publikacja 30.09.2004 13:46
Jestem przekonany, że moja propozycja, by zrzekając się parafii św. Brygidy, podjął pracę w Centrum Ekumenicznym św. Brygidy, które zorganizował na prośbę i z polecenia Przełożonej Generalnej tego Zakonu Matki Tekli Famiglietti - zostanie przez niego przyjęta - napisał abp Tadeusz Gocłowski w liście do kapłanów archidiecezji gdańskiej o "sprawie ks. Jankowskiego".
W tym kontekście warto przywołać sprawę Księdza Henryka Jankowskiego. W liście do niego skierowanym napisałem o jego niewątpliwych wysiłkach zmierzających do służby ludziom pracy, jego uzgodnionej z biskupem posłudze w stosunku do przywódców związkowych w okresie stanu wojennego i po nim, jego ofiarnej pracy nad odbudową kościoła św. Brygidy. Ale u tego kapłana jakby czas się zatrzymał. Z ambony uczynił trybunę polityczną, wygłasza poglądy, które nie odzwierciedlają stosunku Kościoła do niektórych ważnych problemów istniejących w relacjach między ludźmi, co wytwarza - może wbrew intencjom kaznodziei - klimat niechrześcijańskich reakcji w stosunku do ludzi. Nigdy kapłan nie może dzielić społeczeństwa. Nie powinny tego czynić media, które też są zobowiązane do respektowania zasad etycznych. Kapłan nie może podniecać nastrojów, które kłócą się z modlitewną atmosferą Ludu Bożego w świątyni, wyzwalają emocje, które są negacją zgromadzenia liturgicznego. Solidarność - to wielkie osiągnięcie naszego polskiego społeczeństwa. Z jej idealizmu skorzystała cała Europa Środkowo-Wschodnia. Jej etos musi pozostać trwałym dobrem w wymiarach ogólnochrześcijańskich. Jan Paweł II mówił w Sopocie przed pięciu laty: "Słyszałem wtedy w Gdańsku od Was: "nie ma wolności bez solidarności". Dziś wypada powiedzieć: "nie ma solidarności bez miłości". Więcej, nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości, która przebacza, choć nie zapomina, która jest wrażliwa na niedolę innych, która nie szuka swego, ale pragnie dobra dla drugich, tej miłości, która służy, zapomina o sobie i gotowa jest do wspaniałomyślnego dawania... Dzisiaj potrzeba światu i Polsce ludzi mocnych sercem, którzy w pokorze służą i miłują, błogosławią, a nie złorzeczą i błogosławieństwem ziemię zdobywają" (5.VI.1999 Sopot). Być może niektórzy ludzie, stojący pod amboną albo otwierający głośniki radiowe chcą słuchać czegoś innego i niestety czasem słyszą i wychodzą z Kościoła zaciskając pięści zamiast wyciągać do innych otwartą ciepłą dłoń. Musimy to sobie spokojnie powiedzieć i to w prawdzie; w prawdzie nie manipulowanej, nie zakłamanej, nie posługującej się religijnymi sloganami, popartymi skrajnym, czyli grzesznym nacjonalizmem. Nasze niewłaściwe zachowanie jest najgroźniejszą formą prześladowania Kościoła.
Do tego dochodzą jeszcze niepokojące zjawiska, obok których biskup nie może przechodzić obojętnie. Duszpasterz nie może pozostawać pod zarzutem braku respektu dla rodziców, którzy wobec biskupa płaczą, że ich syn, pozostając w bliskich relacjach z kapłanem ucieka z domu, otrzymuje od kapłana pieniądze, nad którymi oni nie mają żadnej kontroli, że ten syn zagrożony jest narkotykami, że nie chodzi do szkoły. Nikt, nawet św. Jan Bosko nie może zabrać syna swoim rodzicom, chyba że byłaby taka decyzja sądu. Zawsze odrzucałem zarzut o przestępczym zachowaniu Księdza Henryka Jankowskiego podnoszony przez media, bo niczego nie udowodniono. Natomiast wiem, że zachowanie młodych - tolerowane przez Księdza Proboszcza Jankowskiego na plebanii zdecydowanie odbiegało i odbiega od normalnego wpływu duszpasterza. Mimo mego upominania gospodarz plebanii nie zaprzestał przyjmować chłopców na plebanii, którzy nie są ministrantami (przynajmniej niektórzy) a ich sposób zachowania wyzwala niepokojące podejrzenia mediów.
Atmosfera w Kościele, atmosfera na plebanii - mimo uprzednich zasług tego znanego Kapłana wyczerpuje wszystkie znamiona treści kanonu 1740 i 1741, które polecają biskupowi podjęcie działań przewidzianych przez prawo. A treść ta jest następująca: "Gdy posługiwanie jakiegoś proboszcza, na skutek jakiejś przyczyny, nawet bez jego poważnej winy, staje się szkodliwe lub przynajmniej nieskuteczne może on zostać usunięty z parafii przez biskupa diecezjalnego. Przyczyny, dla których proboszcz może być usunięty z parafii, zgodnie z przepisami prawa są następujące: 10 sposób postępowania, który przynosi kościelnej wspólnocie poważną szkodę lub zamieszanie..." (Kan. 1740- 1741).
W 190 parafiach Kościoła Gdańskiego pracuje prawie siedmiuset kapłanów, którzy ofiarnie pracują i z niepokojem obserwują tę jedną parafię, która wcale nie odzwierciedla ich stylu życia i ich kapłańskiej apostolskiej pracy.
Znam Księdza Proboszcza Henryka Jankowskiego od 43 lat. Byłem jego profesorem w Seminarium Gdańskim. Znam jego nie tylko ambicję, ale i miłość do Kościoła i jestem przekonany, że moja propozycja, by zrzekając się parafii św. Brygidy, podjął pracę w Centrum Ekumenicznym św. Brygidy, które zorganizował na prośbę i z polecenia Przełożonej Generalnej tego Zakonu Matki Tekli Famiglietti - zostanie przez niego przyjęta i będzie mógł ofiarnie pracować dla Kościoła i Ojczyzny. Nie sądzę, by miało się to stać na drodze administracyjnego dekretu biskupa, który jest odpowiedzialny za powierzony jego trosce Kościół Diecezjalny.
Abp Tadeusz Gocłowski
Gdańsk, 30. 09. 2004
Porozmawiaj o tym na FORUM