W sobotniej (31 lipca 2004)
"Rzeczpospolitej" można przeczytać:
Matka szesnastoletniego chłopca zeznała w prokuraturze, że podejrzewa znanego gdańskiego księdza Henryka J. o molestowanie jej syna. Tymczasem chłopak wszystkiemu zaprzecza. Jak się dowiedziała "Rz", zapewniał o tym już kilka miesięcy temu w oświadczeniu dla metropolity gdańskiego.
- To naciągaczka - miał mówić Sławomir R. o swojej matce arcybiskupowi Tadeuszowi Gocłowskiemu. - Moja rodzina jest patologiczna. Wolałem być u księdza niż w domu.
Metropolita wyjaśniał sprawę oskarżeń wobec księdza Henryka J. po doniesieniu złożonym do niego przez Marię R., sprzątającą na plebanii w parafii. Kobieta straciła po tym pracę.
Z informacji "Rz" wynika, że chłopak także podczas zeznań przed sądem rodzinnym zaprzeczył, jakoby był molestowany. Biegły psycholog uznał jednak, że Sławomir R. kłamie. Istnieją też wątpliwości, czy prosty chłopak sam jest autorem napisanego literackim językiem oświadczenia dla arcybiskupa.
- Śledztwo ma wyjaśnić, czy rzeczywiście ksiądz wykorzystywał chłopca, czy też pada ofiarą pomówienia matki - mówi jeden z gdańskich prokuratorów. Ksiądz twierdzi, że to "pomówienia i bzdury". Kuria nie komentuje doniesień.
Jak informowaliśmy, zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu pedofilii księdza złożył sąd rodzinny. "Rz" ustaliła, że początkowo prokuratura badała sprawę "unikania obowiązku szkolnego" przez Sławomira R., o czym zawiadomiła szkoła. Przed sądem matka chłopca zeznała, że problemy z synem zaczęły się z powodu jego bliskiego kontaktu z księdzem Henrykiem J., a ona podejrzewa, iż chłopak był molestowany. Przesłuchiwany Sławomir R. nie potwierdził wersji matki, ale sąd zawiadomił prokuraturę, która 27 lipca wszczęła śledztwo. W czwartek kobieta powtórzyła zeznania przed prokuratorem.
Maria R. pracowała od kilku lat na plebanii, m.in. była sprzątaczką. Jej syn zaprzyjaźnił się z duchownym. Chłopak pomagał księdzu, na przykład usługując do stołu. - Z czasem syn zaczął więcej bywać na plebanii niż w domu - zeznała kobieta. Powiedziała też, że ksiądz często całował go w policzek na pożegnanie. Początkowo nie wzbudzało to jej podejrzeń, myślała, że ksiądz lubi chłopca i żegna się z nim po ojcowsku. Chłopak jednak coraz częściej nocował u księdza, a ona czytając w gazetach o kolejnych przypadkach pedofilii, jest przekonana, że syn mógł być molestowany.
Dopiero w piątek prokuratura ustaliła, że Sławomir R., z którym matka od dawna nie miała kontaktu, przebywa u babci. Prokuratura planowała jak najszybsze jego przesłuchanie.