publikacja 01.09.2004 06:06
Przeciwko odwołaniu ks. Makulskiego, kustosza sanktuarium w Licheniu i budowniczego bazyliki, protestują setki mieszkańców okolicznych wsi i handlarze żyjący z pielgrzymów - donosi Gazeta Wyborcza. (foto)
Dziennik pisze dalej: - To wojna o pieniądze - tak o odwołaniu ks. Makulskiego, marianina, twórcy sanktuarium i jego kustosza od 38 lat, mówi Iwona (nie chce ujawnić nazwiska), właścicielka straganu z mydłem i powidłem. Przez dziewięć miesięcy w roku handluje pod murami klasztoru tandetnymi dewocjonaliami, plastikową bronią i łańcuszkami, które sprzedaje na "metry". Podpisała się pod protestem do Papieża, bo - jak mówi - wszystko, co ma, zawdzięcza ks. Makulskiemu.
Miejscowi zareagowali natychmiast. Napisali list protestacyjny. Jego autorem - ustaliliśmy - jest Edmund Wojnarowski, bliski przyjaciel ks. Makulskiego przedstawiający się jako jego osobisty fotograf. Dzierżawi on od księży marianów kiosk na terenie klasztoru, tuż przy słynnej licheńskiej Golgocie. Jego nazwisko znajdujemy w prawie każdej książce o Licheniu, gdzie figuruje jako autor fotografii. Nie chciał się z nami spotkać, ale w liście sugeruje, że kustosz nie odszedł dobrowolnie: "(...) Z dnia na dzień w tajemnicy przed wszystkimi po prostu go wyrzucono(...). [Ksiądz Makulski ] ze łzami w oczach powiedział tylko, że zabito go moralnie i wolałby się już nie obudzić" - czytamy. Do akcji zbierania podpisów pod protestem Wojnarowski zaangażował sołtysów ośmiu wsi. Tylko w najmniejszej z nich - Helenowie - udało się zebrać 215 autografów. Dzisiaj protest wraz z listą nazwisk ma zostać wysłany do Watykanu. - Podpisałem się wielkimi bukwami, bo skoro Wojnarowski mówi, że trzeba pomóc księdzu Makulskiemu, bo go krzywdzą, to musi być prawda - twierdzi w rozmowie z "Gazetą" Józef Szczepankiewicz, sołtys Helenowa. Pokazaliśmy list protestacyjny nowemu kustoszowi ks. Wiktorowi Gumiennemu (w Licheniu od ośmiu lat). - Tu chodzi o pieniądze, ale proszę się nie dziwić - komentuje na gorąco kapłan. - Wielu ludzi dorobiło się dzięki pielgrzymom. Boją się, i to jest naturalne, że przyjdzie nowy gospodarz, zrobi porządki i skończy się możliwość zarabiania. Czy tak będzie, nie wiem. Czas pokaże. Na pewno życie pielgrzymkowe przeniesie w okolice nowej bazyliki, co jest oczywiste. Jednak nie odbierałbym bym tego jako ataku na handlarzy. - To prawda, że ks. Makulski został odsunięty niespodziewanie? - Nie mogę się na ten temat wypowiadać, bo to wewnętrzna sprawa zgromadzenia. Osiągnął wiek emerytalny, więc zmiany nie powinny nikogo dziwić. - Ale nie skończył budowy bazyliki, dzieła swojego życia.
- Ja dokończę budowę, jednak nie bez konsultacji z ks. Makulskim. Jako honorowy kustosz będzie mi służył radą. Dwukrotnie próbowaliśmy spotkać się z ks. Makulskim. Pracownicy kancelarii w sanktuarium powiedzieli nam jednak, że "ksiądz nie chce i nie może spotykać się z dziennikarzami". Sekretarz polskiej prowincji Zgromadzenia Księży Marianów ks. Dariusz Marczewski zapewnił nas, że odwołanie ks. Makulskiego odbyło się zgodnie z procedurą. - To normalne, że w zgromadzeniu jest rotacja. Nie ma w tym żadnego drugiego dna. We wtorek wieczorem odbyła się w bazylice dziękczynna msza święta i oficjalne podziękowanie za prawie 40 lat pracy dla księdza Eugeniusza Makulskiego. Ks. Eugeniusz Makulski Dzieło jego życia to Kościół Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej poświęcony w czerwcu br. Był jednocześnie kustoszem sanktuarium i proboszczem licheńskiej parafii. Urodził się 9 lutego 1928 r. w Kotarszynie (powiat opatowski). Do Zgromadzenia Księży Marianów wstąpił w 1954 r. Święcenia kapłańskie przyjął 26 czerwca 1955 r. we Włocławku. W 1994 r. zaczął budować bazylikę. Obok świątyni postawił kontrowersyjny pomnik - sam ks. Makulski klęczy przed papieżem Janem Pawłem II. Bazylika i sanktuarium w Licheniu Największa świątynia w Polsce, siódma w Europie i 11 na świecie. Całkowicie sfinansowana przez wiernych. Ile kosztowała, nie wiadomo, bo ks. Makulski ucina spekulacje krótko: Matce Bożej się nie liczy! Zespół sakralny tworzą: pięcionawowa bazylika, 56-metrowa dzwonnica i 143-metrowa wieża. Świątynia przypomina falujący łan zboża. Wchodzi się do niej po 33 stopniach - tyle lat żył Chrystus. Drzwi prowadzących do środka jest tyle, ile tygodni ma rok - 52. W świątyni jest 365 okien. Główna nawa ma 40 m wysokości. Na kopule stoi podświetlany krzyż - budowla ma w tym miejscu 103 m wysokości. Początki sanktuarium sięgają zaś 1813 roku. Wtedy rannemu żołnierzowi ukazała się Matka Boża tuląca do piersi orła. Obiecała wojakowi ocalenie i poleciła, aby postarał się o Jej wizerunek i umieścił go w publicznym miejscu. Żołnierz znalazł go i zawiesił na sośnie. Obrazek był maleńki, namalowany na modrzewiowej desce o wymiarach 12 na 24 cm. Po śmierci wojaka obrazem zaopiekował się pasterz Mikołaj Sikatka. W 1850 roku Matka Boska ukazała się także jemu. W miejscu objawień postawiono kapliczkę. Dziś ten cudowny obraz znajduje się w licheńskiej bazylice. Licheń uznawany jest za drugie co do ważności polskie sanktuarium (po Jasnej Górze). Rocznie odwiedza je setki tysięcy pielgrzymów z całego świata, a ta liczba z roku na rok się zwiększa.