarza z Argentyny" pisze on tak: "Obok rekreacyjnego wymiaru zainteresowania i uprawiania futbolu, ma on charakter szeroko profesjonalny. Związany jest z nim biznes i duże pieniądze. W dobie globalnie wysokiego bezrobocia, jest to bezwzględnie pozytywne, że piłka nożna w szerokim sensie otwiera perspektywy zarabiania na życie. Transfery zawodników, reklama, totalizator sportowy, sprzęt piłkarski, przeprowadzanie zawodów sportowych, gastronomia, gadżety ligowych klubów, a więc masowo produkowane klubowe koszulki, szaliki, odznaki itp., tworzą znamiona "futbolowego przemysłu". "Spirala pieniądza" związana z futbolem nakręca jednak wielu ludzi do tego stopnia, że piłka nożna staje się przysłowiowym "bożkiem", wokół którego wszystko się kręci i któremu poświęca się takie wartości, jak uczciwość, zdrowie i rodzina" (ks. M. Piątkowski, SVD). W umysłach prostych ludzi obiektem podziwu i uwielbienia staje się ktoś, kto nieraz ze wszech miar na takie uwielbienie nie zasługuje. "Nigdy nie zapominajcie, drodzy atleci - mówił Ojciec święty - że inni ludzie a w szczególności młodzi, patrzą na was, a często także stanowicie ważne punkty odniesienia" (Jan Paweł II, Audiencja dla drużyny Atlanta Bergamo, 6.XII.1997) Nie dlatego, by widowiskowość sama w sobie była negatywna, ani by sport nie miał tytułu do istnienia, ale po to, by nie stał się on szkodliwym idolem, czyli bałwanem, trzeba uniknąć błędnych wyobrażeń, lokowanych w wybijających się sportowcach. Wzrastający kult gwiazd sportowych, które poddawane są nienaturalnym stresom, wynikający z tworzonych przez media sztucznie wyolbrzymionych oczekiwań, rodzi rozczarowania i depresje zawodników przeżywających zniżkę formy lub koniec swoich maksymalnych wyników. Sport staje się w ten sposób zakładnikiem swojej własnej widowiskowości. 2. SZKOŁA DLA CIAŁA Tymczasem Kościół uważa pozytywna postać sportu jako możliwą do osiągnięcia. Kościół uważa ciało ludzkie za arcydzieło stworzenia w porządku materialnym i niestrudzenie poleca podnoszenie wartości tego wspaniałego narzędzia przez odpowiednie wychowanie fizyczne, które z jednej strony pomaga uniknąć wypaczeń na tle kultu ciała, z drugiej zaś strony przysposabia je do wysiłku. Zdrowy, sprawny, silnie zbudowany organizm jest trudno osiągalnym choć dopuszczalnym celem. Kształtowanie takiego właśnie organizmu dowodzi, że nic wzniosłego ani pięknego nie można osiągnąć, bez pokonania ascetycznej drogi, która umacnia i hartuje nas, uzdalniając do osiągnięcia coraz to wyższych celów. Nie można osiągnąć bez szacunku dla życia ludzkiego, czyli bez stosowania medykamentów podejrzanych lub wręcz szkodliwych. Skupienie się na sprawności i wyglądzie ciała bywa zwykle rzeczą poprawną i słuszną, o ile nie wkrada się motywacja narcyzmu, która ogłupia człowieka i wpycha go w pościg za mitem wiecznej młodości. Ciało, według koncepcji chrześcijańskiej, warte jest należytej uwagi, właściwego poszanowania i rozważnej opieki, ponieważ jest okryte szatą wrodzonej godności, wyrażonej jego tajemniczą świętością i przeznaczonej do ostatecznego zwycięstwa nad śmiercią. Z radością powtarzam za św. Pawłem: "Chwalcie więc Boga w waszym ciele" (1 Kor 6,20).
Kościół interesuje się problematyką sportu, ponieważ przywiązuje dużą wagę do wszystkiego, co przyczynia się do harmonijnego oraz pełnego rozwoju człowieka. Przyczyniając się do wychowania, rozwijania i umacniania ciała ludzkiego, pomaga w tym, aby mogło ono lepiej służyć w osiągnięciu ludzkiej dojrzałości osobistej, ta że ludzkiej duszy i ducha. 3. SZKOŁA DLA DUCHA Ćwiczenie ciała staje się nieodzownym fundamentem dla wznoszenia na nim, z Bożą pomocą, cnot chrześcijańskich. Każdy rodzaj sportu, nie tylko piłkarstwo, nosi w sobie przecież bogate dziedzictwo wartości takich jak: metodyczne przygotowanie, trenowanie odruchów, wyważone zaangażowanie własnych energii, kształtowanie woli, męstwo, kontrola wrażliwości, wytrwałość, wytrzymałość, znoszenie trudów i niewygód, wstrzemięźliwość, panowanie nad własnymi uczuciami, poczucie lojalności, umiejętność podporządkowania się zasadom, prawość, uczciwość, poświęcenie, wyrzeczenie i solidarność, braterstwo, przyjaźń, wierność zobowiązaniom, szlachetność, sprawiedliwość, wspaniałomyślność wobec pokonanych, zrównoważenie i pokój ducha w porażce. Wszystkie te wartości składają się na całokształt rzeczywistości moralnej, która wymaga prawdziwej ascezy oraz przyczynia się w znaczny sposób do edukacji prawdziwie chrześcijańskiego ducha. Sport może i powinien przyjmować wymiar chrześcijański, przyczyniając się do wewnętrznego uszlachetnienia samych sportowców, ich przyjaciół, ich wielbicieli. Wasze szlachetne i uszlachetniające zaangażowanie nie może ograniczać się do sukcesu sportowego, ani nawet do indywidualnego samodoskonalenia się. Ono winno pociągać was do zabiegania o wyższe wartości; wartość waszego życia rodzinnego, obywatelskiego i społecznego. Dobry sport świadczy przecież o duchowej sile rodziny, społeczeństwa i narodu. W odniesieniu do każdej z tych płaszczyzn jest wstępem do jeszcze trwalszych i godniejszych poświecenia zdobyczy. 4. SZKOŁA DLA DUSZY Jeżeli sport istotnie niesie w sobie możliwość uczłowieczenia człowieka, to może on stawać się również narzędziem podnoszenia człowieka do nadprzyrodzonej mety, do której został on powołany przez Boga. Poszanowanie wartości duchowych pociąga za sobą potwierdzenie absolutnego pierwszeństwa duszy stworzonej na podobieństwo Boga, zrodzonej do nowego życia poprzez ofiarę Jezusa Chrystusa i powołanej do osiągnięcia niezniszczalnej korony życia wiecznego po szczęśliwym ukończeniu ziemskich zawodów (por. 1 Kor 9,24-25). Sport jeśli nie jest on wypaczony staje się prawdziwą szkołą, przygotowaniem duszy do otwarcia się na nagrodę życia wiecznego. Ten sam grecki termin, agon, zmaganie, jest ostatecznie używany przez pisarzy nowotestamentalnych na określenie walki o wiarę (Flp 1,30; Kol 2,1; 1 Tes 2,2; 1 Tm 6,12; 2 Tm 4,7; Hbr 12,1), z głoszeniem Ewangelii. Agonia oznacza ostatecznie zmaganie się, udrękę, stan Chrystusa w Ogrójcu (Łk 22,44). Nawet najsłynniejszy piłkarz, kiedy staje w obliczu zasadniczych pytań egzystencjalnych, odkrywa że jest bezbronny i potrzebuje Bożego światła, by sprostać trudnym wezwaniom. Korzystając ze swojego doświadczenia ćwiczy się w pobożności (1 Tm 4,7) i walczy o dobro daleko ważniejsze. "Walcz mówi św. Paweł - w dobrych zawodach, zdobądź życie wieczne" (1 Tm 6,12). Oto dlaczego "płonący znicz symbol olimpizmu, ma wiązać się nierozerwalnie z Krzyżem, bo bez wiary chęć bycia najlepszym traci sens" (Jan Paweł II, Międzynarodowy Jubileusz Sportowców, 29.X.2000). Oto dlaczego praktykowanie sportu przez tych, którzy nie są prawdziwymi sportowcami może prowadzić do zapomnienia o niedzielnej Eucharystii i innych wymaganiach Ewangelii. Oto także dlaczego prawdziwy mistrz może ostatecznie powiedzieć "W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem" (2 Tm 4,7). Niech w tym duchu Wasza drużyna, Drodzy Panowie, rozpocznie proces odnowy polskiego piłkarstwa, jak kiedyś u początków nowego w odniesieniu do naszej państwowości stanął legendarny Lech. Chciałbym zakończyć dzisiejszą refleksję przytaczając słowa mojego Patrona, św. Stanisława Kostki. Kiedy w rzymskim nowicjacie Stanisław grał w piłkę, jeden ze współbraci zapytał go, co by uczynił, gdyby za chwilę miał umrzeć. Ten odparł bez wahania: "Grałbym dalej". Moi Kochani, jeśli nie straciliście z oczu tego, co najważniejsze, grajcie dalej, grajcie lepiej, grajcie dojrzalej. za stroną www.archpoznan.org.pl