Nie ateizm, lecz praktyczny brak wiary

KAI

publikacja 17.07.2004 07:31

Niewiara nie jest już sprawą kilku jednostek, lecz stała się zjawiskiem masowym - powiedział kard. Paul Poupard, przewodniczący Papieskiej Rady Kultury.

W rozmowie z watykańską agencją ZENIT przedstawił on swego rodzaju mapę tego fenomenu, podkreślając, że dotyczy on szczególnie społeczeństw, w których przeważa zeświecczony wzorzec kultury. Zdaniem francuskiego kardynała kurialnego, ateizm wprawdzie słabnie, ale mamy do czynienia z praktycznym brakiem wiary, wiążącym się z kulturą przenikniętą zeświecczeniem. Zjawisko "neopogaństwa" związanego z takimi teoriami kosmogonicznymi jak New Age, jest typowe zwłaszcza dla zlaicyzowanych społeczeństw Zachodu. "Wielu mówi o powrocie do sacrum, nie uściślając, że jest to raczej przejaw jakiejś słabej religijności, która nie ma odniesienia do osobowego Boga, przejaw raczej emocjonalny niż doktrynalny" - stwierdził przewodniczący Papieskiej Rady, w której od 25 marca 1993 istnieje odrębna sekcja ds. dialogu z niewierzącymi. Według niego, ta nowa religijność nie oznacza powrotu do wiary, stanowiąc prawdziwe wyzwanie dla chrześcijaństwa. Liczba osób uważających się za ateistów lub niewierzących jest różna, zależnie od kraju i kontynentu. W Afryce niewiara dotyczy głównie Europejczyków i występuje raczej w dużych miastach. W takim kraju jak Republika Południowej Afryki istnieje ponad 6 tys. Kościołów i związków wyznaniowych, trudno więc mówić o braku wiary. W Stanach Zjednoczonych za zdeklarowanych mianem ateistów uważa się jeden procent ludności, z drugiej jednak strony aż 15% mieszkańców nie czuje się związanych z jakimkolwiek Kościołem. Większość Amerykanów modli się, podczas gdy jedynie 1 proc. twierdzi, że nigdy tego nie czyni. W Ameryce Łacińskiej jedynym krajem, w którym oficjalnie wciąż panuje reżim ateistyczny, jest Kuba. Mimo to znamienne jest, że po 40 latach wychowania ateistycznego, 86% mieszkańców wyspy uważa się za wierzących, choć tylko 15% chodzi do kościoła. W Brazylii, która jest największym krajem katolickim na świecie, jesteśmy świadkami przechodzenia z Kościoła katolickiego do innych wyznań. Jeśli jeszcze w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku stanowili oni 93,5% mieszkańców, to obecnie jest ich 73,8%. Jednocześnie odsetek chrześcijan innych wyznań wzrósł z 0,5 do 15%. W sąsiedniej Argentynie 4% ludności uważa się za ateistów a 12% - za agnostyków. Szczególnym przypadkiem jest Meksyk, rządzony przez 70 lat przez władze zdominowane przez masonów o jawnie antyklerykalnym nastawieniu. A jednak 90% mieszkańców to katolicy, a Matkę Bożą z Guadalupe czczą w praktyce wszyscy obywatele tego państwa. "To obrazuje, jak głębokie są korzenie religijności ludowej" - podkreślił kard. Poupard. Dodał, że w Ameryce Środkowej, obejmującej kilka małych państw na południe od Meksyku, pobożność ludowa twardo przeciwstawia się naporowi wzorca świeckiego. Zupełnie odmienna sytuacja występuje w Azji, gdzie - jak zauważył jeden z miejscowych biskupów - "Nie ma zjawiska niewiary, bo nie ma żadnej wiary". Na przykład w Japonii, według kardynała, istnieje prawdziwy supermarket religii, w którym ludzie potrafią wybierać różne wierzenia, zależnie od chwilowych potrzeb i chęci. "Jeśli dodamy do siebie liczbę szintoistów, taoistów, buddystów i chrześcijan, okaże się, że należy do nich 125% ludności tego kraju, gdyż wielu przyznaje się do wyznawania kilku religii naraz" - wyjaśnił przewodniczący Papieskiej Rady Kultury.

Więcej na następnej stronie

Podkreślił, że jedynym krajem azjatyckim, w którym przeważają chrześcijanie, są Filipiny, gdzie prawie 83% mieszkańców to katolicy, a 4,57% są muzułmanami, a tylko 0,3% uważa się za niereligijnych. Ciekawy jest także przypadek Korei Południowej, w której odnotowuje się największą liczbę przejść na katolicyzm. "Najbardziej niepokojące wieści docierają do nas z Europy, choć zjawisko niewiary wygląda różnie w regionie śródziemnomorskim, w części środkowej i na Północy" - mówił dalej purpurat watykański. Zaznaczył, że największy odsetek osób wyrażających brak przynależności do jakiejkolwiek religii występuje w Europie zachodniej: w Belgii 37%, we Francji - 43 i w Holandii - 54%. Francja jest ponadto krajem o największym procencie ateistów - 14%. W Wielkiej Brytanii z 77% chrześcijan większość stanowią Anglikanie, jednakże do Kościoła chodzi liczbowo więcej katolików. We Włoszech mianem ateistów określa się 4% ludności, podczas gdy za obojętnych religijnie uważa się 14%, a większość, choć wierząca, dosyć rzadko uczestniczy w życiu Kościoła. W krajach skandynawskich, w których równocześnie uwidaczniają się procesy sekularyzacji i powrót do kultów pogańskich, katolicy stanowią mniejszość, choć zarazem ich liczba wzrasta dzięki imigrantom z Filipin i Korei. Ponadto w każdym kraju skandynawskim jest kilkanaście procent osób bezwyznaniowych. Według kardynała Pouparda w Polsce jest bardzo mało niewierzących, ale jego zdaniem, materializm marksistowski zaczyna być zastępowany przez materializm konsumencki, co stanowi wielki problem. Wśród 10 milionów mieszkańców Węgier za ateistów uznało się jedynie 887 osób, większość wierzących wyznaje jednak wiarę "po swojemu". Najgorzej wypadają Czechy, gdzie połowa społeczeństwa określa się jako niewierzący lub bezwyznaniowcy, Słowacja natomiast jest w większości katolicka. W Niemczech występuje duże zróżnicowanie między Wschodem, gdzie 60% mieszkańców uważa się za niereligijnych, a Zachodem, gdzie odsetek ten wynosi 15% i dotyczy głównie dużych miast. W odniesieniu do krajów o większości muzułmańskiej hierarcha watykański zauważył, że brak jest tam wiarygodnych danych, gdyż niewierzący nie mogą się otwarcie przyznawać do swych przekonań. Podsumowując te statystyki ogólnoświatowe kard. Poupard stwierdził, że choć wojowniczy ateizm słabnie, to spada zarazem czynny udział w życiu Kościoła. Jednocześnie wzrasta obojętność religijna, będąca formą ateizmu praktycznego. Dotyczy to szczególnie Zachodu, gdzie zwycięża model sekularyzacji kultury. Coraz więcej ludzi uważa się za wierzących bez przynależności wyznaniowej lub należy do jakiegoś związku, ale nie praktykuje swej wiary" - zauważył kardynał. Dodał, że wielu z tych, którzy określają się jako osoby religijne, nie należy do żadnego z Kościołów, lecz uprawia różne praktyki graniczące z magią. "Z duszpasterskiego punktu widzenia najbardziej niepokojąca jest rosnąca niewiara wśród kobiet. Przez całe stulecia wiarę w rodzinach przekazywały właśnie kobiety, a teraz następuje przerwanie tej tradycji" - powiedział przewodniczący Papieskiej Rady. Za znaki nadziei dla Kościoła katolickiego uznał nowe ruchy religijne, np. Neokatechumenat, Ruch Focolari, Communione e Liberazione czy charyzmatyków. "Spotykam ich na całym świecie. Wzrastają nie tylko w liczbach i w przestrzeni, ale również w duchowej intensywności i głębi" - powiedział kardynał, wskazując jednocześnie, że ruchy te są inspirowaną przez Ducha Świętego reakcją na zeświecczoną kulturę. W czasach obojętności religijnej stają się świadectwem silnej religijności zakorzenionej w eklezjalnym i osobistym związku z Chrystusem, w sakramentach, w modlitwie, w liturgii i Eucharystii - podkreślił kard. Paul Poupard.