Ludzie listy piszą

Dziennik Bałtycki/a.

publikacja 07.09.2004 06:48

Wczoraj abp. Gocłowski pytany, czy ks. Jankowski odpowiedział na wysłany do niego list, stwierdził: - Tak. Jesteśmy w korespondencji - donosi Dziennik Bałtycki.

Gazeta przypomina: Arcybiskup Tadeusz Gocłowski wysłał do prałata Henryka Jankowskiego pismo, w którym wzywa go do odejścia z parafii św. Brygidy. Taką wiadomość podała poniedziałkowa "Rzeczpospolita". Wczoraj abp. Gocłowski pytany, czy ks. Jankowski odpowiedział na pismo, stwierdził: - Tak. Jesteśmy w korespondencji. Nie chciał jednak ujawnić, co napisał prałat. - Ja to zachowuję dla siebie - odparł arcybiskup. Na pytanie, kiedy zostaną podjęte jakieś decyzje wobec księdza, abp Gocłowski stwierdził, nawiązując wcześniej do niuansów prawa kanonicznego: - Zobaczymy - życie trudne. Według gazety arcybiskup wysłał pismo do podległego sobie księdza jeszcze w sierpniu. Później miał je odczytać biskupom zgromadzonym na Jasnej Górze pod koniec miesiąca. Usłyszeli oni od abp. Gocłowskiego, że jeśli "prałat nie ustąpi sam, podejmie kroki zgodne z kodeksem prawa kanonicznego". Arcybiskup miał być motywowany zachowaniem ministrantów i niszczeniem życia rodziny Sławomira R. Tymczasem prałat Jankowski ponad tydzień temu zapowiedział w czasie mszy i w rozmowie z dziennikarzami, że z parafii nie odejdzie. Kłopoty księdza zaczęły się od sprawy w sądzie rodzinnym, przed którym matka Sławomira R. zeznała, że jej syn - były ministrant - mógł być molestowany przez prałata. Na tej podstawie pod koniec lipca Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła dochodzenie w sprawie molestowania seksualnego nieletniego. Obecnie - w celu uniknięcia zarzutów o stronniczość - śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Elblągu. Tam też prokuratorzy sprawdzą, w jaki sposób informacja o prowadzonym postępowaniu trafiła do mediów. Zajmowania się sprawą przecieku odmówiła natomiast Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wnioskował o to pomorski poseł LPR, Robert Strąk.