Za uratowanie grzesznika

KAI

publikacja 13.05.2004 08:05

Rozważania nt. Psalmu 30 (29), będącego hymnem dziękczynnym za wybawienie od śmierci, były przedmiotem katechezy Jana Pawła II podczas audiencji ogólnej 12 maja na Placu św. Piotra w Watykanie. Było to kolejne nauczanie papieskie z rozpoczętego w ub.r. cyklu o miejscu Liturgii Nieszporów w Kościele.

Po wygłoszeniu katechezy i streszczeniu jej w kilku językach Ojciec Święty pozdrowił pielgrzymów z różnych krajów, m.in. półtora tysiąca rodaków, wezwał do modlitw o pokój na świecie, odmówił ze zgromadzonymi modlitwę Regina Caeli i udzielił wszystkim błogosławieństwa apostolskiego. Oto polski tekst przemówienia Papieża: 1. Przemożne i łagodne podziękowanie płynie do Boga z serca modlącego się, gdy rozwiało się w nim widmo śmierci. Uczucie takie z całą mocą przebija z Psalmu 30 (29), którego wysłuchaliśmy przed chwilą, ale także niewątpliwie z naszych serc. Ten hymn wdzięczności jest wyjątkowo wyrafinowany literacko i opiera się na całej serii przeciwieństw, które w sposób symboliczny wyrażają wyzwolenie, jakiego dokonał Pan. Tak więc ze "schodzeniem do grobu" kontrastuje "wydobycie się z Szeolu" (por. w. 4); "chwilowy gniew" Pana zastępuje "Jego łaskawość przez całe życie" (por. w. 6); po "płaczu" wieczornym przychodzi "radość" poranka (tamże); po "biadaniach" zaś "taniec", a po żałobnym "worze" - "opasanie radością" (por. w. 12). Minęła więc noc śmierci i rozkwita świt nowego dnia. Dlatego tradycja chrześcijańska odczytywała ten Psalm jako pieśń paschalną. Świadczy o tym cytat na początku, jaki w wydaniu tekstu liturgicznego Nieszporów zaczerpnięto z wielkiego pisarza monastycznego czwartego wieku, Jana Kasjana: "Chrystus składa dziękczynienie Ojcu za swe chwalebne zmartwychwstanie". 2. Modlący się wielokrotnie zwraca się do "Pana" - co najmniej osiem razy - czy to po to, aby zapowiedzieć, że będzie Go wysławiał (por. ww. 2 i 13), czy dla przypomnienia wołania, jakie do Niego skierował w czasie próby (por. ww. 3 i 9), czy Jego wyzwalającej interwencji (por. ww. 2.3.4.8.12), czy też błagając ponownie o Jego miłosierdzie (por. w. 11). W innym miejscu modlący się wzywa wiernych, by śpiewali Panu hymny dziękczynne (por. w. 5). Odczucia oscylują stale między straszliwym wspomnieniem doznanej wizji a radością wyzwolenia. Oczywiście minione niebezpieczeństwo jest poważne i napawa jeszcze drżeniem; pamięć o przeżytym cierpieniu jest jeszcze wyraźna i żywa; dopiero niedawno oschły łzy z oczu. Jednakże zaświtał już nowy dzień; miejsce śmierci zajęła perspektywa życia, które trwa. 3. Psalm ukazuje więc, że nie powinniśmy nigdy pozwolić, by usidlił nas mroczny splot rozpaczy, kiedy wydaje się, że wszystko przepadło. Niewątpliwie nie można też popaść w ułudę, że ocalimy się sami własnymi środkami. Psalmista stoi mianowicie przed pokusą pychy i samowystarczalnością: "A ja powiedziałem pewny siebie: »Nigdy się nie zachwieję«" (w. 7). Również Ojcowie Kościoła zatrzymali się nad tą pokusą, jaka pojawia się w czasie pomyślności, a w próbie widzieli wezwanie Boga do pokory. Na przykład Fulgencjusz, biskup Ruspe (467-532) w swym Liście 3, skierowanym do zakonnicy Proby, tak oto komentuje fragment Psalmu: "Psalmista wyznawał, że czasem pysznił się swym zdrowiem, jak gdyby to była jego zasługa, i upatrywał w tym niebezpieczeństwo poważnej choroby. Mówi bowiem: »A ja powiedziałem pewny siebie: 'Nigdy się nie zachwieję!' A ponieważ, gdy to mówił, opuściło go wsparcie łaski Bożej i zatrwożony popadł w swoją chorobę, tak powiada dalej: »W dobroci swej, Panie, uczyniłeś mnie niezdobytą górą, ale gdy ukryłeś swe oblicze, ogarnęła mnie trwoga«. Dla ukazania ponadto, że o pomoc łaski Bożej, chociaż ją się posiada, należy prosić pokornie i nieustannie, dodaje: »Wołam do Ciebie, Panie, błagam Boga mego o miłosierdzie«. Nikt zresztą nie zanosi modłów i nie wysuwa próśb, nie przyznając, że ma mankamenty, ani nie uważa, że może zachować to, co ma, zawierzając jedynie własnej cnocie" (Fulgencjusz z Ruspe, Listy, Rzym 1999, s. 113). 4. Po wyznaniu pokusy pychy, jaką miał w czasie pomyślności, Psalmista przypomina próbę, jaka potem nadeszła, mówiąc do Pana: "Gdy ukryłeś swe oblicze, ogarnęła mnie trwoga" (w. 8). Modlący się przypomina wówczas, w jaki sposób błagał Pana (por. ww. 9-11): krzyczał, prosił o pomoc, błagał o ocalenie od śmierci, wysuwając argument, że śmierć nie przynosi Bogu żadnej korzyści, albowiem umarli nie mogą już wysławiać Boga i nie mają powodu, by głosić wierność Boga, ponieważ ich opuścił. Tę samą argumentację odnajdujemy w Psalmie 88 (87), w którym modlący się, bliski śmierci, prosi Boga: "Czy to w grobie się opowiada o Twojej łasce, a w Szeolu o Twojej wierności?" (Ps 88 [87], 12). Podobnie król Ezechiasz, ciężko chory, a potem uzdrowiony, mówił do Boga: "Nie Szeol Cię sławi ani śmierć wychwala Ciebie... Żywy, żywy Cię tylko wysławia" (Iz 38,18-19). W ten sposób Stary Testament wyrażał gorące pragnienie człowieka, aby Bóg pokonał śmierć i przytaczał liczne przypadki, gdy doszło do tego zwycięstwa: ludzie, którym groziła śmierć z głodu na pustyni, więźniowie, którzy uniknęli kary śmierci, uzdrowieni chorzy, rozbitkowie scaleni na morzu (por. Ps 107 [106], 4-32). Nie były to jednak zwycięstwa ostateczne. Prędzej lub później śmierć była zawsze górą. Pragnienie zwycięstwa mimo wszystko jednak nie wygasło i stało się w końcu nadzieją na zmartwychwstanie. Zaspokojenie tego przemożnego pragnienia zapewniło w pełni zmartwychwstanie Chrystusa, za które nigdy nie podziękujemy Bogu w wystarczającym stopniu.