Świadkowie poranka, czyli Kościół w mediach

KAI

publikacja 12.03.2004 06:36

Abp Józef Życiński przestrzega przed pogłębianiem przepaści między Kościołem a współczesną kulturą. Metropolita lubelski wygłosił 11 marca na sesji plenarnej Papieskiej Rady ds. Kultury w Watykanie referat pt. "Świadkowie poranka. Obecność Kościoła w mediach w pluralistycznym społeczeństwie".

Do 30-osobowego grona członków Papieskiej Rady ds. Kultury należą obok abp Życińskiego jeszcze dwaj Polacy: Prymas Polski kard. Józef Glemp, jako członek Rady oraz, jako jeden z jej 25 konsultorów, reżyser Krzysztof Zanussi. Poniżej prezentujemy cały tekst wystąpienia metropolity lubelskiego.

Świadkowie poranka. Obecność Kościoła w mediach w pluralistycznym społeczeństwie

Jak głosić w mediach ewangelię Jezusa Chrystusa uwzględniając realia społeczeństwa pluralistycznego? Pluralizm kulturowy i polityczny niesie wiele wyzwań, które nie występowały w relatywnie bliskiej przeszłości. Zwłaszcza w krajach pokomunistycznych podjęcie przez Kościół misji ewangelizacyjnej poprzez media wiąże się z koniecznością przezwyciężenia wielu stereotypów, w których czynnik psychologicznych rozczarowań lub politycznych sympatii może wpływać na zniekształcenie przekazu Ewangelii. Nie wolno nigdy tolerować sytuacji, w których dla mediów katolickich lokalne sympatie polityczne, bądź też łatwe narzekania na współczesność stają się ważniejsze od wierności Ewangelii Jezusa Chrystusa. Chrześcijaństwo rozczarowań i pesymizmu Sprzeciw wobec negatywnych zjawisk kulturowych znajduje często wyraz w atmosferze medialnej niechęci wobec wszelkich przemian. Nierzadko idzie ona w parze z nostalgicznym przywoływaniem sytuacji sprzed Vaticanum II. Wynikiem tego jest pojawiający się w publicystyce katolickiej kompleks oblężonej twierdzy lub wprowadzanie sensacyjnej pseudoteologii, w której główną rolę odgrywają międzynarodowe spiski lub tropienie wyimaginowanego wroga. Wrogiem może okazać się globalizacja albo Darwinowska teoria ewolucji, dowolna postać liberalizmu, spisek rotarian, nowe kierunki w sztuce, czasem nawet modlitwa ekumeniczna. Dla zwolenników tego podejścia nie jest istotne, iż w nauczaniu papieskim znajdujemy afirmację ewolucjonizmu i subtelne dystynkcje dotyczące różnych form liberalizmu czy globalizacji. W jednoznacznie negatywnej ocenie współczesności koncentrują uwagę na tych aspektach przemian, które w ich opinii upoważniają wyłącznie do negatywnych ocen.
Więcej na następnej stronie

Kulturowe następstwo podobnej praktyki stanowi pogłębianie przepaści między Kościołem a współczesną kulturą. Na miejscu ewangelicznej zasady "nie potępiać, ale prowadzić do zbawienia" (por. J 3,17) pojawiają się długie katalogi potępionych. Towarzyszą im publicystyczne jeremiady, w których nie widać żadnych odniesień do ewangelii; dominuje w nich ideologiczna negacja współczesności, rodząca poczucie rozpaczy i bezsiły. Podobne oddziaływania tworzą zarówno w kręgu twórców kultury, jak i w środowisku młodzieży zniekształcony obraz Kościoła. Zamiast chrześcijańskiej nadziei i wyzwalającej prawdy proponuje się płytką moralistykę i kasandryczne prognozy. Niektórzy z twórców tego stylu kierują się subiektywnie dobrymi intencjami, gdy usiłują wykazywać np., iż rozwój nauki nie osłabia pozycji wiary. Proponowana przez nich krytyka teorii ewolucji czy fizykalnych teorii kreacji łączy jednak antyintelektualizm z fundamentalizmem biblijnym, który jest rażąco niezgodny z nau czaniem wyrażonym w ostatnim okresie w dokumentach Stolicy Apostolskiej. Nowe formy oddziaływania poprzez media prowadzą w tej perspektywie do antyewangelizacji. W wyniku podobnych działań największe szkody ponosi Kościół. Jego zbawczy przekaz zostaje bowiem zniekształcony i sprowadzony do poziomu zdroworozsądkowych lęków, w których nie widać działania łaski Bożej, ponieważ cała uwaga zostaje skupiona na walce, która całkowicie przesłania horyzont nadziei i miłości. Dominacja polityki nad Ewangelią Jest zjawiskiem naturalnym, iż poszczególni członkowie redakcji katolickich mają swe sympatie polityczne oraz nierzadko poszukują współpracowników i sponsorów w kręgu osób o zbliżonych poglądach. Trzeba jednak przeciwdziałać niebezpieczeństwu identyfikowania Kościoła z programem jednej partii. W 1989 r., po odzyskaniu obecności Kościoła w niecenzurowanych mediach, w Polsce sformułowano oddolnie dwie główne propozycje związania misji Kościoła ze środowiskami politycznymi. Kręgi zachowawcze o tradycji narodowej sugerowały, iż Kościół winien związać swą misję z działalnością Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. W kręgach intelektualistów katolickich dominowała opinia, iż Kościół winien identyfikować się z programem Unii Demokratycznej, która przekształciła się następnie w Unię Wolności. Gdyby projekty te zostały zrealizowane, doprowadziłoby to do dramatycznych następstw. Po 15 latach ZChN zniknął bowiem praktycznie ze sceny politycznej, natomiast Unia ma wskaźnik poparcia społecznego na poziomie 4-5 i jest praktycznie nieobecna nawet w najważniejszych dyskusjach dotyczących kultury i społeczeństwa. Zdumiewający skądinąd pozostaje fakt, iż absurdalna w swej istocie propozycja wiązania misji Kościoła z partią zrodziła się niezależnie od siebie w dwóch środowiskach bardzo odległych pod względem inspiracji intelektualnych czy ujmowania priorytetów duszpasterskich. Pokusa łączenia misji Kościoła z programem jednej partii jest szczególnie silna w tych mediach katolickich, w których z samej istoty oddziaływania medialnego potrzebny jest codzienny komentarza do zdarzeń politycznych (prasa codzienna, radiostacje z całodobowym programem). Dlatego też warunkiem koniecznym, aby nie szkodzić głoszeniu Ewangelii Chrystusa, jest kategoryczne odrzucenie łączenia tych mediów z działalnością jednej partii. W szczególności w mediach katolickich nie należy do roli ekspertów politycznych podnosić frustratów, którzy musieli wcześniej zrezygnować z działalności politycznej z powodu braku poparcia społecznego. Nie należy też powierzać tej funkcji dawnym działaczom partyjnym, którzy pełnili jakiekolwiek funkcje ideologiczne w systemie totalitarnym. Niestety, na przekór etyce i zdrowemu rozsądkowi, sytuacje takie zachodzą. Odbiorcom mediów katolickich proponuje się wówczas polityczny folklor urągający poczuciu elementarnej odpowiedzialności.

Więcej na następnej stronie

Aby przedstawić bogactwo nurtów w Kościele, trzeba w mediach katolickich pozytywnie ukazywać stanowisko różnych partii, które jednoczy ten sam szacunek do takich wartości jak: życie ludzkie, godność człowieka, wrażliwość moralna, dialog społeczny wyrażany w parlamentarnej formie. Antyewangelizacyjne działania pojawiają się natomiast wtedy, gdy w ideologicznej wersji zniekształconego chrześcijaństwa usiłuje się w praktyce traktować kogoś z przywódców politycznych ex aequo z Chrystusem. Podobna forma aliansu ołtarza z tronem prowadzi w naturalny sposób do laicyzacji, skutkiem funkcjonowania tych samych mechanizmów, które towarzyszyły ongiś Rewolucji Francuskiej. Głosić ewangelię błogosławieństw Ważnym zadaniem dla mediów katolickich w obecnych realiach kulturowych jest umacnianie nadziei przez ukazywanie pozytywnych przykładów życia człowieka otwartego na nadprzyrodzone Boże wartości. Nie jest kwestią przypadku, że wszystkie kontynentalne synody biskupów, zamykające drugie tysiąclecie, przyjęły jako przewodni temat swych obrad umacnianie nadziei przez spotkanie z Chrystusem żyjącym w Kościele. Cywilizacja zagrożona brzydotą i rozpaczą poszukuje wartości, które Chrystus ukazał w Kazaniu na Górze. Można wskazać, stwierdzane także przez socjologów, empiryczne przejawy tej tęsknoty. W polskich warunkach godny uwagi fakt kulturowy stanowi to, iż wydania książkowe wierszy ks. Jana Twardowskiego sprzedano w łącznym nakładzie przekraczającym 2 mln egzemplarzy. Jest to nadzwyczaj duży nakład w przypadku poety, który nadal żyje i tworzy. Siłę oddziaływania poezji ks. Twardowskiego stanowi jej subtelny optymizm, prostota, ewangeliczna wiara w Boga i człowieka, nie zaś moral istyka inspirowana ideologią polityczną. Innym znamiennym przykładem oddziaływania medialnego pozostają występy dziecięcego zespołu "Arka Noego". W ciągu kilku miesięcy rozprowadzono ponad pół miliona compact dysków z nagraniem piosenek tego zespołu. Teksty nagranych piosenek mówią o potrzebie świętości w naszym życiu, o zaufaniu Bogu wśród życiowych burz, o wyzwoleniu z lęków dzięki poczuciu wspólnoty. Zasadniczo różny styl muzycznej ekspresji znajdujemy w polskich warunkach w muzyce Mikołaja Góreckiego. Jego styl inspirowany motywami religijnymi trafia do muzycznych koneserów. Dziecięcy entuzjazm "Arki Noego" trafia do szerokich rzesz. Obydwa style dopełniają się wzajemnie, ukazując piękno ewangelii błogosławieństw zgodnie ze słowami Jezusa "w domu Ojca mego jest mieszkań wiele" (J 14, 2). Wspierać świadectwo piękna Medialne ukazanie siły dobra i piękna jest znacznie trudniejsze niż epatowanie agresją i brzydotą. Krzysztof Zanussi wspomina, iż w przygotowywanym ostatnio w Niemczech filmie o świętości w warunkach obozu koncentracyjnego usiłowano mu zmienić scenariusz, przypisując pozytywnej postaci filmu ukryte korzystanie z dodatkowych racji żywności. Kiedy zaprotestował przeciwko zmianom pozbawionym jakichkolwiek podstaw merytorycznych, usłyszał, iż film o bohaterze, który jest postacią jednoznacznie pozytywną, będzie nudny i nieżyciowy. W imię realizmu trzeba wynaleźć wady i słabości. Ostatecznie Zanussi zrezygnował z realizacji scenariusza inspirowanego polityczną poprawnością. Na uwagę zasługuje jednak styl, w którym prawdę o ludzkiej szlachetności i dobroci uważa się za nudną, by ostatecznie przypisywać bohaterom wyimaginowane wady w imię rzekomej prawdy o człowieku.

Więcej na następnej stronie

W sytuacji takiej potrzebna jest odwaga twórców, którzy potrafią podjąć świadectwo dobra i piękna w swych dziełach, unikając z jednej strony kiczu, z drugiej - płytkiej moralistyki. Godne zalecenia jest wspieranie tych środowisk, które potrafią przeciwstawić się dominującej modzie, by skierować refleksję odbiorcy w stronę wyższych, ewangelicznych wartości. Wyrazem tej praktyki jest przyjęty od kilku lat w Kościele w Polsce zwyczaj przyznawania nagród dla dziennikarzy i twórców kultury. Nagroda "Ślad" przyznawana dziennikarzom z inicjatywy Katolickiej Agencji Informacyjnej przywołuje pamięć zmarłego biskupa Jana Chrapka, który w Konferencji Episkopatu Polski był odpowiedzialny za sprawy mediów. Kandydatami do niej są dziennikarze, którzy kładą nacisk na wartości moralne i ukazują obecność inspiracji ewangelicznych we współczesnym życiu. Inny zespół nagród "Totus" jest przyznawany z racji rocznicy wyboru Jana Pawła II przez powołaną przez Episkopat Fundac ję "Dzieło Trzeciego Tysiąclecia". Laureatami nagrody są zarówno ludzie mediów, jak i twórcy kultury ukazujący wartości, które są w szczególny sposób obecne w nauczaniu Jana Pawła II. W ostatnim okresie nagrody "Totus" otrzymali zarówno wybitni twórcy jak np. Mikołaj Górecki, jak i Piotr Trzaskalski, młody reżyser filmu "Edi" ukazującego, na przekór komercyjnym wzorcom, pełną humanizmu opowieść o niezniszczalnym charakterze ludzkiego dobra i miłości. Specjalne wyróżnienie przyznano także internetowemu portalowi "Mateusz" za jego funkcje ewangelizacyjne. Wyrazem solidarności Koscioła ze środowiskiem twórców kultury będą także doktoraty honoris causa, które podczas II Kongresu Kultury Chrześcijańskiej w KUL, we wrześniu 2004 r., otrzymają Mikołaj Górecki i Krzysztof Zanussi. Prawda niosąca wyzwolenie Niejednokrotnie w mediach katolickich pojawia się alternatywa czy poświęcać główną uwagę apologetyce działań ludzi Kościoła czy też świadectwu prawdy, która według słów Jezusa niesie wyzwolenie (por. J 8,32). Wzór odwagi w podejmowaniu prawd niewygodnych odnajdujemy w Ewangelii. Tradycja wczesnego Kościoła nie ukrywała zdarzeń, lecz potrafiła odważnie mówić o zdradzie Judasza, słabości Szymona Piotra, sprzeczkach między Apostołami o pierwsze miejsca. Informacji tych nie sprowadzono jednak do poziomu sensacyjnych news, lecz ukazywano je w perspektywie misji Kościoła głoszącego Ewangelię błogosławieństw, w którym Chrystus przynosi wyzwalającą łaskę. Tej samej odwagi potrzeba nam obecnie, gdy jako alternatywę wobec nauczania Kościoła proponuje się utrzymane w pobożnościowej retoryce komentarze, w których zbawienia świata dokonują działacze folklorystycznych partii, zaś siłę chrześcijaństwa usiłuje się demonstrować ośmieszając teorie naukowe i broniąc pseudonaukowych patologii . W kulturze, w której miejsce prawdy zajmuje coraz częściej "political correctness", potrzebni są świadkowie prawdy ukazujący piękno życia inspirowanego ewangelią. Ważne szanse dla ewangelizacji pojawiają się dzięki możliwościom stworzonym przez Internet, prasę katolicką, radiostacje diecezjalne, stałe programy telewizyjne. Niosą one szansę dotarcia także do środowisk, które w normalnych warunkach nie mają kontaktu z Kościołem instytucjonalnym. Trzeba nam wyrazić szacunek dla tych przedstawicieli mediów, którzy przez interesująco prowadzone portale internetowe, żywą publicystykę, dyskusję osadzoną w realiach życiowych docierają do świata z przesłaniem Dobrej Nowiny. Trzeba ciągle uczyć się tej postawy, której niedoścignionym mistrzem pozostaje św. Paweł przemawiający na ateńskim Areopagu do greckich słuchaczy (Dz 17,16-31). Zarówno jego umiejętność poszukiwania wspólnoty wartości, jak i język uwzględniający zainteresowania słuchaczy uczą trudnej sztuki odchodzenia od patosu, ideologicznych uproszczeń, pragmatycznej pogoni za natychmiastowym sukcesem. Znamienne jest, że w swym wystąpieniu Apostoł Narodów mówił życzliwie o oznakach lokalnej pobożności, cytował miejscowych poetów, szukał wszelkich dostępnych środków, by przybliżyć mieszkańcom Aten światło Damaszku i optymistyczną prawdę o Zmartychwstaniu. Jego przesłanie przyjęto ze sceptycznym dystansem, nawrócenie zaś dwojga osób, Dionizego Areopagity i Damaris, trudno uznać za imponującą statystykę. Boża logika nie stosuje się jednak do ludzkich praw sukcesu. Nie można jej wyrazić w języku rankingowych wskaźników. Trzeba umieć, w stylu Apostoła Narodów, cierpliwie trwać pośród mroku o czekując na brzask, w którym światła Damaszku złączą się ze światłem wielkanocnego poranka. W tym sensie do katolickich przedstawicieli mediów należy odnosić papieskie słowa o współczesnych stróżach poranka. Stróżowanie nie jest czynnością atrakcyjną; brzask poranka stanowi jednak naszą wspólną wartość w kulturze znaczonej piętnem współczesnych rozczarowań i podejrzeń.