Jeden naród Boży w końcu na wzgórzach kijowskich

KAI

publikacja 20.04.2004 06:31

Rozpoczęcie procesu przenoszenia siedziby Kijowsko-Halickiej Metropolii Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK) ze Lwowa do Kijowa i nową wizję stosunków ekumenicznych na Ukrainie zapowiedział zwierzchnik tego Kościoła kard. Lubomyr Huzar.

Publikujemy streszczenie obszernego listu pasterskiego pt. "Jeden naród Boży w końcu na wzgórzach kijowskich". Zdaniem kardynała wśród tych, którzy czują się związani z wielowiekową tradycją kijowską, dojrzewa przekonanie, że nowe światło chwały Bożej "na naszej, i to swojej ziemi" może i powinno objąć także jeden Kościół kijowski. "Przemyślenie i uzgodnienie jego podstaw eklezjalno-teologicznych, kanoniczno-prawnych, społeczno-politycznych i duchowo-kulturowych wymaga jeszcze wiele żmudnej pracy i szczerej modlitwy" - stwierdził arcybiskup większy Lwowa. Dodał, że "przeniesienie rezydencji zwierzchnika jednego ze spadkobierców dawnej metropolii kijowskiej - Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego - do siedziby nad brzegami Dniepru jest dla nas dobrą okazją, aby spróbować nakreślić te podstawowe zasady, jakie mogłyby lec u podstaw przyszłej wspólnej wizji zjednoczonego Kościoła". Gdy chrześcijaństwo dotarło na Ruś-Ukrainę (988 r.), Kościół był niepodzielony, a Ruś była otwarta na dwa główne ośrodki chrześcijaństwa: Rzym i Konstantynopol. Kard. Huzar przypomniał, że Kościół kijowski wyraźnie zdawał sobie sprawę z nierozdzielności "sukni Chrystusowej" a świadomość ta jest żywa po dziś dzień, "służąc za źródło nadziei". Poczucie przynależności do Kościoła rzymskiego w pamięci całego Kościoła kijowskiego mogło przygasać (zwłaszcza gdy świadomie je zacierano), nigdy jednak nie wygasło całkowicie, a w minionych "ekskluzywnych" czasach przynależność wyznaniowych odłamów Kościoła kijowskiego do różnych ośrodków chrześcijańskich powodowała poważne straty w życiu duchowym i instytucjonalnym. Gdy nie było własnego państwa, życie Kościołów ukraińskich pod wpływem zagranicznych interesów politycznych w znacznym stopniu wyradzało się, ale mimo wszystko nie zatarło się w pamięci kościelnej poczucie jedności Kościoła prastarego Kijowa, a jego lud Boży, choć podzielony wyznaniowo, nie pogodził się z rozłamem. Kardynał przypomniał, że UKGK, odnowiwszy i rozwinąwszy swą posługę duszpasterską, struktury kościelne i teologię, jest przekonany, że dojrzał obecnie, zgodnie z tradycją wschodniochrześcijańską, do doprowadzenia swej struktury do poziomu patriarchatu. Decyzję w tej sprawie podjęto jednomyślnie na III sesji Soboru UKGK w 2002 r., a następnie potwierdził ją Synod Biskupów. "Tym samym Kościół nasz, odpowiadając na wezwanie Ojca Świętego do wspólnej pracy nad współczesnym wyjaśnieniem zasady prymatu Papieża, proponuje Kościołowi łacińskiemu przejść do wzorca wspólnoty [współuczestnictwa] w stosunkach między obu Kościołami" - podkreślił zwierzchnik UKGK. Jest to ważne nie tylko dlatego, że wzorzec ten był właściwy dla tych stosunków na etapie powstawania Kościoła kijowskiego, ale również dlatego, że ma on wszelkie szanse stać się nową propozycją patriarchy ekumenicznego dla Kościołów prawosławnych. Umożliwi ona poszanowanie eklezjalnej istoty Kościołów wschodnich, a zarazem usunąć ze stosunków międzykościelnych historyczne antagonizmy i uprzedzenia, które przeszkadzały porozumieniu katolicko-prawosławnemu - wyjaśnił kard. Huzar.

Więcej na następnej stronie

Przypomniał, że w czasach rozłamu Kościoła kijowskiego jego odłamy popadły w różne formy uzależnienia od ważnych ośrodków chrześcijaństwa: Rzymu, Konstantynopola i Moskwy. Trudności w stosunkach między nimi osłabiły Kościół kijowski, a w końcu doprowadziły do utraty jego jedności. "Na obecnym, jakościowo nowym etapie, gdy w stosunkach międzykościelnych zachodzą radykalne przemiany, to, co dawniej było słabością życia kościelnego na Ukrainie, dziś może stać się jego siłą" - podkreślił kardynał. Zaznaczył, że każdy odłam, bliski historycznie jednemu z tych ośrodków, nie musi wyrzekać się swych uświęconych przez wieki więzi wyznaniowych i że nie sprawdziły się dawne żądania zerwania takich czy innych kontaktów, wysuwane niegdyś na Ukrainie. Zastąpienie zależności jurysdykcyjnej przez "siostrzane współuczestnictwo" umożliwiłoby nie tylko zachowanie cennych aspektów dotychczasowych powiązań, ale także wzbogacenie nimi wspólnej skarbnicy Kościoła kijowskiego - podkreślił autor listu. Zaznaczył, że w tej sytuacji, przenosząc siedzibę Metropolii Kijowsko-Halickiej do Kijowa, UKGK wnosi z sobą jedyne w swoim rodzaju doświadczenie wspólnoty z Zachodem chrześcijańskim i otwartości na chrześcijańską Europę. Kardynał przypomniał, że działające na Ukrainie Kościoły prawosławne są nosicielami wspólnej z UKGK tradycji kijowskiej, której poszczególne elementy zachowały się wspaniale właśnie w Kościołach prawosławnych, "toteż to wszystko piękne, co zachowały one ze wspólnego dziedzictwa, nie powinno być utracone". Przeciwnie, każdy z tych Kościołów ponosi współodpowiedzialność za to, aby przechowana przez nie cząstka wspólnego skarbu stała się dorobkiem narodu ukraińskiego. Kardynał podkreślił, że odnosi się to zarówno do Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego, jak i do dwóch pozostałych Kościołów: Autokefalicznego i Patriarchatu Kijowskiego, które "na różne sposoby wcielają w życie ważną dla wszystkich ideę autokefalii Kościoła kijowskiego". Dlatego też myśl o jego jedności nie oznacza wyrzekania się skarbu współuczestnictwa z różnymi ośrodkami chrześcijaństwa, ale przeciwnie: oznacza wzbogacenie go zdobyczami wspólnego dorobku duchowego Kościoła kijowskiego. Będzie to bogactwo nie tylko różnych odłamów tego Kościoła, ale również ich Sióstr, czyli Kościołów lokalnych na Wschodzie i Zachodzie. Ponadto można by się było pozbyć niszczących Kościół podziałów i wcielić w życie współczesną zasadę eklezjalną "jedności w różnorodności" - podkreślił Huzar. "Dzisiaj niezależność państwowa Ukrainy stwarza jej Kościołom jedyną w swoim rodzaju okazję przemyślenia swego stanowiska zarówno wobec samego zjawiska państwowości ukraińskiej, jak i co do historycznych form kolejnego zniewolenia ze strony państwa" - stwierdził kardynał. Zauważył, że wszystkie odłamy Kościoła kijowskiego zaznały w takim czy innym stopniu gorzkich doświadczeń wskutek mieszania się reżymów autorytarnych bądź totalitarnych w ich sprawy wewnętrzne, a nawet płaciły za wierność przykazaniom Chrystusowym wielkim męczeństwem swych sług i dzieci.

Więcej na następnej stronie

Zdaniem autora listu ukraińska świadomość kościelna nie przyswoiła sobie w sposób należyty odzyskania państwowości w 1991 r., toteż zrodziła się konieczność nowego wyraźnego określenia zarówno odmienności, jak i współdziałania (symfonii) państwa i Kościoła w służbie ludowi Bożemu na Ukrainie. Szczególną uwagę należy poświęcić wypracowanej w ciągu wieków w różnych odłamach Kościoła kijowskiego tradycji wewnętrznej wolności Kościoła od wpływów i nacisków struktur państwowych i wynikającej stąd reorientacji Kościoła na pracę dla narodu. Ale udało się też już wiele osiągnąć. Uniknięto np. niepotrzebnej straty sił na wzajemną rywalizację między Kościołami i wszystkich ich z państwem, dzięki czemu przyczyniły się one w znaczący sposób do konsolidacji narodu i przezwyciężenia rywalizacji regionalnych i ideologicznych. Ponadto normalizacja stosunków międzykościelnych uniemożliwiła przekształcenie Ukrainy po raz kolejny w widownię rywalizacji między państwami. Wnosząc ewangeliczny pokój i harmonię do swych stosunków wzajemnych, Kościoły ukraińskie spełniły nie tylko obowiązek chrześcijański, ale również zadania typowo europejskie, właściwe całemu kontynentowi na obecnym etapie jego rozwoju. Przyczyniły się do umocnienia państwowości ukraińskiej i wniosły własny wkład do uświadomienia wszystkim należnego Ukrainie miejsca w Domu Europejskim - podkreślił kardynał. Zwrócił następnie uwagę, że wysiłki UKGK na rzecz uzyskania statusu patriarchatu zakłóciły całokształt stosunki katolicko-prawosławne. Kościoły prawosławne zaczęły nadsyłać do Watykanu protesty, i to ujęte w formę ultimatum. Według nich utworzenie patriarchatu może spowodować zerwanie stosunków między Kościołem katolickim a całym prawosławiem. Kard. Huzar przypomniał, że podobnie było wcześniej, gdy dwa niekanoniczne Ukraińskie Kościoły Prawosławne: Autokefaliczny i Patriarchatu Kijowskiego zaczęły zabiegać w Konstantynopolu o uzyskanie autokefalii - Moskwa zagroziła Konstantynopolowi zerwaniem jedności eucharystycznej. Ujawniły się w ten sposób główne linie kryzysu w obecnych stosunkach międzykościelnych, które mogą podważyć dotychczasowe zdobycze dialogu ekumenicznego. Niepowodzenie wysiłków ekumenicznych i bezpośrednie zachwianie jedności Wschodu i Zachodu już się odbija na Kościołach ukraińskich, gdyż stosunki między nimi w znacznym stopniu zależą od stosunków między głównymi ośrodkami chrześcijaństwa. Toteż ich normalizacja jest nakazem obecnego okresu historycznego - podkreślił zwierzchnik UKGK. Dodał, że stosunki te są naznaczone bezwładem przywiązania do schematów i wzorców przeszłości. Obecnie, gdy mapa Europy wygląda zupełnie inaczej, schematy przeszłości już nie działają, ale nie przewidziały one ani samodzielnego państwa ukraińskiego, ani możliwości powstania jednego Kościoła ukraińskiego (kijowskiego). Przejawy ultymatywnego języka w stosunkach międzykościelnych pozbawiają dialog ekumeniczny jego głównego i niezbędnego składnika - wzajemnego dialogowego otwarcia się Kościołów na siebie.

Więcej na następnej stronie

W tej sytuacji Ukraiński Kościół Greckokatolicki proponuje lokalnym Kościołom siostrzanym przemyślenie innej drogi przezwyciężania historycznych sprzeczności między nimi. Po pierwsze, obecną specyfikę sytuacji kościelnej na Ukrainie należy traktować nie jako zakłócenie jedynego możliwego porządku międzykościelnego, ale jako procesy zdeterminowane naturalnym rozwojem Kościoła ukraińskiego. Skoro zasada braterstwa Kościołów i prawdziwego ekumenizmu wyklucza ich podział na mniej lub bardziej ważne, należy poważnie podejść do wewnętrznych potrzeb tych Kościołów i uważnie poznać ich propozycje. Po drugie, trwały pokój chrześcijański na Ukrainie, będący warunkiem wstępnym dalszego dialogu ekumenicznego, można zapewnić jedynie na drodze uwzględniania interesów każdej zainteresowanej strony. Za takim podejściem przemawia nie tylko kultura ewangeliczna, potrafiąca dostrzec siłę w słabości, ale także doświadczenie obecnej cywilizacji w dziedzinie łagodzenia konfliktów. Po trzecie, monopolistyczne próby rozwiązania problemu powstania jednego lokalnego Kościoła na Ukrainie na rzecz jednego wyznania należy zastąpić zespolonym wysiłkiem całej społeczności chrześcijańskiej. Cywilizowane rozwiązanie losów Kościoła kijowskiego może stać się prawdziwym "laboratorium ekumenicznym" (według określenia Jana Pawła II), pozbawionym ultymatywności oraz pełnym ducha współpracy i partnerstwa. Harmonijne, inkluzywne formy zjednoczenia Kościoła kijowskiego (np. w formie jednego Patriarchatu, o czym Ukraińcy marzyli już w XVII w.) dzięki jedynej w swoim rodzaju, opartej na wspólnocie [współuczestnictwie] otwartości mogą być szansą spotkania się głównych centrów chrześcijaństwa na tym obszarze, aby wreszcie znaleźć nowe ekumeniczne modele porozumienia. Nikt nie zdołał jeszcze wymierzyć głębi tej rany, jaką zadały świadomości chrześcijańskiej polemiczne formy głoszenia wiary i prozelityczne sposoby duszpasterstwa. Tysiącletnia praktyka wychowywania wiernych w duchu rywalizacji grecko-łacińskiej po rozłamie, jak również 400-letnia praktyka takiego wychowania w duchu pounickiej rywalizacji na Ukrainie w istotnym stopniu zaciemniły w duszach chrześcijan ukraińskich ikonę ewangelicznej pobożności. Porażki i niepowodzenia w dotychczasowych wysiłkach na drodze do jedności ze strony Kościołów ukraińskich świadczą dobitnie, że nie da się przystępować do rozwiązania przyszłych losów Kościoła kijowskiego z takim bagażem. Obecnie żaden Kościół ukraiński nie może czuć się wolnym od odpowiedzialności za te klęski duchowe. "Przenosząc siedzibę Metropolii Kijowsko-Halickiej do Kijowa powtarzamy słowa przebaczenia, wypowiedziane w 2001 r. we Lwowie w obecności Ojca Świętego" - napisał kardynał. Była to prośba o wybaczenie skierowana do tych wszystkich, których kiedykolwiek skrzywdzili grekokatolicy i ich gotowość przebaczenia win swym prześladowcom. Na zakończenie swego listu arcybiskup większy Lwowa podkreślił, że nie jest to oczywiście wyczerpujące przedstawienie zasad, "na jakich można by zbudować przyszłą wizję Kościoła kijowskiego". Dlatego wzywa wszystkich wiernych UKGK i ludzi dobrej woli z innych Kościołów i wspólnot do pracy nad dalszym uściśleniem tego wielkiego celu.