Proboszcz z Polski w Biesłanie

KAI

publikacja 04.09.2004 06:03

Obawę o stan stosunków narodowościowych w Północnej Osetii po szturmie na zajętą przez terrorystów szkołę w Biesłanie wyraził proboszcz katolickiej parafii w tym mieście, Polak, ks. Janusz Blaut.

- Północny Kaukaz to beczka z prochem, a widok półnagich dzieci uciekających ze szkoły na pewno zapadnie w pamięć - powiedział KAI ks. Blaut pochodzący archidiecezji katowickiej. Wiele zależy też od tego, ile ostatecznie będzie śmiertelnych ofiar tragedii, a zwłaszcza, ile będzie wśród nich dzieci - dodał proboszcz z 350-tysięcznego Władykaukazu, dla którego Biesłan jest odległym o 22 km przedmieściem. Jest to właściwie 30-tysięczne, a więc maleńkie - jak na warunki rosyjskie - miasteczko. Zdaniem ks. Blauta, to czysty przypadek, że atak wydarzył się właśnie tam. To biedna okolica. Ludzie zajmują się tam głownie hodowlą i przydrożnym handlem. W Biesłanie jest już szef władykaukaskiego parafialnego Caritasu, który będzie organizował pomoc humanitarną dla ofiar tragedii. Na razie jednak trudno powiedzieć na czym konkretnie polegać będzie to wsparcie. - Będę się modlić za ofiary i żeby nie było gorzej niż było dotąd - dodał ks. Blaut. Także pracujący po sąsiedzku, czyli w leżącym pół tysiąca km dalej Krasnodarze, inny śląski kapłan ks. Krzysztof Goik modlić się będzie o pokój. - My nie patrzymy na to przez pryzmat polityki, ale ludzi, którzy cierpią - mówi ks. Goik.