Z komina słabo widać

Jan Drzymała

Zaglądając uporczywie w komin, można co najwyżej twarz sobie osmalić i Ducha Świętego pomylić z gołębiem, który tam przypadkiem przysiadł

Z komina słabo widać

Fajnie jest! Jak ktoś chce, może się teraz prawie bez przerwy gapić w rurę wystającą z dachu Kaplicy Sykstyńskiej. Przeciekawe są te próby sięgnięcia tam, gdzie wzrok nie sięga. Jeszcze ciekawsze są typowania, kto będzie tym następnym, kogo wybiorą.

W Watykanie trwają najbardziej niesamowite wybory świata. Wybory, do których nie da się przyłożyć żadnej ludzkiej miary. A kiedy próbuje się to robić, wychodzi coś, co jest i śmieszne, i straszne.

Kościół jest teraz na czołówkach gazet, mówi się o nim w głównych wydaniach wiadomości. Po pierwsze dlatego, że znalazł się w kolejnym ważnym momencie dziejów. Coś ma się zmienić. Ma być wybrany kolejny papież, który będzie dzierżył ster łodzi Piotrowej.

Ale w moim odczuciu jest jeszcze druga strona szalonego zainteresowania tym, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami Sykstyny.

Wierzymy, że w czasie konklawe toczy się niezwykły dialog ludzi z Bogiem. To Duch Święty wskazuje kandydata, którego muszą rozpoznać kardynałowie. Mam wrażenie, że właśnie tego Ducha Świętego chcielibyśmy dostrzec, zaglądając przez dziurkę od klucza albo przez komin kaplicy, w której obradują elektorzy.

Zainteresowanie konklawe może świadczyć o tym, że mimo wszystko wciąż gdzieś drzemie w ludziach tęsknota za transcendencją, za Bogiem, który potrafi wejść w nasze życie i do nas mówić. Szkoda tylko, że tak infantylne niekiedy są próby „przyłapania” Go na gorącym uczynku. Tymczasem On się przyłapać nie da. Jego działanie będzie można dostrzec dopiero z perspektywy czasu. Wystarczy spojrzeć w historię. Mówi się, że w niektórych przypadkach zupełnie przeciętny kardynał stawał się, nieprzeciętnym, a nawet wielkim papieżem. W takich właśnie znakach najprędzej można dostrzec działanie Ducha Świętego. A zaglądając uporczywie w komin, można co najwyżej twarz sobie osmalić i Ducha Świętego pomylić z gołębiem, który tam przypadkiem przysiadł.

TAGI: