Wiara w kampaniach

Życie/a.

publikacja 22.09.2004 05:57

Najpopularniejszym hasłem tegorocznych kampanii przedwyborczych na świecie jest wezwanie do umacniania wiary - wynika z opublikowanego wczoraj sondażu Forum Życia Publicznego i Religijnego - stwierdza Życie. [**Porozmawiaj o tym na FORUM![][1]**][2] [1]: zdjecia/zdjecia/wprzod.gif [2]: http://forum.wiara.pl

W dzienniku czytamy: Każdy polityk chce być popularny. Dobrze czy źle kojarzony, ważne, żeby ludzie znali jego nazwisko. Kiedy tak się stanie, przychodzi pora na zdobywanie sympatii wyborców. A że wyborcy ci zazwyczaj reprezentują jakieś wyznanie, najłatwiej dotrzeć do nich właśnie przez odniesienie do wiary. Politycy wszystkich krajów stosują tą taktykę, która swoje apogeum osiąga w czasie poprzedzającym wybory. Przed głosowaniem mającym wyłonić nowy parlament Australii najpopularniejszym hasłem kandydatów jest wezwanie do umacniania wiary. Podobnie rzecz się ma w Stanach Zjednoczonych. Był już Irak. Była walka z terroryzmem. Były prawa dla mniejszości. Teraz w kampanii wyborczej przyszła pora na religię. Chociaż w USA istnieje konstytucyjny rozdział państwa od kościoła, większość Amerykanów (72 proc.) chce, by ich przywódca był religijny. - Chcę mieć pewność, że osoba, na którą głosuję,Ępostępuje według przykazań jego religii - opinię Raymonda Barbera z Florydy podziela większość mieszkańców kraju. Wyborcy zdają się nie zwracać uwagi na wyznanie kandydata (74 proc. respondentów stwierdziło, że nie ważne, w co kandydat wierzy, jeśli tylko postępuje zgodnie z nakazami swojej religii), chociaż dobrze, kiedy kandydat do Białego Domu jest tego samego wyznania co oni (88 proc. Amerykanów). Zarówno George W. Bush, jak i John Kerry są chrześcijanami (Bush należy do Kościoła Metodystów, Kerry - Katolickiego), co przypominają swoim wyborcom przy każdej nadarzającej się okazji. Stwierdzenia w stylu "Jeśli Bóg mi dopomoże", "Dzięki Boskiej Opatrzności" czy najpopularniejsze "Boże, chroń Amerykę", przewijają się w każdym wystąpieniu obu kandydatów do Białego Domu. - Na razie nikt nie porównał częstotliwości odwoływania się polityków do wiary, jednak ewentualne wyniki takich sondaży mogłyby zmienić niejeden wynik wyborów - mówią pracownicy Forum życia Publicznego i Religijnego w USA, którzy przeprowadzali ostatnie badanie. Stwierdzenie, iż Amerykanie są niezwykle religijnym narodem, może wiele osób zaskoczyć, biorąc pod uwagę liberalizację tego społeczeństwa. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że zbytnie wyzwolenie kulturowe nie podoba się większości mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Kościoły, szczególnie w miastach środkowych rejonów kraju, są pełne co niedziela, konserwatywne dzienniki cieszą się ogromną popularnością, a zajęcia w przykościelnych szkółkach niedzielnych przeżywają swój renesans. Ojciec Ted Haggard z Kościoła Nowego Życia w Colorado Springs tłumaczy to przemianami, jakie zaszły w ostatnich kilkunastu latach. - Ludzie, widząc wszystkie ziemskie nieszczęścia: AIDS, wojny, terroryzm, biedę, nie wiedzą już, co robić i dlatego odżywa w nich wiara w to, co najważniejsze. Oczywiście, w USA mieszkają nie tylko chrześcijanie. Istnieje wiele grup wyznaniowych, każda z największych religii ma wielu wyznawców. Również dla przedstawicieli wyznań niechrześcijańskich religijność kandydatów ma ogromne znaczenie. W tym przypadku jednak o wiele ważniejsze od tego "jak" wierzą kandydaci, jest to w co dokładnie wierzą i czy postępują zgodnie z zasadami wyznaczonymi przez ich wiarę. Tutaj do głosu dochodzi stosunek do aborcji, kwestia związków homoseksualnych czy eutanazji. Porozmawiaj o tym na FORUM