Abp Gądecki wyjaśnia: Kto jest winny śmierci Jezusa?

KAI

publikacja 26.02.2004 06:55

- Chrześcijanie grzeszący są bardziej winni śmierci Chrystusa niż pewni Żydzi, którzy w niej mieli udział - podkreśla abp Stanisław Gądecki. Sposób ukazania ukrzyżowania Jezusa w filmie "Pasja" Mela Gibsona wzbudził ostre protesty środowisk żydowskich, które uważają, że obraz ten czyni ich odpowiedzialnymi za śmierć Zbawiciela i przez to może wzbudzać antysemityzm.

Wobec kontrowersji jakie wywołał film, KAI poprosiła przewodniczącego Komisji ds. Dialogu Religijnego Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego o przypomnienie nauczania Kościoła na temat odpowiedzialności za śmierć Chrystusa. Oto tekst rozważań abp Gądeckiego:

Odpowiedzialność za śmierć Chrystusa

Ostatnio jesteśmy świadkami polemik wzbudzonych przez film Mela Gibsona zatytułowany "Pasja". Film ten - zdaniem krytyków - pokazuje do tego stopnia Żydów w złym świetle, że może to wzbudzić nową falę antysemityzmu. Okrucieństw pokazanych w tym filmie nikt z ludzi nie byłby w stanie wytrzymać. Skoro to wszystko dokonuje się na początku Wielkiego Postu wypada przypomnieć kilka prostych spraw z nauczania Kościoła na temat odpowiedzialności za śmierć Jezusa.

Jak doszło do śmierci Jezusa?

W jaki sposób doszło do śmierci Jezusa? Dlaczego został On wydany przez przedstawicieli swego narodu rzymskiemu namiestnikowi, Poncjuszowi Piłatowi? Jakie były historyczne okoliczności śmierci Jezusa? Ewangelista Marek w zapisie procesu przed Piłatem zaznacza, iż Chrystus został "wydany przez zawiść". Piłat ze swej strony był tego świadom: "Wiedział (...) że arcykapłani wydali Go przez zawiść" (Mk 15,10). Skąd się wzięła zawiść, która doprowadziła do śmierci Chrystusa? Korzenie tej zawiści tkwiły zarówno w tym, czego Jezus nauczał, jak i w tym, w jaki sposób to czynił. Jezus uczył "jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie" (Mk 1,22) i dlatego w oczach uczonych w Piśmie jawił się jako zagrożenie dla ich własnego autorytetu. Objawiło się to na różnych poziomach, które wymieniane są przez Katechizm Kościoła Katolickiego:

Jezus i Izrael (KKK 572-576)

Całe życie ziemskie Jezusa od jego początku aż do śmierci na krzyżu, zmartwychwstania i wniebowstąpienia, jako misterium (Koi 2,9), które On sukcesywnie odkrywa poprzez swoje słowa i czyny, w którym jego człowieczeństwo jest znakiem jego bóstwa, wzbudziło wśród Żydów zarówno wiarę, jak i niewiarę. Od samego początku swojej działalności publicznej wiele czynów i słów Jezusa (kontakty z publicznymi grzesznikami, przebaczanie grzechów, inna interpretacja przepisów o czystości rytualnej, wyrzucanie złych duchów, uzdrawianie w szabat) doprowadziło do ostrych zatargów i konfliktu z ugrupowaniami religijnymi i politycznymi w Izraelu. W ocenie współczesnych Izraelitów Jezus zdawał się występować przeciwko podstawowym instytucjom Narodu Wybranego, przeciw podporządkowaniu się Prawu we wszystkich jego przepisach, przeciw uznawanej przez faryzeuszy tradycji ustnej, przeciwko świątyni jerozolimskiej jako miejscu, w którym w sposób uprzywilejowany mieszka Bóg, przeciw wierze w jedynego Boga, z którym żaden człowiek nie może dzielić chwały. Przez władze religijne Jerozolimy został przeto uznany za "znak sprzeciwu" (Łk 2,34) i fałszywego proroka. Podejrzewano Go o bluźnierstwo, za które groziła kara kamienowania (KKK 574-576).

Jezus i Prawo (KKK, 577-582)

W oczach współczesnych mu Izraelitów Jezus występował jako rabin (J 11,28). Podobnie jak pobożni Żydzi nakładali na siebie jarzmo Prawa, tak On kazał wziąć na siebie Jego jarzmo (Mt 28-30). Wydawało się więc, że pragnie podjąć tę samą drogę, jaka została wybrana przez wielu pobożnych Żydów, drogę doskonałego wypełnienia Prawa nie tylko według litery, ale i według ducha. Poza tym posługiwał się rabinackimi metodami interpretacji Prawa (Mt 12,5; 9,12; Mk 2,23-27; Łk 6,6-9; J 7,22-23). W taki sam sposób przecież przekonywał, kiedy pragnął dowieść, że służba Boża (Mt 12,5; Lb 28,9) i obrona życia bliźniego (Łk 13, 15-16; 14, 3-4) nie wykraczają przeciwko prawu o odpoczynku szabatowym.
Więcej na następnej stronie

Z drugiej jednak strony trzeba też zauważyć, że Jezusowej interpretacji Prawa nie można w pełni zrozumieć jako jednej z wielu interpretacji proponowanych przez rabinów i możliwych do przyjęcia lub odrzucenia (Mt 23,8.10). Istnieje zdecydowana odmienność między Jezusowym a rabinackim podejściem do Prawa. On nie odwołuje się do tradycyjnych autorytetów (Mt 7,28-29), lecz własnym autorytetem interpretuje Prawo: "powiedziano przodkom [...] a ja wam powiadam" (Mt 5,21.27.31). Znosi przepisy ludzkie, które stały w sprzeczności i - w imię ludzkiej tradycji - przekreślały Prawo Boże (np. o pokarmach nieczystych - Mk 7, 15. 19). Nie kontentuje się też rolą komentatora Prawa, On siebie samego przedstawia jako rzeczywistego Prawodawcę (Mk 1,22). Myśl tę w inny sposób podjął św. Paweł, mówiąc: "Do czasu przyjścia wiary byliśmy poddani pod straż Prawa [...] Tym sposobem Prawo stało się dla nas wychowawcą, [który miał prowadzić] ku Chrystusowi [...] Gdy jednak wiara nadeszła, już nie jesteśmy poddani wychowawcy" (Gal 3,23-25). Wszystko to nie mogło nie doprowadzić do konfliktu z ówczesnymi nauczycielami Prawa.

Jezus i świątynia (KKK, 583-586)

Pan Jezus pozornie wystąpił przeciwko świątyni. Uczynił tak w scenie wypędzenia przekupniów, nie wyrażając jednak przez to swojej pogardy dla Miejsca Świętego, wręcz odwrotnie - płonąc gorliwością o jego czystość i chwałę (J 2,16-16-17). Czynił tak, płacząc nad jej losem, gdy zapowiadał zburzenie z wielkim wysiłkiem budowanego domu Bożego (Mt 24,1-2; Mk 14, 58). Ta zapowiedź posłużyła do oskarżenia Go i skazania na karę śmierci przewidzianą dla tych, którzy występowali przeciwko świątyni (Jr 26, 6. 11). Postawa Jezusa była nacechowana głębokim pietyzmem i czcią dla świątyni jerozolimskiej. W rzeczywistości nie był On bowiem wcale przeciwny świątyni jerozolimskiej. Całe jego życie - podobnie jak życie każdego ówczesnego pobożnego Żyda - dojrzewało w cieniu Miejsca Świętego. Zgodnie z przepisami Prawa, ofiarowany w świątyni Jezus wraca do niej z rodzicami co roku na święto Paschy. Tam też w wieku dwunastu lat prowadzi swoją pierwszą publiczną dyskusję z nauczycielami, zaznaczając, że "powinien być w tym, co należy do mego Ojca" (Łk 2,49). Jako dorosły Izraelita uczył w świątyni (J 18,20). Razem ze swoimi uczniami płacił podatek świątynny, a po Jego śmierci apostołowie w dalszym ciągu traktowali świątynię jako miejsce, gdzie przebywa Boża obecność oraz jako najwłaściwsze miejsce modlitwy. Jezus do tego stopnia identyfikował się ze świątynią, że siebie samego przedstawił jako duchową świątynię przebywania Boga na ziemi (J 2,21; Mt 12,6).

Jezus i wiara w jedynego Boga (KKK, 587-591)

W sumie jednak stosunek Jezusa do Prawa oraz do świątyni był problemem mniejszego rzędu wobec głoszonej przez Niego władzy odpuszczania grzechów. Po napiętnowaniu wad poszczególnych grup i wielu wypowiedziach o grzechu, które jeszcze mogły być zrozumiane w kategoriach wypowiedzi prorockich (Łk 5,32; J 8,33-36), Pan Jezus przeszedł do samego odpuszczania grzechów, tj. do spraw zarezerwowanych - według rozumienia władz religijnych - samemu Stwórcy (Mk 2,7). Zrozumienie postawy Jezusa, który identyfikował się z Bogiem ("Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu") stanowiło ogromną trudność dla wielu słuchaczy, którzy oburzeni, nie byli w stanie uwierzyć ani Jemu, ani Jego dziełom (J 10,38). Wiara była możliwa tylko jako akt Bożej łaski (J 3,8). W rozumieniu niektórych swoich ziomków Jezus wystąpił przeciw podstawowej regule wiary, uczynił siebie kimś równym Stwórcy, popełnił bluźnierstwo (J 5,18; 10,33). Nie mogąc uwierzyć w to, że Bóg stał się człowiekiem, wielu współczesnych dostrzegło w Nim jedynie człowieka, który czyni się Bogiem. Dzisiaj dla wielu wyznawców obu religii, judaizmu i chrześcijaństwa, oznacza to oczekiwanie na przyjście (albo na powrót) Mesjasza. Lecz dla chrześcijanina jest to oczekiwanie na powrót Mesjasza, zmarłego i zmartwychwstałego, uznanego za Pana i Syna Bożego. Z drugiej zaś strony Żydzi czekają nadejścia na końcu czasów Mesjasza, którego rysy pozostają zakryte, któremu to oczekiwaniu towarzyszy dramat niewiedzy oraz nieuznawania Jezusa Chrystusa (KKK, 840).
Więcej na następnej stronie

Z historycznego punktu widzenia, ten antagonizm objawił się już na samym początku nauczania Jezusa w rodzinnym Nazarecie. Przemawiając w synagodze nazaretańskiej wskazał na siebie jako na Mesjasza. Wśród słuchaczy wywołało to takie oburzenie, że chcieli go strącić z góry, "na której ich miasto było zbudowane" (Łk 4 29). Ten pierwszy incydent był tylko początkiem i zapowiedzią następnych. Kiedy powiedział, że ma moc odpuszczania grzechów, uczeni w Piśmie dostrzegli w tym bluźnierstwo (por. Mk 2, 6). Kiedy dokonał cudów w dzień szabatu, reakcja była analogiczna. I odtąd słyszymy już o zamiarze zgładzenia Jezusa ("usiłowali /.../ Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu" (J 5, 18). Nic innego nie znaczyły Jego słowa: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: zanim Abraham stał się, JA JESTEM". Dlatego właśnie stanął przed niebezpieczeństwem ukamienowania (J 8. 59). Wydarzeniem, które ostatecznie zadecydowało o zgładzeniu Jezusa, było wskrzeszenie Łazarza w Betanii. Na zebraniu Wysokiej Rady stwierdzono: "Ten Człowiek czyni wiele znaków. Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród" (J 11, 47-50). Ewangelista dodaje: "Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno". I konkluduje: "Tego więc dnia postanowili Go zabić" (J 11, 51-53). Tak więc Jan ukazuje podwójny aspekt stanowiska przyjętego przez Kajfasza. Z ludzkiego, oportunistycznego punktu widzenia, wypowiedź Kajfasza była próbą usprawiedliwienia wyroku, który z powodów politycznych skazywał na śmierć niewinnego człowieka. Z nadrzędnego natomiast punktu widzenia słowa Kajfasza zawierały treść prorocką dotyczącą tajemnicy śmierci Chrystusa. Ostatecznie jednak decyzja o zgładzeniu Jezusa z Nazaretu została podjęta na zebraniu Sanhedrynu. Kiedy pojmanego Jezusa stawiono przed Sanhedrynem, na zasadnicze pytanie najwyższego kapłana: "Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?" Jezus dał odpowiedź: ‚"Tak, Ja nim jestem" (Mt 26, 63-64; por. Mk 14, 62; Łk 22, 70). Sanhedryn dostrzegł w tej odpowiedzi jawne bluźnierstwo i orzekł: "Winien jest śmierci" (Mk 14, 64). Sanhedryn jednak nie mógł wykonać tego wyroku bez zgody namiestnika Rzymu. Piłat osobiście był przekonany, iż Jezus jest niewinny. Ostatecznie jednak ustąpił z lęku, aby nie narazić się cesarzowi. Ustąpił pod naciskiem ze strony przedstawicieli Sanhedrynu i tłumu, który domagał się ukrzyżowania Jezusa.

Odpowiedzialność historyczna i teologiczna

"Jerozolima nie poznała czasu nawiedzenia swego i większość Żydów nie przyjęła Ewangelii, a nawet niemało spośród nich przeciwstawiało się jej rozpowszechnianiu. Niemniej, jak powiada Apostoł, Żydzi nadal ze względu na swoich przodków są bardzo drodzy Bogu, który nigdy nie żałuje darów i powołania (Rz 11,28-29)". A zatem historyczną odpowiedzialność za śmierć Pana Jezusa ponoszą ludzie, którzy zostali wymienieni po imieniu przez Ewangelie. Jezus sam dał temu wyraz, gdy powiedział: "Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził" (Mk 14, 21; Mt 26 24; Łk 22, 22). Słowa te na różny sposób odnoszą się do różnych ludzi, którzy byli sprawcami śmierci Jezusa: do Judasza, do przedstawicieli Sanhedrynu, do Piłata, do innych. Także Szymon Piotr w przemówieniu wygłoszonym po Pięćdziesiątnicy złożył odpowiedzialność na Sanhedryn mówiąc: "Tego Męża /.../ przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście" (Dz 2. 23).
Więcej na następnej stronie

Tej odpowiedzialności nie wolno nam jednak poszerzać poza krąg osób prawdziwie odpowiedzialnych. W dokumencie Soboru Watykańskiego II czytamy: "A choć władze żydowskie wraz ze swoimi zwolennikami domagały się śmierci Chrystusa, jednakże to, co popełniono podczas Jego męki, nie może być przypisane ani wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym, ani Żydom dzisiejszym. Chociaż Kościół jest nowym Ludem Bożym, nie należy przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani jako przeklętych przez Boga, rzekomo na podstawie Pisma Świętego" (Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich "Nostra aetate" - De ecclesiae habitudine ad religiones nonchristianas, 28.X.1965, punkt 4). Co więcej, gdy chodzi o odpowiedzialność w sumieniu, trzeba pamiętać o słowach Chrystusa na krzyżu: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23, 34). Podobnie powiedział później św. Piotr po Pięćdziesiątnicy: "Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak zwierzchnicy wasi" (Dz 3. 17). Trudno więc negować odpowiedzialność tych ludzi, którzy byli rzeczywiście odpowiedzialni za śmierć Chrystusa. Nie można jednakowo traktować Żydów, którzy znali Jezusa, a w Niego nie uwierzyli oraz Żydów współczesnych. Pierwsi znajdują się w całkowicie innej sytuacji niż drudzy. O ile odpowiedzialność pierwszych za ich postawę wobec Jezusa pozostaje Bożą tajemnicą, wobec drugich obowiązuje wolność sumienia. "Tak, aby w sprawach religijnych nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu ani nie przeszkadzano mu w działaniu zgodnie z jego sumieniem" (Dignitatis humanae, 2). Trzeba jednak patrzeć na to wydarzenie przede wszystkim z perspektywy odwiecznego zamiaru Boga, który przeznaczył umiłowanego Syna na ofiarę za grzechy wszystkich ludzi. Jezus jest Odkupicielem świata za sprawą swojej krzyżowej śmierci. Wyznajemy tę wiarę słowami Symbolu nicejsko-konstantynopolitańskiego, który mówi: "Ukrzyżowany również za nas, pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany". Jego śmierć była "ceną" Odkupienia człowieka wszystkich czasów. W tej nadrzędnej perspektywie wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za krzyżową śmierć Chrystusa z powodu grzechów, w takiej mierze, w jakiej przez nasze grzechy staliśmy się przyczyną Jego przebłagalnej ofiary za grzechy (Mt 17, 22). Katechizm Soboru Trydenckiego uczy, że chrześcijanie grzeszący są bardziej winni śmierci Chrystusa niż pewni Żydzi, którzy w niej mieli udział; ci ostatni, istotnie, nie wiedzieli co czynili (Łk 23,34), podczas gdy my wiemy i to aż za dobrze (pars I, caput V, quaest. IX). "Powinniśmy uważać za winnych tego strasznego błędu tych, którzy trwają nadal w swoich grzechach. Ponieważ to nasze zbrodnie stały się przyczyną ponoszenia kary krzyża przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Ci, którzy pogrążają się w rozwiązłościach i złu na pewno, przez ich grzechy krzyżują na nowo w swoich sercach, o ile On w nich się znajduje, Syna Bożego, i okrywają Go wstydem" (Hbr 6,6). I trzeba to uznać, nasza zbrodnia w tym przypadku jest większa niż Żydów, ponieważ ci, według świadectwa apostoła, gdyby poznali Króla chwały, nie ukrzyżowaliby Go (por. l Kor 2,8). My przeciwnie, wyznajemy, że Go znamy, kiedy zaś zapieramy się Go przez nasze czyny, skierowujemy przeciwko Niemu nasze zbrodnicze ręce" (KKK, 598). "To nie złe duchy ukrzyżowały Go, to ty ukrzyżowałeś Go razem z nimi i do tej pory Go krzyżujesz, rozkoszując się w nałogach i w grzechu" (św. Franciszek z Asyżu, Admon, 5,3). Z tego powodu nie należy też przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani jako przeklętych przez Boga, rzekomo na podstawie Pisma świętego (Nostra aetate, 4). Trzeba w każdym razie odejść od tradycyjnej koncepcji narodu ukaranego, zachowanego jako żyjący argument apologetyki chrześcijańskiej. On pozostaje dalej narodem wybranym, "dobrą oliwką, w którą wszczepione zostały gałązki dziczki oliwnej narodów" (aluzja do Rz 11,17-24). Krzyż Chrystusa pozostaje dla wszystkich wezwaniem: "Krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu. Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy (1 J l, 7-8). Krzyż Chrystusa nie przestaje być wezwaniem dla każdego do uznania i wyznania własnej winy, a w ten sposób do życia w prawdzie (por. Jan Paweł II, Katecheza podczas audiencji generalnej, Watykan, 28 września 1988). Abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański, przewodniczący Komisji ds. Dialogu Religijnego KEP